A oto co powiedzieli:

Marek Pawłowski, Dyrektor rajdu: Dla każdego dyrektora zawodów w sporcie motorowym jest to, żeby przebiegały one bezpiecznie. W przypadku Rajdu Mazowieckiego najradośniejszym momentem dla mnie było, gdy lekarz napisał i podpisał krótkie zdanie: "podczas imprezy nie udzielono nikomu pomocy medycznej"... Impreza przebiegła bezpiecznie! Impreza przebiegła sprawnie, zgodnie z harmonogramem. Jak oficjalnie podała firma Inter Partner Assistance, specjalizująca się w assistance samochodowym i wspierająca rajd, w trakcie rywalizacji holowany był zaledwie jeden samochód! Jest to swoisty i bardzo miły rekord, bezprecedensowy w naszym sporcie! Pragnę serdecznie podziękować wszystkim, którzy się przyczynili do sprawnego przebiegu zawodów. Mam satysfakcję, że tysiące kibiców na trasie, a szczególnie na odcinku specjalnym po ulicach Otwocka, mogły zobaczyć w akcji prawie sto rajdowych samochodów. To rzadkość w tym sporcie w dzisiejszych czasach. Cieszą mnie pozytywne opinie zawodników. Biorę sobie do serca wszystkie zgłaszne uwagi, szczególnie ze strony obserwatora PZM. Mam nadzieję, że za rok 8. Rajd Mazowiecki - na który już dziś zapraszam - będzie jeszcze ciekawszy!

Konrad Kwiatkowski i Marcin Bąk z przygodami dotarli do mety 7. Rajdu Mazowieckiego mimo problemów technicznych w ich BMW 318S. Wyghrali klasę RWD-3 i grupę RWD.

Konrad Kwiatkowski: Już na trzecim zakręcie pierwszego odcinka specjalnego zaliczyliśmy wizytę w rowie. Wszystko odbyło się przy minimalnej prędkości i samochód nie doznał właściwie żadnych uszkodzeń. W tym miejscu było jednak dość stromo i bez pomocy kibiców nie mogliśmy powrócić na drogę. Straciliśmy jakąś minutę, ale niestety nie był to koniec problemów. Nasze BMW 318IS od samego początku nie pracowało normalnie. Przy 4500 obrotów włączało się odcięcie, co praktycznie uniemożliwiało szybką jazdę. Rozpędzenie samochodu trwało całe wieki, a hamowanie biegami wymagało sporej gimnastyki. Co gorsza, podczas wizyty w parku serwisowym okazało się, że jest to grubszy problem z elektroniką, którego usunięcie nie jest możliwe w rajdowych warunkach. Zdecydowaliśmy się jechać dalej, oczywiście zdając sobie sprawę z tego, że o uzyskaniu jakichkolwiek przyzwoitych czasów możemy zapomnieć. Udało się osiągnąć metę i po kłopotach rywali zapisać na konto komplet punktów w klasie RWD3. Żałuję jednak, że nie mieliśmy okazji przejechać choćby jednego oesu w pełni sprawnym samochodem i sprawdzić jak wypadamy na tle konkurentów.

Marcin Bąk: Nie był to dla mnie może wymarzony debiut w Pucharze PZM, ale taki niestety bywa ten sport. Były jednak i pozytywne niespodzianki, jak choćby wynik na kończącym rajd oesie w Otwocku. Jadąc zdefektowanym samochodem zanotowaliśmy tam ósmy rezultat w pucharowej stawce. Mam nadzieję, że to dobra wróżba na przyszłość. Oby tylko awarie trzymały się już od nas z daleka! Chcielibyśmy bardzo podziękować wszystkim, dzięki którym nasz start doszedł do skutku – Piotrkowi Maciejewskiem i jego MEDIAPRINT Motorsport za przygotowanie silnika, RS Service Pawła Omleta za złożenie i obsługę samochodu. Oczywiście nie zapominamy także o naszych sponsorach, firmach: Aries Power oraz Skandia. Osobne podziękowania należą się naszym wiernym kibicom, którzy w ciężkich chwilach gorącym dopingiem dodawali nam otuchy.

Udział załogi Radosław Ćwięczek i Rafał Ćwięczek w Rajdzie Mazowieckim zakończył się sukcesem: zajęli czwarte miejsce w klasie N2. Również ich Peugeot 106 Rally spisał się na „piątkę”!

