Zarówno Jakub Przygoński jak i Jacek Czachor zostali spowolnieni przez krowy wchodzące na trasę rajdu. Pomimo trudności Polacy odnotowali dobre czasy OSowe: Jakub Przykoński był trzeci, a Jacek Czachor siódmy.

Po ośmiu morderczych etapach przeprawy przez Brazylijskie bezdroża zawodnikom daje o sobie znać zmęczenie.

- Dzisiejszy odcinek był zwariowany, na trasie było mnóstwo krów, które trzeba było rozganiać by móc przejechać. Na szczęście widziałem je z odległości i mogłem wyhamować. Startowałem z drugiej pozycji i goniłem Ze Helio. Odcinek specjalny był bardzo kamienisty, dużo skrętów i erozji wymytych przez deszcze padających w porze zimowej, która teraz tu panuje. Chciałem dorównać tempa liderowi, jednak finalnie straciłem do niego około 3 minut. Ciężko mi się jechało, nie mogłem się dostatecznie skoncentrować i odczuwałem zmęczenie. Z doświadczenia wiem jednak, że zawsze bywa taki słabszy dzień, a następny jest już lepszy. Wszyscy zawodnicy wypatrują już z utęsknieniem mety – powiedział Jakub Przygoński.

- Dzisiejszy odcinek specjalny był dość kręty, ale jednocześnie bardzo szybki. Jedynym problemem były zwierzęta wchodzące na trasę. Miałem bliskie spotkanie z dwoma krowami, przed którymi ledwo udało mi się wyhamować. Następnie ze względu na skrócony odcinek mieliśmy wydłużoną dojazdówkę i jednocześnie otrzymaliśmy od organizatora niewiele czasu żeby zameldować się na mecie. Trzeba było pokonać 200 kilometrów w 2,5 godziny przez miasto. Wszyscy zawodnicy marzą już by dojechać do mety – dodał Jacek Czachor.

Pozostały dwa etapy Rajdu. Dzisiaj podczas 141 kilometrowego odcinka specjalnego motocykliści muszą zachować szczególną ostrożność, gdyż szlak poprowadzony jest wąskimi, bardzo krętymi ścieżkami położonymi w górach.