Czwarty etap Rajdu Tunezji 2007, podobnie jak w ubiegłym roku, składał się z dwóch pętli wokół miejscowości El Borma. Pierwsza pętla to 262 kilometrowy odcinek specjalny w całości po piasku i wydmach. Wszyscy, którym udało się ukończyć próbę, wyruszyli na kolejny jedynie 21 kilometrowy odcinek.

Organizator wyraźnie zaznaczył, że wszyscy zawodnicy którzy ukończą pierwszy odcinek, będą mogli od razu kierować się na biwak nie przystępując do drugiej pętli. Każdy, kto zdecyduje się na ten krok nie zostanie zdyskwalifikowany, jednakże zostanie mu doliczona dwugodzinna kara czasowa. Dla niektórych zawodników przebycie tych 21 kilometrów po tak „morderczym” pierwszym odcinku stanowiło nie lada wyzwanie.

Jacek Czachor, szósty w klasyfikacji po trzech etapach tak rozpamiętywał przed startem poprzedni dzień:

- Mniej więcej pięćdziesiąt kilometrów przed metą dogoniłem Marka i wtedy zdarzył nam się przykry incydent - mówił nasz kapitan. Spod tylnego koła motocykla Marka wystrzelił kamień, który uderzył mnie w twarz. Do końca odcinka krew lała mi się pod kaskiem i zabrudziła całą kurtkę. Na szczęście nic poważnego się nie stało i udało mi się dotrzeć do mety. Mam opuchniętą wargę i dość mocno potłuczony nos. Takie sytuacje zdarzają się podczas rajdów terenowych i oczywiście nie ma w tym żadnej winy Marka.

Oczywiście nasi zawodnicy pokonali oba odcinki rajdu. Niestety jechało im się dość ciężko. Lepszy czas osiągnął Marek Dąbrowski, który zajął dwunaste miejsce i stracił do zwycięzcy etapu, Davida Casteu'a 49 minut i 39 sekund. Tuż za Markiem uplasował się Jacek Czachor, którego strata wyniosła godzinę i pięć sekund. Niestety spowodowało to spadek z doskonałego, szóstego miejsca w klasyfikacji generalnej na dwunaste. Polak nie utrzymał też drugiej lokaty w klasie 450 - jest obecnie trzeci. Prowadzi Michel Marchini prezed Oscarem Pollim i Czachorem. Marek jest w swojej kategorii ósmy.

Buggy Łukasza Komornickiego i Rafała Martona z Diverse Extreme Team nie miało dziś problemów. Wczoraj mechanicy z firmy SMG pracowali nad autem do późna w nocy, aby przeprowadzić dokładną inspekcję wszystkich podzespołów i spróbować wyeliminować ryzyko podobnej przygody, jaka wczoraj zatrzymała buggy na ponad trzy godziny na trasie. Trud opłacił się i dziś samochód spisywał się bez zarzutu.

Załoga Diverse Extreme Team na dzisiejszym etapie skupiła się na wyprzedzaniu konkurentów. Polacy wystartowali bowiem z odległej pozycji. Póbowali też różnych technik pokonywania wydm.

Polacy nie uniknęli przygód na trasie, ich samochód zakopał się trzy razy na wydmach. Jego uwolnienie z piasku okazało się dużo trudniejsze niż w przypadku samochodu czteronapędowego, do którego zawodnicy byli dotychczas przyzwyczajeni. Ostatecznie na odcinku zajęli dziewiętnaste miejsce.

- Wczorajsze pechowe wydarzenie zaprzepaściło nasze szanse na dobry wynik w rajdzie, czwartego miejsca z 2003 roku już nie pobijemy powiedział Łukasz Komornicki. Nie straciliśmy jednak woli walki. Naszym celem jest udany występ w przyszłorocznym Dakarze. Start w Tunezji, która z uwagi na specyfikę swojej trasy jest nazywana nawet „małym Dakarem” traktujemy więc treningowo, ta pechowa przygoda z awarią instalacji elektrycznej systemu pomp paliwowych przyniosła nam kolejne cenne doświadczenia. Serwis spisał się doskonale, co dobrze wróży na przyszłość, a pechowej usterki nie dało się przewidzieć. Jeszcze nie jesteśmy w pełni gotowi do rywalizacji tym autem na takich odcinkach. Do tego potrzebujemy jeszcze przejechania wielu, wielu kilometrów po wydmach. Tak abyśmy osiągnęli tę pewność jazdy, jaką mieliśmy w Pajero. Musimy na nowo wypracować styl jazdy w takim terenie. Jak jedziemy w rytmie, wszystko jest dobrze. Problemy pojawiają się, gdy jesteśmy z niego wybici, np. przez konieczność wyprzedzania. Przykładowo dziś na dwudziestym piątym kilometrze niespodziewanie pojawił się nam przed maską jeden z konkurentów, musieliśmy nagle odbić w lewo i wjechaliśmy w partię stromych wydm, na których zawiesiliśmy się podwoziem. To kosztowało nas kilkanaście minut. Żałuję, że już jutro wydmy się kończą, bo potrzebuję jeszcze takiego treningu jak dziś. Dalej będziemy starali się jechać równym tempem i nie popełniać błędów.