Radek Ćwięczek: Nie przyjechaliśmy do Otwocka by walczyć o podium, naszym celem było osiągnięcie mety. Czwarte miejsce w licznej klasie N2 cieszy nas niezmiernie, chociaż pozostał mały niedosyt, bo do trzeciego zabrakło zaledwie 7 i pół sekundy ! Założenia, jakie postawiliśmy sobie przed rajdem, zostały w pełni zrealizowane. Dotarliśmy do mety, przejechaliśmy prawie 80 kilometrów w bojowych warunkach, samochód nie sprawiał żadnych kłopotów, zweryfikowaliśmy również swoje miejsce w klasie N2. Tegoroczna trasa rajdu zawierała nieco mniej, znanych z poprzednich edycji, łączników szutrowych. Jak wiadomo mazowiecki to „rajd prostych” i osiągane tutaj prędkości nie należą do najniższych. Przy wysokich prędkościach wiele miejsc stawało się bardzo zdradliwe, nie trudno było o mały błąd, który mógłby zakończyć występ. Zabraliśmy tutaj sporo doświadczenia, wiemy również co musimy poprawić. Do następnego naszego rajdu mamy trochę czasu, bo prawdopodobnie nie wystartujemy w Rajdzie Festiwalowym. Będziemy chcieli ten czas intensywnie wykorzystać na przygotowania do dalszej części sezonu. Nasz udział w rajdzie był możliwy dzięki finansowemu wsparciu firmy budowlanej Antis.Patronat medialny nad naszym zespołem sprawuje dwutygodnik ogłoszeniowy Auto-Moto Biznes oraz TopRallyNews – Internetowy Serwis rajdowy.

Piotr Maciejewski i Piotr Kowalski zwyciężyli w 7. Rajdzie Mazowieckim. Załoga Ekopak Jatne – Tygodnik Regionalny Rally Team startując Mitsubishi Lancerem Evolution IX prowadziła od startu do mety, wygrywając łącznie pięć z ośmiu rozegranych odcinków specjalnych.

Piotr Maciejewski: Zaatakowaliśmy od pierwszego odcinka, wygrywając kolejno pierwsze cztery próby. Po drugich Maciejowicach, Kovi szybko podsumował czasy, policzył nasza przewagę i nie pozostało nam nic innego jak tylko kontrolować sytuację tak, aby dowieść w miarę bezpieczną przewagę do mety. Po drodze wygraliśmy jeszcze drugi przejazd oesu Wilga, po którym mieliśmy już bardzo bezpieczną przewagę 22 sekund nad kolejną załogą. Ostatnie dwa odcinki pojechaliśmy ostrożnie, aby nic nie zmalować. Szkoda, że nie udało się nam zrobić rekordu na próbie w Otwocku. Niestety było to wręcz niewykonalne, bo jak tu jechać na czas i się nie ślizgać jeśli na trasie jest tyle kibiców?Mam nadzieję, że kibice byli bardzo zadowoleni z naszego przejazdu, a nie jednego nasze „ślizgi” wprawiły w zachwyt... Ogólnie jesteśmy bardzo zadowoleni z naszego startu, a spora zasługa naszego sukcesu należy do firmy Zbyszka Steca, która perfekcyjnie przygotowała samochód. Dziś jestem pewien, że gdybym wrócił do Nki, to na pewno w samochodzie ze Stec Ralliart.

Piotr Kowalski: Troszeczkę obawialiśmy się tego startu, gdyż tak na prawdę nie jeździliśmy Nką prawie rok. Ostatni raz startowaliśmy naszym Subaru w Rajdzie Polski, który na dodatek przebiegał po nawierzchni szutrowej. Tutaj w Otwocku bardzo chcieliśmy wygrać, ale jednocześnie wiedzieliśmy, że zadanie będzie nie lata trudne, ponieważ w tegorocznej edycji była bardzo silna obsada. Bardzo się cieszę z naszego zwycięstwa, oraz z tego, że Michał Rechnio, etatowy pilot Łukasza Bednarskiego jadąc tym razem jako kierowca Citroenem Saxo przygotowywanym przez Mediaprint ukończył rajd na bardzo wysokiej drugiej pozycji w klasyfikacji generalnej. Michał - gratulacje! Odwaliłeś kawał dobrej roboty!

