Nasz Mercedes C 180 Kompressor ma pomimo młodego wieku na liczniku prawie 225 tys. km. Nic dziwnego – od 4 lat jest intensywnie eksploatowany. Gdybyśmy chcieli go sprzedać tak, jak stoi, dostalibyśmy za niego nie więcej niż 40 tys. zł. Handlarze w takim wypadku dzwonią po fachowca, który redukuje (czytaj: fałszuje) „kompromitujący” stan licznika.
W wyszukiwarce internetowej wpisujemy hasło „korekta przebiegu” i w ułamku sekundy wyskakuje 470 tys. wyników. Wybieramy jeden z pierwszych, kontaktujemy się z fachowcem, ustalamy cenę na 200 zł i od rana następnego dnia czekamy na wizytę. Gdy fachowiec wreszcie się pojawił spóźniony, bo w komisie, gdzie najpierw „załatwiał sprawy” – do obsłużenia było więcej aut, niż początkowo zakładał – akcja potoczyła się szybko.
Facet wyjął z torby komputer, podłączył wtyczkę do gniazdka OBD, wpisał podyktowaną wartość przebiegu, skasował 200 zł i odjechał. Nasz samochód wart jest teraz ok. 55 tys. zł – o 15 tys. zł więcej niż przed „skręceniem” licznika.
Właściciele komisów, zamawiający takie usługi hurtowo, mogą liczyć na atrakcyjne zniżki – cofnięcie licznika w aucie to dla nich koszt zaledwie kilkudziesięciu zł. „Kręcenie” zamawiają zarówno typy spod ciemnej gwiazdy, sprowadzające na czarno samochody z Niemiec, jak i eleganckie komisy dilerskie. W efekcie, jeśli twój samochód ma na liczniku 250 tys. km, miną tygodnie, nim jakiś potencjalny kupiec pofatyguje się, by go obejrzeć.
Choćby auto było najładniejsze, bezwypadkowe, zadbane i w ogóle jak nowe, nie masz szans w konfrontacji z oszustami. Ich samochody – przynajmniej w ogłoszeniach – też są jak nowe, zadbane i serwisowane oraz bezwypadkowe, a ostatecznym argumentem, który skłoni klienta, żeby najpierw pojechał do nich, jest przebieg.
O 100 tys. km „na szafie” mniej? To robi różnicę! Dlatego na klienta trochę poczekasz, a gdy już trzeci raz z rzędu obniżysz cenę, gotów sprzedać samochód ze stratą, ktoś wreszcie przyjdzie i go kupi. O ile oczywiście opuścisz jeszcze trochę. W ten sposób, choć pośrednio, dostałeś po kieszeni od oszustów.
Jeśli chcesz kupić auto, musisz wiedzieć, że im jest nowsze i droższe, tym większy interes robią handlarze na zmniejszeniu przebiegu. 100 tys. km – według notowań katalogowych – czyni w cenie różnicę rzędu nawet 30 tys. zł! Nie myśl przy tym, że jesteś cwany i potrafisz na pierwszy rzut oka rozpoznać np. po stanie wnętrza, czy auto ma „kręcony” licznik.
Jeżeli samochód jest drogi, przed sprzedażą zwykle przechodzi profesjonalną kosmetykę. Typowe elementy, po których widać przebieg, handlarze wymieniają na nowe lub regenerują. Przejechane kilometry nie pozostają jednak bez znaczenia. Zużywają się silniki, układ jezdny. Kupiłeś „skręcone” auto – masz w plecy! Po pierwsze, kupiłeś nie to, co chciałeś, a po drugie, zapłacisz wysokie rachunki w warsztacie. Jeśli zorientujesz się po fakcie, że zostałeś oszukany, masz małe szanse na odzyskanie wydanych pieniędzy.
Barierą psychologiczną dla kupujących używane samochody jest przebieg 200 tys. km. Handlarze przyzwyczaili klientów do aut, które mają niskie przebiegi. Teraz muszą się dostosować do rynku, który sami stworzyli. Ale to niejedyny powód tego, że prawdopodobnie 80 proc. używanych aut ma cofnięty licznik – niektóre wyświetlają 250 zamiast 800 tys. km!
