Wszyscy z optymizmem rozpoczęli Rajd Dakar. W piątek nie było ścigania, tylko przejazd 317-kilometrową trasą.

Zanim nasza ekipa wyruszyła ze stolicy Argentyny Buenos Aires do Colon, dzień wcześniej powitaliśmy wspólnie Nowy Rok... na dachu hotelu! W tak nietypowej scenerii życzyliśmy sobie pomyślności. Toast wznieśliśmy o godzinie 20! Tak, tak. Dla nas Rok 2010 rozpoczął się wcześniej, ale o północy polskiego czasu - między Polską i Argentyną są cztery godziny różnicy - bo myślami byliśmy przy naszych bliskich, którzy wówczas także żegnali stary rok. W Buenos Aires było jeszcze cicho. Fiesta zaczęła się później, gdy motocykliści i Hołek już spali. Sen to jest coś, czego z każdym dniem rywalizacji będzie coraz bardziej brakować, więc nie można go tracić już na starcie.

Nasi motocykliści położyli się spać dwie godziny przed rozpoczęciem Nowego Roku (wg czasu argentyńskiego), a gdy wybiła północ, niebo nad stolicą Argentyny rozbłysło fajerwerkami. Huk był ogromny, a kolorowe swiatła mogliśmy podziwiać przez godzinę!

Z hukiem w Nowy Rok ruszyły też fabryczne załogi Volkswagena. Ten zespół jest faworytem w klasyfikacji samochodów osobowych. Każdy z kierowców jadących Touragiem śmiało mówi o tym, że jego celem jest zwycięstwo. Gdy dołożymy do tego kierowców BMW, Mitsubishi i Hummera, którzy także chcą zająć piersze miejsce, zapowiada się ostra jatka.

- Niech się tną, ja pojadę swoim tempem - śmieje się Hołowczyc i zapowiada spokojną jazdę na pierwszych etapach. Ale też nie kryje, że chciałby poprawić ubiegłoroczne piąte miejsce. Optymizmu nigdy mu nie brakowało. I o to chodzi, bo malkontenci nigdy nic w życiu nie osiągną.

Ruszamy więc na liczącą ponad 9000 km trasę, a optymizmu Hołowczyca i argentyńskiego słońca życzę wraz z zawodnikami Orlenu Teamu wszystkim w Nowym Roku. Trzymajcie kciuki za naszych kierowców! Emocji z pewnością nie zabraknie.

Ryszard Opiatowski - Buenos Aires