Zdecydowanym liderem i faworytem jest po czterech rundach Kamil Raczkowski, który do tej pory nie stracił jeszcze nawet punktu, ale po piętach depczą mu Maciej Ostoja-Chyżyński, Jakub Chmiel i Michał Kijanka. Szanse na wejście na podium mają jeszcze co najmniej czterej zawodnicy. Nikt "nie odpuści" i walka na torze w Przeźmierowie będzie fascynująca.

- Sportowe życie pisze naprawdę niesamowite scenariusze - mówi Wojciech Szyszko, dyrektor zarządzający Kia Motors Polska. - Nasze zawody pucharowe rozgrywane są na kilku europejskich torach, ale to właśnie w Polsce zapadną najważniejsze rozstrzygnięcia. Nikt nie mógł się tego spodziewać, kiedy układaliśmy kalendarz Kia Lotos Cup 2010. Jestem przekonany, że zawody w Poznaniu dostarczą nam wszystkim niezwykłych wrażeń - dodaje Wojciech Syszko.

I można być pewnym, że tak właśnie będzie. Dlaczego? Ten obiekt jest najbliższy pucharowiczom: znają tu niemal każdy kamień, wiedzą gdzie atakować, jaki jest optymalny tor jazdy, który fragment toru sprzyja przyspieszeniu, a gdzie rozsądniej jest zwolnić.

Murowane emocje w Poznaniu to także efekt układu tabeli i regulaminu, który od tego sezonu pozwala zawodnikom odliczyć od ostatecznej liczby punktów najsłabszy wynik. A zatem - choć Kamil Raczkowski wydaje się być niezagrożony, wcale nie jest powiedziane, że tytuł ma już w kieszeni. A do pozostałych miejsc na podium jest jeszcze wielu kandydatów. Czy poznamy w Poznaniu nowego mistrza?

Michał Kijanka jest zdania, że ostateczna walka rozegra się jednak w Brnie. - Przed nami jeszcze cztery wyścigi i o ile Kamil może się czuć w miarę bezpiecznie, o tyle do pozostałych miejsc na podium jest cała grupa kandydatów. Stawka jest naprawdę wyrównana i nikt nie może jechać "na luzie". Jestem w dość komfortowej sytuacji, bo do tej pory nie miałem poważniejszej wpadki i przy możliwości odpisania najsłabszej rundy mogę sobie pozwolić na odrobinę ryzyka. Rywale "zaliczyli" już słabsze występy, więc muszą bardziej uważać. Jestem dobrej myśli - liczę na swoją szybką jazdę niezależnie od pogody.

Czy już za tydzień dowiemy się więc, czy Kamil Raczkowski przejdzie do historii polskich wyścigów pucharowych jako pierwszy kierowca, który nie stracił w całym cyklu ani jednego punktu? Zostawmy matematyczne spekulacje na boku i… do zobaczenia w Poznaniu!