Przygody podczas etapu miał Jacek Czachor. Kapitan Orlen Team zatrzymał się przy włoskim motocykliście, który miał wypadek i chciał udzielić mu pierwszej pomocy. Typowo włoska ekspresja reprezentowana przez lokalnego zawodnika spowodowała utrudnienia komunikacyjne pomiędzy motocyklistami. Finalnie jednak udało się udzielić mu pierwszej pomocy i szybko powrócić do stawki.

Jacek Czachor: Cały czas padał deszcz, który mocno ograniczał widoczność. Trzeba było przecierać gogle i uważać na śliskie kamienie. Pomimo tych trudnych warunków jechało mi się lepiej niż wczoraj. Zmieniłem trochę konfigurację motocykla. Ustawiłem inaczej zawieszenie by motocykl lepiej wybierał na wyboistych ścieżkach i kamieniach. Na odcinku zatrzymałem się by pomóc Włochowi, który miał upadek. Nie można było się z nim jednak kompletnie dogadać. Teraz jest już ósma godzina, a organizator nie dal nam jeszcze wytycznych do roadbooka. Jest jedna lampka. Nie wyobrażam sobie jak siedemdziesięciu motocyklistów ma pracować jednocześnie.

Jakub Przygoński: Dzień rajdowy rozpoczęliśmy w deszczu. Cali byliśmy mokrzy, rękawiczki, buty, kombinezon, totalnie wszystko. Trasa była typowo trialowa, bardzo dużo zjazdów i podjazdów oraz śliskich kamieni. Etap skończyliśmy maratonem. Dzisiejszą noc spędzamy na poligonie w namiotach. Nie ma z nami mechaników, nie możemy również sami dokonywać żadnych poprawek w motocyklach, które są w parku zamkniętym.

Marek Dąbrowski: Dzisiaj było dosyć trudno. Cały czas podjazdy zjazdy i deszcz. Wszyscy dojechaliśmy i jesteśmy na mecie, to cieszy.

Po dwóch dniach rywalizacji Marek Dąbrowski zajmuje ósme, a Jacek Czachor dziewiąte miejsce. Jutro etap trzeci o długości 308 kilometrów z Teulada do Murevera.