Po dwóch etapach Polacy zajmują kolejno Przygoński drugie, a Czachor czwarte miejsce wśród motocykli powyżej 450 cc. Zawodnicy OrlenTeam nie uniknęli przygód. Kuba Przygoński musiał skonfrontować się ze stadem bydła, które wybiegło mu prosto pod koła motocykla.

- Dzisiejszy odcinek był typowy dla Brazylii. Bardzo dużo wybijających pagórków. W pewnym momencie na trasę wybiegło stado krów. Musiałem zwolnić by ominąć zwierzęta. Udało się to zrobić dość sprawnie i nie straciłem dużo czasu. Końcówkę OS-u w zasadzie przejechałem mając cały czas koła motocykla oderwane od podłoża. Można powiedzieć, że to był latający odcinek specjalny – żartował na mecie Jakub Przygoński

Jacek Czachor popełnił błąd nawigacyjny, który kosztował go cenne sekundy.

- Odcinek specjalny był bardzo kręty i kapitan OrlenTeam jadących na dużym motocyklu musiał się bardzo koncentrować by trzymać dystans do rywali atakujących na lżejszych czterysta pięćdziesiątkach. Troszkę pomyliłem trasę na jednym z rozjazdów. To był bardzo szybki odcinek specjalny z zacieśniającymi się zakrętami, na których było bardzo łatwo wypaść z trasy. Przez to moje tempo nie było satysfakcjonujące. W zakrętach musiałem zwalniać, gdyż ciężar motocykla nie pozwalał na pokonywanie ich z pełną prędkością. Utrzymałem jednak swoją czwartą pozycję w klasie. Mam nadzieję, że straty nadrobię na dłuższych odcinkach specjalnych, bardziej sprofilowanych pod kątem dużych, dakarowych motocykli – powiedział Jacek Czachor

Rafał Sonik coraz szybszy i skuteczniejszy. Ukończył drugi etap Rally dos Sertoes, prowadzący z Caldas Novas do 75-tysięcznego Unai w północnej części stanu Minas Gerais na wysokiej trzeciej pozycji, wyprzedzając bardzo doświadczonych zawodników lokalnych.

Pogoda mimo wcześniejszych zapowiedzi zimy w Brazylii dopisuje. Jest ciepło, ale nie za gorąco. Jednakże taka aura negatywnie wpływa na warunki na trasie. Słońce wysusza podłoże i sprawia, że wirujący pył momentami uniemożliwia jazdę, a nawet naraża zawodników na niebezpieczeństwo.

- Ten pył niosący się za zawodnikami wstrzymuje niestety płynna jazdę. Gdy dojeżdżam do zawodnika, który jechał przede mną, czasem przez 10-20 km nie sposób go wyprzedzić. Raz byłem bliski przewrócenia się. Wjechałem w tym pyle na skarpę jednym kołem i było niedobrze. Ale udało się uniknąć zagrożenia. - powiedział Rafał Sonik.

Drugi etap był bardzo trudny nawigacyjnie nawet dla najlepszych.

- Dwa razy się zgubiłem, ale nie jakoś dramatycznie. Po trzy, cztery minuty maksymalnie. Nie były to duże starty mogące zaważyć na lepszym wyniku.

W kategorii quadów, kolejne etapowe zwycięstwo odniósł Robert Naji Nahas. Rafał Sonik, dzisiaj trzeci w generalce za Francineim Sousą, jest już trzeci w rundzie Pucharu Świata.

Dziś zawodnicy pokonują 417 kilometrów trasy (220 OS) biegnącą z Unaí do Alto Paraíso de Goiás.