Wskutek nieprawidłowości popełnionych przez jednostki prestiż Niemiec doznał poważnego uszczerbku - powiedział Juncker. Szef KE wezwał rząd w Berlinie do ofensywnego podejścia do problemu. "Nie można wykluczyć, że cień, który padł na przemysł motoryzacyjny, dotknie także inne branże" - ostrzegł.
Zdaniem Junckera problem z manipulowaniem pomiarami emisji spalin nie ogranicza się tylko do Niemiec. "Mamy do czynienia w Europie z całościowym problemem dieslowym, którego źródłem są Niemcy. Powodem jest intensywna polityka eksportowa niemieckiej branży motoryzacyjnej" - zaznaczył szef KE.
Juncker przypomniał, że KE wdrożyła postępowanie o naruszenie traktatów wobec Niemiec i czterech innych krajów UE, by chronić standardy dotyczące czystości powietrza.
Od dwóch lat niemiecki przemysł motoryzacyjny wstrząsany jest skandalami związanymi z nielegalnymi praktykami, których celem było zaniżanie za pomocą specjalnego oprogramowania wyników pomiarów zawartości tlenków azotu w spalinach silników Diesla.
Pierwszym niemieckim koncernem motoryzacyjnym, któremu udowodniono stosowanie nielegalnych praktyk, był Volkswagen. W następstwie dochodzenia podległej rządowi USA Agencji Ochrony Środowiska (EPA) Volkswagen przyznał się we wrześniu 2015 roku do zainstalowania w łącznie około 11 mln samochodów oprogramowania pomagającego fałszować wyniki.
Oprogramowanie to, znane pod angielską nazwą "defeat device" (urządzenie udaremniające), w celach oszczędnościowych wyłączało system neutralizowania tlenków azotu podczas normalnej eksploatacji samochodu i włączało go po rozpoznaniu, że silnik poddawany jest testom. O manipulacje oskarżane są także m.in. firmy Porsche i Audi należące do koncernu Volkswagen oraz inne koncerny.
W środę w Berlinie odbędzie się zorganizowane przez ministerstwo transportu spotkanie przedstawicieli władz centralnych i lokalnych z reprezentantami koncernów motoryzacyjnych. Tematem rozmów będą metody zmniejszenia przez producentów samochodów z silnikiem Diesla emisji szkodliwych substancji. (PAP)
lep/ mc/