Usługi „korygowania” czy też „regulacji” liczników są powszechnie dostępne. Możesz mieć problem ze znalezieniem dobrego lakiernika czy tapicera, ale faceta z komputerem do cofania licznika „wyguglasz” w 5 minut. Niestety, cofanie liczników jest legalne. Warsztaty i ludzie, którzy się w tym specjalizują, niepotrzebnie się kryją, oferując „korygowanie” czy „ustawianie” liczników. Mogą wprost napisać w reklamie: „kręcimy liczniki” i nikt im nic nie zrobi. Rzecz w tym, że oszustwo (czy też próba oszustwa) ma miejsce dopiero w chwili, gdy samochód oferujemy do sprzedaży, świadomie podając zaniżony przebieg.
„Kręcenie” ułatwia brak procedur ochronnych. W wielu państwach przebiegi, a czasem także np. wypłaty odszkodowań, wpisuje się do rejestru, który jest dostępny każdemu za darmo lub za minimalną opłatą. W Niemczech na przeglądzie spisuje się przebiegi. Właściciel dostaje dokument, który potwierdza wynik przeglądu i stan licznika. Niestety, nie każdy kupujący auto wie, że powinien się o niego upomnieć.
Nie brakuje firm, które zainwestowały w specjalistyczny sprzęt i oferują w asortymencie pełny zakres usług związanych z „korektą” przebiegu. Niektórzy mają tylko prosty diagnoskop czy laptop wyposażony w kabelek ze złączem OBD i odpowiednie oprogramowanie. Na stronach prezentują cenniki, gdzie wyraźnie widać, które auta są zabezpieczone przed „kręceniem”, a które nie. Starego Golfa „skręcimy” już za 40 zł. W przypadku samochodów zapisujących przebiegi, a także motogodziny, liczbę hamowań, dolewki oleju i inne dane, za profesjonalne wymazanie tych informacji oszuści płacą nawet 900 zł. Ale warto. Frajer traci dużo więcej.
Nie pozwól się nabrać oszustom! - Większość samochodów w komisach ma sfałszowany przebieg, ale to nie powód, żeby kupić jeden z nich. Co można zrobić?
1. Wiele warsztatów, w tym autoryzowanych, oferuje usługę „sprawdzenia samochodu przed kupnem”. Z takiej oferty (koszt ok. 200 zł) warto skorzystać przed zakupem pojazdu, a nie po nim. Serwis dilerski może sprawdzić, kiedy auto było na ostatnim przeglądzie w autoryzowanym warsztacie, a dobry elektronik potrafi odszukać ślady majstrowania przy liczniku.
2. Nie sugeruj się stanem wnętrza, a w szczególności pojedynczymi małymi elementami, które są słabym punktem danego modelu. Przełączniki, wytarte plastikowe nakładki i podłokietniki wymienia się na nowe lub profesjonalnie maluje.
3. Nie patrz na stan skórzanej kierownicy. Wymiana skóry to koszt zaledwie 150-200 zł. W komisach dilerskich często na półce leżą kierownice do wszystkich oferowanych modeli. Gdy tylko pojawi się auto, które trzeba przygotować do sprzedaży, kierownicę się wymienia.
4. Bierz pod uwagę nie deklarowany przebieg, lecz stan auta. To się bardziej opłaca.
Przyłap oszusta: sprawdź prawdziwy przebieg! Uwaga na wstępie: samochody radzimy sprawdzać przed zakupem! Wykrycie oszustwa później daje wprawdzie gorzką satysfakcję, ale dochodzenie swoich roszczeń wobec nieuczciwego sprzedawcy jest trudne, czasochłonne i zwykle nie przynosi efektu. Dotyczy to także elegancko wyglądających komisów, które często zarejestrowane są na tzw. słupy.Zabawa w detektywa - W przypadku starszych modeliaut, z klasycznymi licznikami mechanicznymi, jedyny sposób wykrycia, że rzeczywisty przebieg jest inny od deklarowanego, polega na żmudnej, detektywistycznej pracy. W trakcie oględzin używanego samochodu należy zwrócić uwagę na to, czy nie ma śladów wymontowywania zegarów, czy są one właściwe dla danego modelu (np. czy pochodzą z odpowiedniej wersji).