- Dziś nawigacja początkowo nie była trudna. Prawdziwe trudności zaczęły się na około trzydzieści kilometrów przed metą - dodał .Rafał Marton. Tam szlaki przecinały się ze śladami z wcześniejszej tzw. dużej pętli oraz śladami z imprez towarzyszących temu rajdowi, czyli m.in. Desert Tracking, który pozwala amatorom poczuć emocje odcinka specjalnego. Tam wszystko poszło nam dobrze, ale nawigacja była bardzo stresująca. Jest wiele rzeczy, których jeszcze musimy się tym buggy nauczyć na pustyni. Wiem, że jak to osiągniemy, to będziemy bardzo szybcy, bo samochód ma bardzo duży potencjał. Schlesser jeździ po tych trasach, podobnym samochodem od lat i dziś nikt nie może mu tu dorównać. Do sprawnego pokonywania wydm potrzeba odpowiednio dobrać prędkość i tempo jazdy oraz ciśnienie w kołach. Problem w tym, że jest bardzo wiele różnych charakterystyk wydm jeśli chodzi o wysokość, stromiznę i to co znajduje się za szczytem. Do tej pory mieliśmy swoją prędkość i swoje tempo pokonywania wydm. Wychodziło nam nieźle. Teraz musimy tego na nowo nauczyć się pod kątem konkretnego buggy. Z auta jesteśmy jednak bardzo zadowoleni!

Jutro piąty etap rajdu i szósty odcinek specjalny. Start nastąpi znów z El Bormy. Początkowo odcinek będzie przebiegał przez podobny teren jak dziś. Od połowy długości zacznie zakręcać na północ, a jego charakterystyka zmieni się na kamienistą. Meta zlokalizowana będzie w Nekrif. Przewiduje się, że będzie to znów jeden z najtrudniejszych odcinków rajdu.

Wyniki

Etap czwarty (El Borma - El Borma 286 km, w tym OS - 262 km):

Samochody1. Jean-Louis Schlesser i Arnaud Debron (Francja - Schlesser) - 3.05,22 godz.;2. Christian Lavieille i Francois Borsotto (Francja - Nissan) - strata 8,04 min.;3. Jose Luis Monterde i Jean-Marie Lurquin (Hiszpania/Belgia - Nissan) - 10,20 min.;4. Isabelle Patissier i Thierry Delli Zotti (Francja - SMG) - 14.40 min.;5. Pascal Thomasse i Pascal Larroque (Francja - Nissan) - 17,28 min.;6. Philippe Gache (Francja - SMG) - 19,48 min.;7. Dominique Housieaux i Jean-Michel Polato (Francja - Mitsubishi) - 24,05 min.;8. Paulo Nobre i Filipe Palmeiro (Brazylia/Portugalia - BMW) - 38,25 min.;9. Gerard Benielli i Jean-Bruno Lomelet (Francja - Buggy Renault) - 39,54 min.;10. Jerome Pelichet i Eugenie Decre (Francja/Szwajcaria - Bowler) - 44,25 min.;19. Łukasz Komornicki i Rafał Marton (Polska - SMG) - 1.06,29 godz.

Motocykle:1. David Casteu (Francja - KTM) - 3.03,00 godz.;2. Marc Coma (Hiszpania - KTM) - strata 2,01 min.;3. Michel Marchini (Francja - Yamaha) - 21,18 min.;4. Michael Angerer (Austria - KTM) - 29,14 min.;5. Gerard Farres (Hiszpania - KTM) - 29,23 min.;6. Oscar Polli (Włochy - KTM) - 35,12 min.;7. Jose Manuel Pellicer (Hiszpania - KTM) - 37,21 min.;8. Matteo Graziani (Włochy - KTM) - 39,09 min.;9. Fabrizio Mugnaioli (Włochy - KTM) - 42,43 min.;10. Michael Pisano (Francja - Yamaha) - 44,49 min.;12. Marek Dąbrowski (Polska - KTM) - 49,39 min.;13. Jacek Czachor (Polska - KTM) - 1.00,05 godz.

Po trzech etapach

Samochody:1. Schlesser i Debron - 7.58,02 godz.;2. Lavieille i Borsotto - strata 18,44 min.;3. Thomasse i Larroque - 57,52 min.;4. Gache - 59,30 min.;5. Patissier i Delli Zotti - 1.00,37 godz.;6. Housieaux i Polato - 1.08,20 godz.;7. Monterde i Lurquin - 1.28,00 godz.;8. Nobre i Palmeiro - 1.4,.04 godz.;9. Pelichet i Decre - 1.55,16 godz.;10. Inocencio i Paulo Fiuza - 2.01,02 godz.;23. Komornicki i Marton - 5.04,08 godz.

Motocykle:1. Coma - 8.17,48 godz.;2. Casteu - strata 13,59 min.;3. Marchini - 51,58 min.;4. Angerer - 1.12,55 godz.;5. Farres - 1.13,03 godz.;6. Graziani - 1:13.31godz.;7. Polli - 1.14,07 godz.;8. Mugnaioli - 1.23,34 godz.;9. Pellicer - 1.25,11 godz.;10. Dąbrowski - 1.37,27 godz.;11. Czachor - 1.38,39 godz.