SeatSport przygotowuje się do ciężkiej walki na trudnym obiekcie, którego układ w niczym nie przypomina toru miejskiego w Porto.

Brands Hatch podobny jest za to pod paroma względami do toru w Brnie. Tutaj także występują gwałtowne zmiany wysokości i jest kilka prostych, a słynny zakręt „Paddock Hill Bend” uchodzi za jeden z najtrudniejszych w całych mistrzostwach.

W tych okolicznościach waga balastu będzie odgrywała istotna rolę, zwłaszcza jeżeli chodzi o zużywanie się tylnych opon w autach przednionapędowych, takich jak SeatLeon TDI.

Zmusza to inżynierów SeatSport do intensywnej pracy nad zrównoważeniem dodatkowych 40 kilogramów, którymi samochody zostaną obciążone w tym wyścigu.

Mimo wszystko, nawet w mniej sprzyjających okolicznościach, zespołowi zawsze udawało się zdobywać punkty, dzięki którym od początku mistrzostw utrzymuje on prowadzenie zarówno w klasyfikacji kierowców, jak i producentów. SeatSport wyznaczył sobie ten sam cel na Brands Hatch, a wyniki w Porto pozwalają przystąpić do ostatniego wyścigu przed letnią przerwą z nadzieją na ukończenie go na tej samej pozycji.

Po siedmiu rundach Seatma 17 punktów przewagi nad BMW i 70 - nad Chevroletem. W klasyfikacji kierowców Yvan Muller wyprzedza Gabriele Tarquiniego o 14 punktów i Augusto Farfusa o 15 punktów.

Spektakularne zwycięstwo Seatodniósł na tym torze w 2006 roku, kiedy reprezentujący go zawodnicy zajęli wszystkie trzy miejsca na podium. Był to historyczny sukces i jak dotąd najlepszy wynik marki na Brands Hatch. W obecnej sytuacji trudno będzie go powtórzyć, ale jest to także motywacja dla wszystkich członków zespołu SeatSport.