Warto poszukać np. pod maską nalepek lub zawieszek informujących zwykle o przeglądach, wymianach oleju lub paska rozrządu – jeśli są, to znajdziemy na nich informację o przebiegu (i dacie), podczas którego dane czynności obsługowe wykonano. Warto przynajmniej wyrywkowo sprawdzić historię serwisową auta, np. zadzwonić do warsztatu, w którym według dokumentacji wykonywane były przeglądy i naprawy.
Nie mamy jednak nigdy pewności czy, a jeśli już – o ile, zmniejszono przebieg. W nowoczesnym aucie – wbrew pozorom – sprawa może być prostsza, choć potrzebna będzie pomoc fachowca. Im nowsza konstrukcja, tym trudniej zatrzeć wszystkie ślady „kręcenia” licznika. Komputery są pamiętliwe - W większości modeli, mając do dyspozycji komputer diagnostyczny, da się bez większych trudności zmienić wskazania licznika, ale układy elektroniczne ukryte w wielu podzespołach mogą mimo to przechowywać informacje o przebiegu sprzed takiej operacji. Elektronika pokładowa często działa niczym czarna skrzynka.
Sterowniki mogą zapisywać m.in.: liczbę godzin pracy silnika, listę dolewek oleju, ilość hamowań, przeglądy, liczbę uruchomień silnika, średnią prędkość jazdy itp. Wystarczy wiedzieć np., że statystycznie hamulce uruchamiane są 2 razy na 1 km jazdy, aby oszacować wiarygodny przebieg samochodu.
Pomocy w sprawdzaniu przebiegu można szukać u specjalistów od diagnostyki elektronicznej. Serwisy autoryzowane mają zwykle odpowiedni sprzęt, ale często brakuje im chęci oraz wykwalifikowanego personelu.
Im nowsze auto, tym więcej śladów oszustwa W starszych autach wyposażonych w liczniki analogowe sfałszowanie przebiegu wymaga nieco zachodu – najczęściej trzeba wymontować zegary i przestawić ręcznie bębenki licznika. Ślady: przy okazji „kręcenia” często dochodzi do uszkodzenia mechanizmów – cyferki ustawiają się nierówno, a licznik czasem się zawiesza. Niekiedy na obudowie widać ślady niefachowego demontażu.
Modele z lat 90. są najbardziej lubiane przez oszustów. Zwykle są w nich elektroniczne liczniki, które da się przestawiać bezinwazyjnie, przy użyciu komputera diagnostycznego lub specjalnych interfejsów przeznaczonych do „korekcji” liczników. Ślady: brak śladów mechanicznych, ale np. w niektórych wersjach widocznego na zdjęciach Mercedesa W210 licznik zapisuje historię dolewek oleju.
Im nowsze auto, tym trudniej zatrzeć ślady. Rozbudowana elektronika przechowuje niezliczoną ilość danych, na podstawie których da się oszacować przebieg. Większość z nich można zmodyfikować, ale wymaga to czasu i wiedzy. Ślady: elektronika Mercedesa W211 zapisuje przebieg w kilku miejscach, m.in. w zegarach, stacyjce, rejestruje czas pracy, liczbę hamowań. Informacje o przebiegu zapisują się nawet w nawigacji.
Najnowsza generacja modelu została dobrze zabezpieczona przed „kręceniem”, nie obsługują jej specjalistyczne interfejsy do „kręcenia” liczników, przebiegu nie da się też zmienić komputerem diagnostycznym. Ale oszuści i na to znaleźli metodę! Ślady: zawodowi oszuści modyfikują wskazania liczników za pomocą specjalnych emulatorów wpinanych w szynę CAN auta. Przy okazji dokładnych poszukiwań niefabryczny moduł można zlokalizować.
