System Park & Ride po polsku - czyli Park & porażka

Auto Świat
Trudno o lepszą ilustrację problemu niż sytuacja, z jaką się zetknęliśmy, zbierając materiał do tego tekstu. Gdy zadzwoniliśmy do rzecznika prasowego prezydenta Gdańska z pytaniem o liczbę parkingów „Park & Ride”, usłyszeliśmy w odpowiedzi: „yyy… a co to takiego?”. Wszystkim więc przypominamy: „Park & Ride” to po prostu miejsca postojowe usytuowane zazwyczaj na obrzeżach miast, w pobliżu stacji kolejowych lub przystanków komunikacji miejskiej. To, że korki są zmorą wszystkich dużych polskich aglomeracji, jest poza dyskusją. Od kilkunastu lat samorządy zdają sobie sprawę z tego problemu i hasło „Odkorkujemy!” pozwoliło wygrać już niejedne wybory lokalne. Z realizacją obietnic było jednak gorzej. W minionych latach, zwłaszcza przed napływem środków unijnych, jedynie Warszawa mogła pozwolić sobie na duże inwestycje komunikacyjne, pozostałe miasta miały dużo mniejsze budżety. Najtaniej było więc wyznaczyć strefy płatnego parkowania. Kogo nie stać na płacenie za każdą godzinę postoju w centrum, ten musi do pracy jeździć autobusem. Strefy systematycznie się rozszerzają, opłaty rosną – w Warszawie od września godzina parkowania kosztuje 3 złote! Co gorsza, słychać już pomysły o pobieraniu w przyszłości opłat za sam wjazd samochodem do centrum. Jak widać, z powszechnie znanej zasady kija i marchewki włodarze naszych miast mistrzowsko opanowali część o kiju, bo marchewki na naszym gruncie jakoś nie rosną...Liczba miejsc parkingowych w centrach miast jest niewystarczająca.Ze względu na spore koszty trudno liczyć na to, że w ciągu kilku lat powstaną duże parkingi podziemne. Może więc warto byłoby zrobić coś, co zachęciłoby kierowców do przesiadki do komunikacji zbiorowej? „Park & Ride” jest rozwiązaniem idealnym. Takie parkingi powstają zwykle na terenie, który i tak należy do samorządu. Wszystko, co potrzeba, to utwardzenie nawierzchni, ogrodzenie terenu i zapewnienie dobrego połączenia z centrum. Proste? Biorąc pod uwagę, że wszystkie takie parkingi w dużych polskich miastach możnapoliczyć na palcach obu rąk – chyba zbyt trudne. „To kwestia ludzkiej mentalności – każdy woli wsiąść we własny samochód pod domem i zaparkować niedaleko pracy” – próbuje tłumaczyć Antoni Szczyt, wicedyrektor gospodarki komunalnej Gdańska. Trudno się temu dziwić, gdy władze miasta nie potrafią niczego zaproponować i oczekują, że mieszkańcy sami z siebie porzucą swoje samochody na rzecz zatłoczonej i niepunktualnej komunikacji miejskiej. W takiej sytuacji na czoło wysuwają się… Polskie Koleje Państwowe, które pracowicie tworzą małe parkingi „Park & Ride” w miasteczkach położonych tuż przy dużych aglomeracjach. Dzięki temu pozyskują pasażerów, którzy zamiast jechać do miasta samochodem, przyjeżdżają swoim autem z domu na dworzec, a dalszą podróż kontynuują pociągiem. Szkoda, że na razie to działania na niewielką skalę – łączna pojemność takich parkingów w Małopolsce i na Podkarpaciu to… sto miejsc. Nawet tam, gdzie samorządy odrobiły lekcję o „Park & Ride”, nie obyło się bez porażek. Pierwszy parking otwarty w Warszawie (przy ul. Połczyńskiej) świeci do dziś pustkami. Osoby, które chciałyby zostawić na nim swoje auto, muszą najpierw… postać w korkach. „Połczyńska zapełni się samochodami, gdy tylko obok powstanie przystanek kolejowy” – broni się Igor Krajnow, rzecznik warszawskiego Zarządu Transportu Miejskiego. Na to przyjdzie poczekać jeszcze 3-4 lata. To jednak nic w porównaniu z historią parkingu przy stacji metra Plac Wilsona (patrz ramka). Z kolei w Katowicach eksperyment z „Park & Ride” przeprowadzili… sami mieszkańcy. Gdy kilka lat temu remontowano skrzyżowanie przy Spodku, kierowcy masowo zostawiali auta na os. Tysiąclecia i przesiadali się do tramwajów. Nie dało to jednak do myślenia włodarzom miasta. Podobnie jest w Szczecinie. „Nie mamy takich problemów komunikacyjnych, jak Warszawa” – mówi z dumą rzecznik miasta, Celina Skrobisz. Jej pewność siebie wynika z faktu, że nawet jeśli za kilka lat ponowimy nasze pytanie o parkingi „Park & Ride”, to i tak już ktoś inny będzie się musiał z tego tłumaczyć... Parking? zabetonować!Określenie „pustka technologiczna” zrobiło karierę w warszawskich mediach pod koniec 2004 roku. Dobiegała wtedy końca budowa stacji metra Plac Wilsona. Wspomniana „pustka” to przestrzeń o kubaturze 12 tys. metrów sześciennych znajdująca się nad dodatkowym torem, bezpośrednio pod ulicą Słowackiego. Mógłby tam bez trudu powstać podziemny parking na 200 samochodów, ale ostatecznie miasto nie dogadało się z wykonawcą i „pustkę” po prostu zabetonowano. Może warto by do tego wrócić?Jak to wygląda w polskich miastach?Gdańsk Za dwa lata zostanie otwarty pierwszy parking na 300 samochodów przy ul. Świętokrzyskiej. Dodatkowo mają powstać jeszcze cztery położone w okolicach obwodnicy Trójmiasta oraz jeden duży parking przy Baltic Arena, stadionie przygotowywanym na Euro 2012.Katowice W całej aglomeracji śląskiej planowany jest na dziś tylko jeden parking – w Tychach. Kraków Cztery parkingi „Park & Ride” funkcjonowały w tym mieście już w połowie lat 90. ubiegłego wieku, ale były niestrzeżone i umiejscowione zbyt blisko centrum, więc prawie nikt z nich nie korzystał. Zlikwidowano je kilka lat temu i dopiero teraz można mówić o planach stworzenia pierwszego prawdziwego „Park & Ride” na wlocie do Krakowa od strony Tyńca. Łódź Brak parkingów, są luźne deklaracje, ale niesprecyzowane plany. Całe szczęście, że kilka lat temu w Łodzi układ linii autobusowych i tramwajowych przeszedł poważny „lifting”. Poznań Na dziś zero, w planach jest 12 takich parkingów. Gdy zostaną otwarte (na razie nie wiadomo kiedy), strefa płatnego parkowania ma być dodatkowo rozszerzona. Szczecin Nie tylko nie ma takich parkingów, ale nawet nie ma planów ich budowy. Warszawa W stolicy działają oficjalnie cztery parkingi, z których tylko dwa (położone przy północnych stacjach linii metra) spełniają swoją rolę. W planach jest blisko 30 kolejnych, powiązanych układem linii kolejowych i tramwajowych. Wrocław Złośliwi nazywają to miasto „stolicą polskich korków”. Na razie brak parkingów „Park & Ride”, w sprawie przyszłości byliśmy odsyłani od jednego urzędnika do drugiego.

Katalog Samochodów Auto Świat