Dobrze spisali się nasi motocykliści na piątym etapie Rajdu Tunezji 2007. Obaj zajęli miejsca w pierwszej "dziesiątce" klasyfikacji generalnej. Marek Dąbrowski awansował o jedną pozycje w klasie "open" (na siódme miejsce), Jacek Czachor utrzymał pozycję na podium w klasie 450.

- Od początku rajdu prześladuje mnie pech - powiedział Jacek Czachor przed startem do piątego etapu. Pierwszego dnia zapalił mi się motocykl. Później uderzył mnie kamień prosto w twarz, a w dniu wczorajszym większą część trasy jechałem bez GPS-u, który się urwał i przestał działać. Najtrudniejszy moment nastąpił mniej więcej około pięćdziesiąt kilometrów przed metą. Nie mogłem znaleźć właściwej drogi. Straciłem mnóstwo czasu, bo około trzydzieści minut, błądząc i czekając na innego zawodnika lub zespół, który mógł wskazać mi właściwy kierunek jazdy. Okazał się nim Jean Louis Schelssera w swoim Buggy. Do mety dotarłem na trzynastym miejscu, ale na szczęście utrzymałem się w pierwszej trójce klasy 450 cm3. Mam nadzieję, że dalsza część rajdu będzie dla mnie mniej pechowa i będę mógł ścigać się z liderem Michelem Marchinim.

Wczorajszy odcinek był niezwykle trudny technicznie - mówił Marek Dąbrowski. Musieliśmy jechać praktycznie w stu procentach po wydmach w bardzo kopnym piachu z nieliczną roślinnością. To była istna mordęga. Ja również tak jak Jacek miałem problemy z GPS-em. Mniej więcej na dwadzieścia kilometrów przed końcem trasy GPS pokazywał metę, a w rzeczywistości było inaczej. Ale udało nam się, obydwaj jesteśmy na mecie. Pomimo prześladującego Jacka pecha cały czas jest w pierwszej trójce swojej klasy. Dziś czeka nas jeszcze około stu kilometrów piaskowego terenu, który przemieni się w nieco szybszą kamienicą trasę. Spróbujemy poprawić naszą pozycję w klasyfikacji generalnej.

Polscy motocykliści znów dojechali na wysokich miejscach, ale znów nie bez przygód. Pecha dziś miał ponownie Czachor, któremu zznów defektował odbiornik GPS. Od tego momentu obaj motocykliści jechali razem i na metę dojechali obok siebie.

Bezkonkurencyjny jest wciąż Hiszpan, Marc Coma, który wyprzedza Davida Casteu'a i Michela Marchini'ego (lidera w klasie 450). Drigi w klasie 450 jest Oscar Polli (Włochy - KTM), a trzeci Czachor.

Na piątym etapie Rajdu Tunezji 2007 doskonale spisała się polska załoga Łukasz Komornicki i Rafał Marton z Diverse Extreme Team, która uzyskała piaty czas odcinka, tracąc do zwycięzcy etapu i lidera klasyfikacji generalnej, Jean-Louisa Schlessera osiemnaście minut. Buggy Diverse Extreme Team wjechało na metę z rozbitą przednią szybą i potrzaskaną przednią częścią nadwozia.

- Pierwsze 140 kilometrów jechaliśmy po wydmach, potem były drogi szutrowe - powiedział Rafał Marton. Na początku i pod koniec odcinka była trudna nawigacja. Od początku mieliśmy bardzo szybkie tempo. Wyprzedzaliśmy kolejnych konkurentów. Ale też od samego startu mieliśmy problem z elektroniką. Komputer wyświetlał błąd instalacji elektrycznej. Silnik przerywał na twardych, trzęsących partiach, co wskazywało na problem z jakimś stykiem. Pomimo tego postanowiliśmy jechać dalej. W ten sposób dojechaliśmy bardzo dobrym tempem do 290 kilometra. W tym momencie silnik zgasł. Zaczęliśmy szukać przyczyny awarii.Po kilku minutach dojechał do nas Philippe Gache, którego wyprzedziliśmy dziesięć kilometrów wcześniej. Poprosiliśmy go o wzięcie na hol naszego auta, a w międzyczasie zacząłem rozbierać instalację elektryczną. Kamienie spod kół jego buggy kompletnie rozbiły nam przód auta, szybę i światła. Po kilku minutach znalazłem przyczynę usterki - przerwane połączenie w głównym wyłączniku prądu. Udało mi się naprawić tę usterkę. Odpaliliśmy auto i ostatnie dziesięć kilometrów przejechaliśmy już o własnych siłach. Na mecie okazało się, że mamy piąty czas, a gdyby nie usterka, zajęlibyśmy drugie miejsce, około trzy minuty za Schlesserem. Jesteśmy jednak zadowoleni z tempa na dzisiejszym, bardzo trudnym odcinku. Nie popełniliśmy żadnych błędów - ani w prowadzeniu auta, ani nawigacyjnych.

