Tata Nano miał być najtańszym samochodem na świecie. Po problemach rozpoczęto ostatecznie jego produkcję w Indiach i dzisiaj Tata nie nadąża za realizacją zamówień. Rozwijający się dynamicznie rynek w Indiach aktualnie wchłania 2 mln nowych samochodów rocznie, ale według analityków najpóźniej w ciągu najbliższych dziesięciu lat będzie w stanie osiągnąć magiczną granicę 5-6 mln aut.
Doskonale zdają sobie z tego sprawę najwięksi gracze przemysłu motoryzacyjnego. Sukces koncernu Tata z masowym, prostym w obsłudze, a co najważniejsze tanim produktem, rzuca przed nimi kolejne wyzwanie. W kolejce stoją już projekty Renault i Nissana, Toyoty i General Motors, bo o tych oficjalnie wiadomo. Swoją ekspansję zapowiada włoski Fiat, nie można tutaj pominąć koncernu Volkswagen i Forda.
Jako pierwsi o konkretach poinformowali Francuzi, którzy przy ścisłej współpracy z indyjskim Bajaj Auto już w 2012 roku zamierzają rozpocząć produkcję i sprzedaż „najtańszego na świecie samochodu”. Jak podkreślił szef koncernu Carlos Ghosn, model ten będzie tańszy od Tata Nano.
Już w ub. roku podczas walnego zgromadzenia akcjonariuszy koncernu Renault-Nissan jego prezes Carlos Ghosn poinformował, iż także zamierza produkować w Indiach swój najtańszy samochód. Według planów w mieście Chakan w stanie Maharashtra Renault zamierza wybudować nową fabrykę, której roczna produkcja powinna osiągnąć 400 tys. samochodów. Będzie to zupełnie nowy model małego auta o roboczej nazwie ULC, którego cena nie powinna przekroczyć 1600 euro.
Renault zamierza swoje przedsięwzięcie zrealizować z miejscowym producentem samochodów Bajaj.