Stefan Karnabal i Michał Kuśnierz do ostatniego odcinka specjalnego, który odbył się na ulicach Otwocka, rywalizowali z Pawłem Dydko. I choć wygrali ten Superoes, to w klasyfikacji generalnej rajdu zabrakło 0,6 sekundy do drugiego miejsca.

Stefan Karnbabal: Jesteśmy bardzo zadowoleni z przebiegu rajdu. Głównym celem był test auta i wyłapanie mankamentów - to się w pełni udało. A do tego doszła fascynująca walka z Pawłem Dydko o drugą pozycję. Jednak nie to było naszym priorytetem, choć oczywiście sportowa złość pozostała. Zebraliśmy mnóstwo doświadczenia, a taka rywalizacja o dziesiąte części sekundy wymaga wspięcia się na maksimum swoich możliwości. Szkoda, że Rajd Mazowiecki jest taki krótki, bo mogłoby być jeszcze bardzo ciekawie. Cieszymy się oczywiście z trzeciego miejsca w tak silnej stawce. Myślę jednak, że w tym aucie stać nas na jeszcze więcej. Gratulacje dla Piotra Maciejewskiego, który bardzo chciał wygrać rajd na swoim terenie i tym razem narzucił bardzo wysokie tempo. Teraz, zanim się wybierzemy na Rajd Madador - Tatry, musimy poprawić to, co nieco zawodziło na Rajdzie Mazowieckim. Mieliśmy nieco problemów z obsługą skrzyni biegów. Działała ona bardzo ciężko i nieraz zdarzyło się, że zamiast "trójki" wbiłem "jedynkę". Mam nadzieję, że producent dopracuje jeszcze skrzynię i wszystko będzie działało jak należy.

Załoga Renault Clio Sport Sławomir Sawicki i Robert Hundla w swoim pierwszym tegorocznym starcie w Rajdowym Pucharze PZMot zajęła czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej 7. Rajdu Mazowieckiego oraz wygrała rywalizację w mocno obsadzonej klasie A-7.

Sławomir Sawicki: Jechało mi się znakomicie. Samochód z garażu Bartka Boruty spisywał się doskonale. Świetnie się prowadził, hamował i ani przez moment nie zawiódł. Być może wynik w klasyfikacji generalnej mógłby być lepszy, gdyby nie fakt, że moje doświadczenie w jeździe po nawierzchni szutrowej, a tej na Rajdzie Mazowieckim było sporo w postaci szutrowych łączników, nie jest jeszcze dostatecznie duże, abym mógł powiedzieć, że potrafię po niej jeździć szybko. Dwa citroeny C2 były poza zasięgiem możliwości naszego samochodu. Zbyt krótka skrzynia biegów nie pozwalała nam rozpędzać się na długich prostych do takich szybkości jak czyniły to Citroeny. No cóż, pozostaje nam tylko poczekać na rajd o bardziej technicznej konfiguracji i pokusić się o rewanż. Jestem zadowolony z wyniku, zwłaszcza w klasie, gdzie rywalizacja była nie tylko bardzo mocna, ale też toczyła się między wieloma zawodnikami.

Występ Macieja Oleksowicza z Andrzejem Obrębowskim w 7 edycji Rajdu Mazowieckiego zakończył się piątym rezultatem w klasyfikacji generalnej. Warszawski duet dysponując treningową Subaru Imprezą narzekał na brak mocy.

Maciej Oleksowicz: Ten rajd jest jak zwykle bardzo szybki i składa się z dużej ilości długich prostych, na których samochody Mitsubishi są po prostu szybsze. Nam brakowało zdecydowanie mocy. Dopiero na ciaśniejszych partiach mogliśmy odrabiać straty. Na jednej z dojazdówek sprawdziliśmy się z samochodem Piotrka Maciejewskiego i jego przewaga była po prostu druzgocąca. Odjechał nam na co najmniej dwie długości auta. Ogólnie jednak jechało nam się bardzo dobrze i nie mieliśmy, żadnych kłopotów. Za dwa tygodnie startujemy w czeskim Rajdzie Matador Tatry, który odbędzie się tuż przed druga eliminacją RSMP, Rajdem Elmot. Będzie to świetna okazja do solidnego treningu.

Drugi start w tym sezonie i drugi raz drugie miejsce na podium. Paweł i Tomasz Dytko – „J&S Energy Rally Team” po raz ostatni za sterami szaro-pomarańczowej ósemki w Rajdzie Mazowieckim ulegli tylko startującemu u siebie Piotrowi Maciejewskiemu.

Paweł Dytko: Walka ze Stefanem Karnabalem trwała do samego końca. Mazowiecki, podobnie jak kiedyś Warszawski, to rajd dla mocnych aut z dużymi hamulcami. Przy konfiguracji naszej „ósemki” nie mieliśmy możliwości objechania Piotrka, co nie zmienia faktu, że jechał szybko i pewnie. Gratulujemy mu wspaniałej jazdy. Udało nam się dojechać do mety bez problemów i zrealizować przed rajdowe założenia. Testowaliśmy nowe zawieszenie Sachsa i jazdę na 18 calowych kołach. Ten start to takie pierwsze przebudzenie po zimie i wiem, że muszę przejechać jeszcze parę kilometrów po asfalcie, by w pełni wykorzystać nowe auto. Rajd był udany i prawie bez przygód. Tylko na mecie lotnej ostatniego odcinka, wyskoczyliśmy na hopie, bardzo mocno podbiło nam tył i przelecieliśmy metę ryjąc nosem po ziemi. Myślałem, że będzie dach ale skończyło się na strachu i frajdzie dla kibiców, którym przy okazji bardzo dziękuję za wspaniały doping.

Zespół Rentier Team startował na Mazwoszu udanie: Tomasz Trembicki i Daniel Siatkowski uplasowali się na szóstej pozycji w klasyfikacji generalnej.

Tomek Trembicki: przyjechaliśmy na zawody w dobrych nastrojach traktując Rajd Mazowiecki jako możliwość potrenowania oraz sprawdzenia umiejętności zespołu przed kolejna eliminacją Mistrzostw Polski. Samochód podczas całych zawodów spisywał się rewelacyjnie, serwis wykonał świetną pracę. Nie mieliśmy najmniejszych kłopotów z autem, no może poza drobną wizytą w ziemniakach i przytartą felgą, ale to już wina „łacznika”, miedzy fotelem a kierownicą. Cieszy dobra współpraca z pilotem oraz świetna atmosfera w zespole. To dobry prognostyk przed ciężką pracą, jaka czeka cały zespół w tym sezonie. Chcemy zdobywać maksimum wiedzy i umiejętności, aby realizować nasze rajdowe cele i marzenia.

Mariusz Małyszczycki i Paweł Raczak wygrali drugą rundę Pucharu PZM.

Mariusz Małyszczycki: Jestem bardzo zadowolony i jednocześnie ogromnie zdziwiony wynikiem jaki osiągnęliśmy. Założenia przed rajdem były „na dojechanie” a tu taka niespodzianka!. Jak na pierwszy w życiu start w rajdzie i pierwszy start nowym samochodem, którym wcześniej przejechałem może z 50 kilometrów, wynik jest jak najbardziej powyżej oczekiwań. Jechałem cały czas podobnym tempem, mieliśmy kilka ratowań ale skończyło się szczęśliwie. Możliwości Citroena są ogromne ale z pewnością jeszcze dużo nauki przede mną. Nie spodziewałem się że rajd będzie taki szybki, w aucie mamy najdłuższą homologowaną skrzynię a często jechaliśmy na odcięciu. Zupełnie nieprzystosowane do warunków tego rajdu było zawieszenie. Mamy asfaltowe zawieszenie w specyfikacji C2R2 i już widzę że na polskie dziurawe asfalty jest za twarde, nie mówiąc oczywiście o szutrowych łącznikach. Samochód nie wybiera nierówności tylko na nich podskakuje i na dziurach staje się dość nerwowy w prowadzeniu. Za to na równym asfalcie jest super. Bardzo pomagają duże hamulce, nawet pod koniec odcinka miały bardzo dobrą skuteczność, prawdziwa A-grupa. Do następnego asfaltowego rajdu jest sporo czasu, postaram się go wykorzystać na lepsze wjeżdżenie się w samochód i zgranie się z pilotem. Chciałbym bardzo podziękować wszystkim, którzy pomogli mi przygotować się do tego debiutanckiego startu i dopingowali mnie na trasie rajdu. A sobie chciałbym życzyć – oby tak dalej!.