edycję rajdu. W ciągu dwóch tygodni kierowcy przemierzyli ponad 9500 kilometrów, a z 500 załóg, które stanęły na starcie, do mety dojechało 268. Piekielnie trudne, kamieniste odcinki z głazami wielkości stołu mieszały się z etapami pustynnymi i kilkusetmetrowymi wydmami. Upalne słońce utrudniało jazdę na przemian z mgłą i rzęsistym deszczem. Trasy były bardzo wymagające – zarówno dla kierowców, jak i ich pojazdów, mimo że organizatorzy kilkakrotnie skracali zaplanowane wcześniej odcinki specjalne.Nie obyło się niestety bez ofiar.Na jednym z pierwszych etapów zginął francuski motocyklista Pascal Terry, kilku innych kierowców leży w śpiączce. Jednak – jak powiedział „Auto Światowi” Joan Nani Roma, Hiszpan z zespołu Mitsubishi – największą różnicę w stosunku do poprzednich edycji rajdustanowili… kibice. Niemal w każdym miejscu dojazdówek (niezależnie od pory dnia i nocy) oraz w wielu punktach odcinków specjalnych zawodnikom towarzyszyły dziesiątki lub setki mieszkańców okolicznych miejscowości. Dla nich pojawienie się uczestników rajdu było okazją do zabawy. Wzdłuż tras w wielu miejscach całe rodziny przy grillowanej wołowinie i napitku obserwowały przejazd zawodników. Na stacjach benzynowych dojazdówek kibice wpychali się do rajdówek, pozując do zdjęć. Wjazd na dakarowy biwak był ściśle obstawiony przez gapiów utrudniających przejazd. Niektóre z biwaków usytuowano na miejskich stadionach, gdzie mieszkańcy przez całą noc obserwowali przygotowanie maszyn do następnego etapu.„W Afryce jedzie się samemu. Przez kilkaset kilometrów można nie spotkać nikogo. Ta samotność połączona z trudnościami w nawigowaniu bywa trudna. Tutaj jest inaczej” – mówi Roma. Był jeszcze jeden aspekt odróżniający tegoroczny rajd od poprzednich – to warunki, w jakich mieszkali zawodnicy. W poprzednich edycjach zakwaterowani byli w przyczepach bądź namiotach na kempingu. W tym roku większość z nich mieszkała w pobliskich hotelach. „Tylko ten, kto nie zna dakarowych realiów, nie potrafi docenić prysznica i wygodnego łóżka po wyczerpującym odcinku” – powiedział nam Jacek Czachor z Orlen Teamu.W czasie, gdy w Ameryce Południowej odbywał się Rajd Dakar, trasą starego rajdu w Mauretanii i Senegalu przebiegał nowy, konkurencyjny dla niego Africa Race. Jego organizatorem został były dyrektor Rajdu Dakar Hubert Auriol, a tegorocznym zwycięzcą – znany rajdowiec Jean-Louis Schlesser. Czy Dakar wróci do Afryki? Na razie nikt nie wie. Zdania wśród zawodników są podzielone. Z pewnością, jeżeli chodzi o stopień trudności, tegoroczny rajd był bardziej wymagający od afrykańskiego. Niektóre odcinki zawodnicy porównywali z enduro lub rajdami WRC. Pojazdy jechały jeden za drugim, ciężko było wyprzedzać. Mniej liczyły się umiejętności nawigacyjne, dzięki którym, wybierając odpowiednią trasę, można było awansować o kilka miejsc. Jeśli w definicję Dakaru wpisują się ekstremalne warunki dla ludzi i sprzętu oraz wielka przygoda, to amerykański rajd w pełni jej odpowiada. Niektórym brakowało jednak afrykańskiej pustyni, biwakowych warunków i egzotycznych mieszkańców pustynnych plemion, nielicznie obserwujących rajd. Dla miłośników ekstremalnej przygody na pewno byłoby najlepiej, gdyby zawodnicy nie musieli wybierać między dwoma imprezami, a rok rozpoczynał się od jednej, skupiającej najlepszych z całego świata – niezależnie na jakim kontynencie rozgrywanej.
Rajd Dakar 2009 - Czyli ile "dakaru" w Dakarze?
Organizowany po raz pierwszy w historii poza Afryką Rajd Dakar przeszedł do historii. W niedzielę 18 stycznia na ulicach Buenos Aires w Argentynie (a nie stolicy Senegalu) zakończono 31.