Logo
WiadomościAktualnościRaport NIK o prawach jazdy

Raport NIK o prawach jazdy

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Przeciętnie z 10 osób zgłaszających się na kurs prawa jazdy 3 zdobywają upragniony dokument za pierwszym podejściem. Jedna spośród 10 otrzymała propozycję zaliczenia egzaminu za łapówkę.

Raport NIK o prawach jazdy
Zobacz galerię (2)
Auto Świat
Raport NIK o prawach jazdy

Co druga z nich zdecydowała się zapłacić. Ponad 4 proc. kierowców jeżdżących po naszych drogach nie zdało egzaminu, tylko zapłaciło za dokument. Spośród tych, którzy zdobyli prawo jazdy dzięki swej "wiedzy", liczni o zasadach jazdy i przepisach mają mgliste pojęcie, bo takie też mieli ich instruktorzy i egzaminatorzy.Szkołę nauki jazdy może otworzyć każdy, kto odbędzie krótkie przeszkolenie. Większość szkółek w Polsce mieści się w prywatnych mieszkaniach z dala od placów manewrowych. Samochody do nauki są często w złym stanie technicznym. Policja zatrzymała ponad 1100 dowodów rejestracyjnych takich aut. Sami instruktorzy też często grzeszą. Dla niemal 22 tys. sprawdzonych aut z L-ką na dachu policja wypisała ponad 5 tys. mandatów i skierowała 309 spraw do kolegiów. Starostowie, którzy powinni kontrolować działające na podległym im terenie szkoły, badzo rzadko wywiązywali się z tego obowiązku. W efekcie poziom szkolenia w licznych ośrodkach był poniżej krytyki. Po zakończeniu kursów egzaminują upoważnieni do tego egzaminatorzy. Według raportu większość z nich zajmuje się tym wyłącznie w celu dorobienia do pensji lub emerytury. We Wrocławiu, Gdańsku i Opolu zdarzyło się, że byli to urzędnicy odpowiedzialni za... kontrolę ośrodków szkolenia. W Białej Podlaskiej blisko połowa egzaminatorów została zatrzymywana przez policję za jazdę pod wpływem alkoholu.W wielu ośrodkach już podczas testów teoretycznych zdarzały się takie sytuacje, że skreślano jako nieprawidłowe odpowiedzi dobre. Zdający nie byli informowani o przysługującym im prawie otrzymania wydruku ocenionego testu, więc nie wiedzieli nawet, że zostali odrzuceni niesłusznie. Na egzaminach z jazd bywało, że uczeń odpadał po źle wykonanym manewrze, a nie był powiadomiony, iż przysługuje mu prawo do jednorazowego powtórzenia go. Szkolonych np. na Fiatach Punto sadzano z egzaminatorem do Daewoo Lanosów, o których mieli mgliste pojęcie, choć prawo pozwala żądać jazdy autem, na którym się uczyło.System egzaminowania nie opiera się na żadnych żelaznych regułach. W dużej mierze wynik zależy od uznania prowadzącego egzamin. Jest to korupcjogenne. Liczni kandydaci na kierowców otrzymywali po oblanym w wątpliwych okolicznościach teście propozycję zapłacenia za zaliczenie jazdy. Równie często bywało, że egzaminowany, który ewidentnie nie potrafił jeździć, sam proponował łapówkę, a egzaminator ulegał pokusie. Ile dawano? Według anonimowych sond od 800 zł w małych miasteczkach do 2200 zł w dużych miastach.Instytut Transportu Samochodowego rozpoczął kampanię patronatu nad ośrodkami szkolenia kierowców. Tam, gdzie pojawi się szyld ITS, będzie się można uczyć bezpiecznie. Warto wiedzieć, że na testach wolno poprawiać odpowiedzi, zaznaczając to podpisem. Zdający mają też prawo otrzymać wydruk testu z zaznaczonymi odpowiedziami i wyjaśnienie zasad egzaminu praktycznego, a także jechać autem marki, na której się szkolili, powtórzyć źle wykonany manewr na placu między słupkami, a po oblaniu egzaminu otrzymać arkusz sytuacyjny z opisem błędów. Na egzaminatora można złożyć skargę do starostwa.

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: