W swoim premierowym występie Aleš Loprais ukończył ten morderczy maraton na znakomitym trzecim miejscu. Tym samym po czterech latach Tatra powróciła na podium.

"To był chyba najtrudniejszy rajd w swojej trzydziestoletniej historii." - powiedział po powrocie do domu jego sześciokrotny triumfator Karel Loprais, który tegoroczną imprezę zaliczył w wozie prasowym.

Do ostatnich kilometrów o brązowy medal walczył Wuf Van Ginkel, który liczył, że w ostatecznej klasyfikacji pokona młodego czeskiego debiutanta. Jednak różnica 5:27 minut okazała się nie do odrobienia. Tym bardziej, ze ostatni etap liczył tylko 16 kilometrów i praktycznie był paradą uczestników.

"Nasi konkurenci z Ginafa wszystko postawili na jedną kartę i starali się nawet na tak krótkim odcinku wykorzystywac pełną moc 1500 KM. Jednak na ostatnich kilometrach Stacey, Mardiejev i Van Gionkel ...zabłądzili. Precyzyjna nawigacja Petra okazała się także i tym razem najbardziej precyzyjna. Wiemy, że nasi holenderscy konkurenci zaprosili liczną grupę swoich gości na finał. Miejsce na podium jest tylko jedno i siłą rzeczy trochę im współczuliśmy." - powiedział Aleš Loprais, chyba najszczęśliwszy medalista maratonu z metą w Dakarze.

Sukces bratanka, to kontynuacja dobrych wyników wielkiego Karela Lopraisa. On też na mecie był równie szczęśliwy z ostatecznego wyniku. Ostatnie starty wielkiego mistrza nie należały do najlepszych. Wypadki, problemy z samochodem. Tym razem wszystko się udało. Dobre przygotowanie ciężarówki, a przede wszystkim znakomita praca mechaników Martina Kahánka, Leoša Lopraisa i Petra Čapka, którzy najmniej spali podczas całego maratonu.

Rodzina Lopraisów zamierza powrócić do Dakaru w przyszłym roku i zapewne ich Tatra nie będzie zaliczała się do roli statystów.