Całe zdarzenie dla przypadkowych przechodniów wyglądało, jak scena z filmu.
W "biały dzień" w centrum miasta kompletnie pijany kierowca omal nie zabił interweniującego policjanta.
W samo południe na ulicy Piłsudskiego w Legionowie jadący nieoznakowanym radiowozem patrol zauważył granatowe Audi. Wszystko wskazywało na to, że jego kierowca jest nietrzeźwy.
Funkcjonariusze postanowili zatrzymać pojazd. Mężczyzna był najwyraźniej zaskoczony ich widokiem i na tyle zdesperowany, że gdy jeden z policjantów po zatrzymaniu auta próbował wyciągnąć ze stacyjki kluczyki i uniemożliwić dalszą jazdę, ten z impetem ruszył przed siebie.
Pijany kierowca zdążył jeszcze domknąć swoje okno blokując tym samym rękę policjanta w samochodzie. W ten sposób z unieruchomionym funkcjonariuszem Krzysztof O. przejechał z dużą prędkością kilkaset metrów. Tylko dzięki doskonalej sprawności fizycznej policjanta, nie doszło do tragedii.
Po kilku minutach funkcjonariuszowi udało mu się uwolnić rękę. Mocno poturbowanego partnera zabrała z ulicy jego koleżanka z patrolu kontynuując jednocześnie pościg za 25-latkiem.
Krzysztof O. został zatrzymany chwilę później na parkingu ulicy Norwida, gdzie pieszo próbował uciec.
Rannym policjantem zajął się lekarz, a pijany kierowca trafił do policyjnego aresztu.
Badanie alkomatem wykazało u Krzysztofa O. ponad 2 promile alkoholu.
Źródło i zdjęcie: KGP