Doskonałe międzyczasy uzyskiwane dziś przez Polaków, zaszokowały wszystkich uczestników rajdu. Wczorajsze doświadczenia płynące z pokonywania odcinka z wydmami z wykorzystaniem różnych technik jazdy, zaprocentowały. Po dodaniu do tego umiejętności nabytych na wcześniejszych, szybkich i technicznych odcinkach, wynik był bardzo dobry, nawet pomimo awarii. Piąty rezultat na odcinku pozwolił załodze przesunąć się na 20 miejsce w klasyfikacji generalnej rajdu.

- Dziś czuliśmy się już pewniej na wydmach - powiedział Łukasz Komornicki. Przemyśleliśmy wczorajsze doświadczenia i bez problemu przejechaliśmy wydmy, które w pierwszej partii odcinka były równie wysokie, jak wczoraj. Niestety w końcówce odcinka musiałem zwolnić, bo każde mocniejsze naciśnięcie gazu powodowało przerywanie silnika, więc nie atakowałem już tak jak na początku. Potem nastąpiła awaria, która nas zatrzymała.

Jutro na załogi czeka znów bardzo długi odcinek specjalny, Nekrif - Matmata liczący 273 kilometrów. Cały etap będzie miał w sumie 339 kilometrów. Będzie to odcinek szybki, na kamienistej nawierzchni.

- Przed jutrzejszym dniem nasz serwis dokona dokładnej inspekcji całej instalacji elektrycznej, z którą mieliśmy po raz kolejny problem - dodał Łukasz Komornicki . Na tym rajdzie auto cały czas podlega wstrząsom, które fatalnie wpływają na wszelkie połączenia elektryczne. Mam nadzieję jednak, że unikniemy dalszych awarii i postaramy się utrzymać prędkość do końca rajdu.

W kategorii załóg samochodowych etap wygrali Jean-Louis Schlesser i Arnaud Debron umacniając się na pozycji liderów. Trzeci był Vigouroux, który do rana naprawiał auto po wczorajszej awarii. Wiele załóg miało dziś mniejsze i większe problemy na trasie. Patissier miała defekt. Gache przejechał część odcinka bez wspomagania kierownicy.

Wyniki

Etap piaty (El Borma - Nekrif 338 kmw tym OS - 312 km)

Samochody:1. Jean-Louis Schlesser i Arnaud Debron (Francja - Schlesser) - 2:52.09 godz,;2.Paulo Nobre i Filipe Palmeiro (Brazylia/Portugalia - BMW) - strata 7,17 min.;3. Eric Vigouroux i Alexandre Winocq (Francja - Chevrolet Trophy) - 9,08 min.;4. Christian Lavieille i Francois Borsotto (Francja - Nissan) - 14.09 min.;5. Łukasz Komornicki i Rafał Marton (Polska - SMG) - 18,03 min.;6. Jose Luis Monterde i Jean-Marie Lurquin (Jiszpania/Belgia - Nissan) - 22.28 min.;7. Isabelle Patissier i Thierry Delli Zotti (Francja - SMG) - 25.53 min.;8. Pascal Thomasse i Pascal Larroque (Francja - Nissan) - 27.56 min.;9. Janis Naglis i Agris Petersons (Litwa - Mitsubishi Pajero) - 28.28 min.;10. Dominique Housieaux i Jean-Michel Polato (Francja - Mitsubishi Pajero) - 31.41 min.

Motocykle:1. Marc Coma (Hiszpania -KTM) - 3:07.54 godz.;2. David Casteu (Francja - KTM) - strata 5.47 min.;3. Michael Angerer (Austria - KTM) - 12.35 min.;4. Michel Marchini (Francja - Yamaha) - 14.34 min.;5. Janis Vinters (Litwa - KTM) - 17.26 min.;6. Gerard Farres (Hiszpania - KTM) - 21.51 min.;7. Marek Dąbrowski (Polska - KTM) - 23.58 min.;8. Jacek Czachor (Polska - KTM) - 24.03 min.;9. Matteo Graziani (Włochy - KTM) - 24.52 min.;10. Jose Manuel Pellicer (Hiszpania - KTM) - 26.53 min.

Po piątym etapie:

Samochody:1.Schlesser i Debron - 10:50.11godz.;2. Lavieille i Borsotto - strata 32.53 min.;3. Thomasse i Larroque - 1:25.48 godz.;4. Patissier i Delli Zotti - 1:26.30 godz.;5. Gache-1:36.08 godz.;6. Housieaux i Polato - 1:40.01godz.;7. Nobre i Palmeiro - 1:47.21godz.;8. Monterde i Lurquin - 1:50.28 godz.;9. Pelichet i Decre - 2:50.17 godz.;10. Vigouroux i Winocq - 3:46.29 godz.;20. Komornicki i Maron - 5:22.11 godz.

Motocykle:1. Coma - 11:25.42 godz.;2. Casteu- strata 19.46 min.;3. Marchini - 1:06.32 godz.;4. Angerer - 1:25.30 godz.;5. Farres - 1:34.54 godz.;6. Graziani - 1:38.23 godz.;7. Oscar Polli (Włochy - KTM)- 1:45.39 godz.;8. Pellicer - 1:52.04 godz.;9. Dąbrowski - 2:01.25 godz.;10. Czachor - 2:02.42 godz.