Jak to robią w Szwecji czyli sprawdź przebieg sam!
Zastanawialiście się, dlaczegowiększość samochodów sprowadzonych ze Szwecji ma w ogłoszeniach zakryte lub odkręcone tablicerejestracyjne? Handlarze wiedzą, że pokazując szwedzki numer rejestracyjny, pozwalają kupującym sprawdzić przebieg auta na ostatnim przeglądzie w Szwecji. Ale jak się okazuje, nie każdy o tym wie.
Wchodzimy na strony Allegro.pl i szukamy auta sprowadzonego ze Szwecji. Znajdujemy takie, które ma na zdjęciach oryginalne, szwedzkie tablice rejestracyjne. To piękny Opel Vectra za 28 tys. zł. Samochód jest „bezwypadkowy, od pierwszego właściciela” i z „oryginalnym przebiegiem”. Sprzedaje go użytkownik ukryty za nickiem MINIK83.
Wchodzimy na stronę internetową Szwedzkiej Agencji Transportu https://www21.vv.se/fordonsfraga. W okienku przeznaczonym na numer rejestracyjny wpisujemy numer widoczny na zdjęciach: HEL 668. Przepisujemy kod ochronny z obrazka i klikamy „enter”. Wyskakuje nam długa lista informacji o aucie: daty przeglądów, rejestracji, rodzaj silnika, skrzyni biegów, numer nadwozia i m.in. przebieg na ostatnim przeglądzie.
W tym przypadku to aż 210 685 km. Zaraz, zaraz... w ogłoszeniu jest podany przebieg 170 tys. km, a więc stan licznika w tym samochodzie wbrew zapewnieniom sprzedawcy został sfałszowany!
Pamiętajcie, że w dokumentach samochodu, które otrzymacie od sprzedawcy auta sprowadzonego ze Szwecji, znajdzie się stary numer rejestracyjny. Możemy o niego zapytać także przez telefon, zanim pojedziemy oglądać pojazd. Jeśli sprzedawca uważa, że to tajemnica, omijajmy jego auto z daleka! Chcielibyśmy, aby takie samo rozwiązanie wprowadzono w Polsce. To nie wyeliminuje, ale bardzo ograniczy pole działania oszustów licznikowych.
Wspólna akcja „Auto Świata” i „Faktu” - Domagamy się wprowadzenia standardu odnotowywania przebiegów aut podczas obowiązkowych przeglądów w stacjach diagnostycznych. Informacje o przebiegach powinny być jawne i publikowane w ogólnodostępnych bazach. Każdy musio mieć możliwość sprawdzenia przebiegu dowolnego samochodu, gdy zna wyłącznie jego numer rejestracyjny lub nr VIN.
Opowiadamy się również za powszechnym udostępnianiem informacji o przeznaczeniu auta (osobowe, taksówka, nauka jazdy). Alternatywnie – na wzór rozwiązań stosowanych np. w Szwecji – należy w powszechnie dostępnej bazie danych publikować wszelkie informacje o samochodzie uzyskiwane i zapisywane przez stacje kontroli pojazdów (SKP) podczas obowiązkowych przeglądów technicznych. Poprzyj naszą akcję!
1. Aby poprzeć naszą petycję skierowaną do ministrów Michała Boniego i Sławomira Nowaka, wejdź na stronę www.autoswiat.pl/petycja, przeczytaj petycję i kliknij „popieram”. Wypełnij wyświetlony formularz. Otrzymasz maila zwrotnego z linkiem, w który należykliknąć, aby podpisać siępod petycją.
2. Alternatywnie: kup poniedziałkowy „Fakt” (12 grudnia), wytnij kupon, wypełnij i odeślij.
O Waszym poparciu tego pomysłu poinformujemy stosowne instytucje. Będziemy żądać szybkiego wprowadzenia systemu ograniczającego przekręty licznikowe, o którym mówi się od lat, ale nic z tego nie wynika. Stop przekręcaniu liczników w samochodach! www.autoswiat.pl/petycja