Logo
WiadomościAktualnościSno Drift Rally: Mancin i Wisławski na mecie

Sno Drift Rally: Mancin i Wisławski na mecie

Autor Andrzej Karaczun
Andrzej Karaczun

Mancin i Wisławski w Mitsubishi Lancer osiągnęli metę Sno*Drift Rally, ale początek sezonu 2010 okazał się dla nich trudny i pechowy.

Sno Drift Rally: Mancin i Wisławski na mecie
Auto Świat
Sno Drift Rally: Mancin i Wisławski na mecie

- Ścigam się od 10 lat, wygrywałem już oba nasze zimowe rajdy, ale nigdy czegoś takiego nie widziałem. Ten lód jest absolutnie niewiarygodny – te słowa Andrewa Comrie - Picarda chyba najlepiej opisują warunki jakie panowały podczas Sno*Drift Rally 2010.

Zwycięzcą rajdu podobnie jak rok temu został aktualny Mistrz Rally America Travis Pastrana. Ta wygrana jest jednak o tyle szczególna, że Amerykanin niespełna tydzień przed rajdem złamał obojczyk. Travis jednak nie zrezygnował i z płytkami i śrubami w ręce wystartował w pierwszej rundzie inkasując komplet punktów już na początku sezonu.

Polecamy w RoadLook.pl

Niestety dla Wicemistrzów Ameryki, Andiego Mancina i Macieja Wisławskiego rok 2010 rozpoczął się bardzo źle. Problemy ze skompletowaniem budżetu przed startem okazały się tylko początkiem złej passy. Ostatecznie załoga dotarła do mety na odległej dwunastej pozycji, co jest jej najgorszym wynikiem, jaki osiągnęli do tej pory w swoich startach w USA.

Andi Mancin: Ciężko byłoby spisać wszystkie problemy i przygody, jakie przytrafiły nam się w ten weekend. Na szczęście mimo niepełnego budżetu udało nam się wystartować w rajdzie, jednak w najgorszych myślach nie wyobrażałem sobie, że wszystko potoczy się tak źle. Warunki, jakie na nas czekały na trasie były po prostu nie do uwierzenia. Jazda w wielu miejscach przypominała bardziej wyścigi Andros Trophy niż rajd samochodowy. Najlepszym przykładem jest chyba fakt, że średnie prędkości na odcinkach rzadko przekraczały 60 km / godz. Poważne problemy dla nas zaczęły się na drugim odcinku specjalnym. Od połowy odcinka jechaliśmy już na całkiem wylanych amortyzatorach, a później doszedł do tego kapeć. Jazda takim autem w tych warunkach skończyła się wypadnięciem z drogi. Przytrafiło nam się to w miejscu, w którym było niewielu kibiców i zanim wróciliśmy na trasę zanotowaliśmy pierwszą poważną stratę.

Podobne dramaty przeżywaliśmy jeszcze wiele razy. W chwili, gdy wysiadł nam rozrusznik i po raz kolejny staliśmy na trasie miałem już naprawdę ochotę wyjść z samochodu, poddać się i wrócić do domu. Na każdym kroku spotykałem polskie flagi i polskich kibiców, którzy trzymali za nas kciuki starali się dodać nam otuchy. Największe PODZIĘKOWANIA należą się przede wszystkim trzem Polakom z Chicago z „POLISH POWER”. Dziękuje Wam chłopaki.

Przyznaje się do tego, że oprócz problemów technicznych i zwykłego pecha, zdarzyło mi się także kilka błędów, które dużo nas kosztowały. Na zapoznaniu panowały lepsze warunki i znacznie lepsza przyczepność niż już na samym rajdzie, dlatego źle dobraliśmy nastawy zawieszenia i podtrzymanie turbo. Ale w tych warunkach to chyba wszyscy mieliśmy podobne problemy. Prawda jest taka, że budżet, który udało nam się zgromadzić był dalece niewystarczający i nie pozwoliło nam to odpowiednio przygotować do rajdu i nasz sprzęt i cały zespół. Wszystkie te czynniki spowodowały, że dotarliśmy do mety na odległej 12 pozycji, chociaż to i tak cud, że udało nam się dotrzeć do końca.

Udało nam się to tylko dzięki pomocy Arka Gruszki, który wprost zderzak w zderzak dopchał nas do mety, za co bardzo mu dziękuje. Przykro mi, że sprawiliśmy zawód sponsorom i tak licznie zgromadzonej Polonii. Jestem za to pełen podziwu i szacunku dla postawy Travisa Pastrany. Widziałem jak wygląda jego obojczyk i w jakim jest stanie. Trudno uwierzyć, że był w stanie wystartować, a to że wygrał i to jeszcze w takich warunkach to już wykracza poza moją wyobraźnię. Wyjeżdżamy z Michigan z trzema punktami w klasyfikacji. To niewiele, ale jak pokazał zeszły sezon, każdy najmniejszy punkt, może mieć decydujące znaczenie, dlatego cieszy nas i to. Dziękuje jeszcze raz całemu zespołowi, sponsorom - firmom KAM, Pirelli i Skobierski Stropy - za wspólny wysiłek i kibicom za wsparcie.

Autor Andrzej Karaczun
Andrzej Karaczun
Powiązane tematy: