Pan Wepper niczego złego nie podejrzewał, gdy 14 sierpnia 2000 na lotnisku w Monachium dziarsko zmierzał w kierunku parkingu. Niestety podjechać nie było czym. Jego Audi S6 już od dłuższego czasu było w drodze na Wschód. Złodzieje profesjonaliści poradzili sobie z immobiliserem - dzisiaj stanowi on zabezpieczenie jedynie przed okazjonalnymi złodziejami. Profesjonaliści zastępują komputer sterujący elektroniką samochodu własnym urządzeniem. Ponieważ system immobilisera zostaje wyłączony z obiegu, samochód można uruchomić bez potrzeby użycia transpondera. To wszystko trwa kilka minut i pojazd skradziony np. w Niemczech jeszcze przed zgłoszeniem tego faktu na policji może wyjechać w "drogę na Wschód". Niemieccy śledczy zrekonstruowali później, co stało się z samochodem pana Weppera. A wyglądało to w ten sposób: 18 października tegoż samego roku skradzione w Niemczech Audi zostało zarejestrowane w Rosji, a krótko potem sprzedane. 24 października pewien Rosjanin zarejestrował ten sam samochód w Moskwie na swoje nazwisko i prawdopodobnie jest jego właścicielem po dziś dzień. Przypadek Audi jest modelowy. Na szczęście dzięki uszczelnieniu naszej wschodniej granicy coraz mniej skradzionych samochodów przejeżdża przez nasz kraj, a coraz więcej wraca do swoich prawowitych właścicieli. Cały problem zaczyna się, jeżeli skradzione auto znalazło nowego nabywcę właśnie w Rosji. Zgodnie z tamtejszym prawem, aby pierwotny właściciel odzyskał skradziony w Europie samochód, nabywcy należy udowodnić, że kupił go w pełni świadom, iż pochodzi on z przestępstwa. A to jest prawie niemożliwe. Często zdarza się też, że samochody luksusowe są w profesjonalny sposób montowane z wielu części pochodzących z kilku egzemplarzy tego samego modelu. W "nowym" pojeździe karoseria z przebitymi numerami pochodzi z auta A, zawieszenie z B, a silnik z C. Jeśli taka hybryda zostanie odnaleziona, to komu należy ją oddać? Głównym odbiorcą, szczególnie ekskluzywnych modeli, jest nadal Rosja (zwłaszcza Moskwa i St. Petersburg) oraz kraje bałkańskie. Jednak wiele z tych aut trafia także na rynki Bliskiego Wschodu, np. w Kuwejcie czy Zjednoczonych Emiratach Arabskich - w tych wypadkach kradzione pojazdy transportowane są drogą powietrzną. W Polsce w 2001 roku według danych Komendy Głównej Policji skradziono 68 387 pojazdów (54 643 to samochody osobowe). Przeważnie z ulic i parkingów niestrzeżonych. Złodzieje włamują się również do mieszkań w celu zdobycia oryginalnych kluczyków i dokumentów. Coraz częściej auta kradzione są "na stłuczkę" lub brutalnie porywane. Ginie u nas również sporo pojazdów cudzoziemców. W zeszłym roku 5760 sztuk, aż 4566 to pojazdy Niemców. Czy to przypadek? Według niemieckich specjalistów od ubezpieczeń od 20 do 50 proc. kradzieży to zaaranżowane przestępstwa, w których biorą udział właściciele aut - chodzi oczywiście o zainkasowanie pieniędzy z ubezpieczenia. Odwieczna wojna firm produkujących zabezpiecznia ze złodziejami trwa. DaimlerChrysler opracował specjalny lakier, który na wzór genetycznie niezmiennych odcisków palców, zawierałby kod ułatwiający identyfikację samochodu. Projekt ten nie został jednak wprowadzony w życie. Po prostu okazał się zbyt kosztowny.
Słabnący tranzyt
Słowo "tranzyt" większości Polaków kojarzy się z uciążliwym ruchem ciężarówek przez nasz kraj - tu niestety nic nie zapowiada rychłej poprawy sytuacji. Tym razem chodzi jednak o "przerzucanie" przez terytorium naszego państwa skradzionych w Europie Zachodniej aut.