Zgodnie z zapowiedzią Przygońskiego z poprzedniego dnia, po chwilach kryzysu nadeszła zwyżka formy. Młodemu Polakowi nie zagroził nikt przez cały etap i w konsekwencji zawodnik OrlenTeam i Automobilklubu Polski odniósł drugie zwycięstwo w rajdzie.

- Wiedzieliśmy, że ten etap będzie trudny dla naszych motocykli. Jedziemy na dużych dakarówkach, a odcinek specjalny był dość wolny i bardzo techniczny. Mój główny konkurent Ze Helio jedzie na mniejszym i bardziej zwrotnym sprzęcie. Szybko ruszyłem, nie popełniłem żadnych błędów i idealnie nawigowałem, w połowie odcinka zobaczyłem kurz, oznaczyło to, że dogoniłem zawodnika jadącegoprzede mną. Odkręciłem manetkę gazu i zacząłem pogoń. Na metę dojechałem równo z nim. Etap był pełen przygód, było bardzo dużo przejazdów przez mostki zatopione w rzekach, które są bardzo śliskie. Na jednym z takich mostków uśliznęło mi się koło i pojechałem bokiem przez prawie 15 metrów. Jutro ostatni dzień rywalizacji i długo wyczekiwana meta – powiedział Jakub Przygoński.

Był to bardzo kręty odcinek położony w górach. Pierwszą część odcinak specjalnego jechałem dość asekuracyjnie, zacząłem się dopiero rozkręcać w drugiej części dnia. Jutro na szczęście, krótki odcinek specjalny, więc powinny wytrzymać nasze silniki, które są już w bardzo słabym stanie. Jeżeli tylko dojadę do mety wówczas zajmę szóste miejsce w rajdzie i w klasyfikacji do Mistrzostw Świata będę drugi. Należy podkreślić, że rewelacyjnie pojechał dziś Kuba i za to składam mu wielkie gratulacje – dodał Jacek Czachor.

Pozostał ostatni dzień Rajdu. Dzisiaj na zawodników czeka krótki, 85 kilometrowy odcinek specjalny z Caicó do Natal.

Rajd zakończy się 8 kilometrowym Superoesem rozgrywanym na wydmach w miejscowości Natal.