Już w czwartek - dzień po wypadku - zaczęły się spekulacje na ten temat. Szybko wyjaśniło się, ze nie jest to nowy samochód kupiony w Ferrari Poland, ale pojazd ponad trzyletni.

Już jednak pod koniec ubiegłego tygodnia osoby "dobrze poinformowane" twierdziły, że samochód był własnością Macieja Zientarskiego. Według jednak bardziej oficjalnych źródeł, auto zostało jedynie pożyczone przez dziennikarza od znajomego. Chodziło o wykonanie testu do prowadzonego przez Zientarskiego programu w telewizji Polsat.

Obecnie wyjaśniło się tylko to, że - jak pisze Dziennik - Ferrari zostało kupione na firmę dziennikarza.

Nie zostało jednak jeszcze przerejestrowane, stąd posiadało poznańskie numery. Wcześniej należało bowiem do kobiety mieszkającej w tym województwie.

Samochód został oficjalnie nabyty za 95 tysięcy euro (czyli niecałe 350 tysięcy złotych). Ubezpieczenie posiadał w Warcie, ale brak jest informacji czy posiadał tylko polisie OS czy też AC.

Ponieważ nie został przerejestrowany, polisa prawdopodobnie wystawiona była na nazwisko poprzedniej właścicielki. Według informacji zebranych przez Dziennik - składka AC kosztowałaby (bez zniżek i zwyżek) około 8 tysięcy euro (czyli około 28 tysięcy złotych).

Przedstawiciel Warty zapewnił, że nawet jeśli kierowca spowodował wypadek, ale był trzeźwy, odszkodowanie powinno zostać wypłacone. Jednak może być pomniejszone, jeśli przyczyną było" rażące naruszenie przepisów drogowych", co miało miejsce w tym przypadku.