• TomTom Telematics jest największą firmą telematyczną w Europie. Z jej usług korzysta ponad 48 000 firm flotowych
  • Monitorowane przez firmę samochody przejeżdżają średnio każdego dnia ok. 115 milionów kilometrów
  • By powiększyć swoje udziały rynkowe TomTom Telematics przejął jedną z największych polskich firm: Finder.

Dzień z życia największej firmy telematycznej w Europie – TomTom Telematics. Nadzoruje ponad 760 000 samochodów. W ciągu jednej doby zbieranych jest ponad 500 milionów danych o lokalizacji i czasie podróży na podstawie GPS. W tym czasie kierowcy samochodów połączonych z internetem pokonują ponad 115 milionów kilometrów. To prawie 3 miliony godzin spędzonych za kierownicą. I ponad 20 milionów litrów spalonego paliwa. Oto telematyka od kuchni.

W każdej chwili można sprawdzić sytuację w wielu miastach. Także w Polsce. Centrum TomTom Telematics
W każdej chwili można sprawdzić sytuację w wielu miastach. Także w Polsce. Centrum TomTom Telematics

Z czym zaś może się kojarzyć system telematyczny w samochodzie? Zwykle ze skrupulatnym gromadzeniem danych przez producenta samochodu albo pracodawcę. Łatwo sobie wyobrazić, że znają nasz styl jazdy oraz sposób eksploatacji samochodu. Wiedzą również dokąd i jak jeździliśmy samochodem. Ale czy tak jest naprawdę? Według raportu TomTom Telematics, czyli największej europejskiej firmy telematycznej wynika, że wśród ankietowanych polskich menedżerów aż 35 proc. przyznaje, że firma w żaden sposób nie monitoruje zachowania swoich pracowników na drogach. Trudno natomiast oszacować jak wykorzystywane są dane zbierane przez samych producentów samochodów, którzy stają się coraz bardziej aktywni w zakresie rozwiązań obejmujących monitoring. TomTom Telematics nie kryje, że współpracuje również z koncernami motoryzacyjnymi.

Thomas Schmidt w rozmowie z Moto Onet  twierdzi, że trudno wyobrazić sobie współczesną firmę z flotą samochodów, które nie są monitorowane. Zapewnia, że wbrew potocznemu wyobrażeniu telematyka to nie jest kontrolowanie pracowników. To sposób na lepsze zarządzanie flotą samochodów, trasami przejazdów, poprawą bezpieczeństwa, a nawet regulacją natężenia ruchu drogowego. Jedną z firmowych specjalizacji jest bowiem zbieranie danych o ruchu drogowym, które potem trafiają do kierowców w ramach serwisów o wymownej nazwie Traffic. Także w Polsce.

Thomas Schmidt, dyrektor TomTom Telematics podczas rozmowy z Moto Onet
Thomas Schmidt, dyrektor TomTom Telematics podczas rozmowy z Moto Onet

Oczywiście im więcej samochodów podłączonych do internetu tym lepiej. Thomas Schmidt twierdzi, że dzięki temu można przygotowywać możliwie najbardziej precyzyjne prognozy występowania korków i innych utrudnień na drogach. I równie dobrze przygotowywać rozwiązania w postaci objazdów wyznaczanych zgodnie z napływającymi informacji o ruchu. Podkreśla przy tym, że dane zbierane są anonimowo. Nie ma zatem mowy o przekazywaniu informacji służbom takim Policja, by potem znalazło to odzwierciedlenie w częstszych kontrolach radarowych.

Jak mantrę powtarza się hasło o optymalizacji tras monitorowanych samochodów. I nie chodzi tylko o tych kierowców którzy codziennie zmagają się z korkami, by dojechać do pracy, na zakupy czy zawieźć dzieci do szkoły. Chodzi także o tych, którzy w firmowych pojazdach codziennie pokonują setki kilometrów: rozwożą dostawy, dostarczają paczki, żywność czy zmierzają do klientów w ramach usług serwisowych. Według TomTom Telematics usprawnienie tras zawodowych kierowców może oznaczać nie tylko realne oszczędności na paliwie (nawet do 20 proc.) ale także na emisji spalin, czy czasie podróży (krócej o 15 proc.).

Modelowe centrum nadzoru ruchu drogowego TomTom Telematics
Modelowe centrum nadzoru ruchu drogowego TomTom Telematics

Nie dziwi zatem, że holenderska firma tak mocno inwestuje w rozwiązania do monitorowania ruchu drogowego. W centrali w Amsterdamie wybudowano już drugie centrum do nadzoru ruchu drogowego. To do Holandii spływają informacje o korkach w wielu miastach świata. Analizowane są wszystkie dane: o jeździe na poszczególnych pasach ruchu, zjazdach z autostrad, węzłów i skrzyżowań oraz kierunkach i prędkości. Choć TomTom musi rywalizować z takim gigantem jak Google, to jednak przedstawiciele firmy są pewni swego. I to nie tylko ze względu na zastosowane algorytmy, dzięki którym łatwiej odróżnić czy poruszamy się np. motocyklem, tramwajem, autobusem czy własnym samochodem. Firma ściśle współpracuje także z producentami samochodów, którzy nie są zbyt skorzy w dzieleniu się danymi z informatycznymi gigantami z Ameryki.

W TomTom Telematics zwracają uwagę na jeszcze jeden problem – statystycznie to kierowcy zawodowi uczestniczą w większości wypadków drogowych. Marek Kujawiński, dyrektor z polskiego oddziału firmy tłumaczy – „Ponad 66% ankietowanych menedżerów przyznało, że wypadki spowodowane przez pracowników ograniczyły lub uniemożliwiły im wykonywanie obowiązków zawodowych. Pierwszym krokiem do poprawy bezpieczeństwa pracowników na drogach oraz poprawy efektywności biznesowej firmy jest monitoring zachowania kierowców pojazdów służbowych. Wdrożenie telematycznego systemu zarządzania flotą jak WEBFLEET pozwala w sposób zdalny z biura na identyfikację niebezpiecznych zachowań na drodze, kontrolę parametrów eksploatacyjnych i optymalizację wykonywania zadań przez pracowników w terenie”.

A co z rozwiązań TomTom Telematics ma statystyczny kierowca, który porusza się własnym, a nie firmowym samochodem? I dla niego firma ma rozwiązanie. Na rynku jest dostępny moduł Curfer podłączany do gniazda diagnostycznego w samochodzie. Choć Thomas Schmidt traktuje go jako gadżet, to jednocześnie dodaje, że to wstęp do świata telematyki i praktyczne rozwiązanie, które ułatwi ocenę tego, jak poruszamy się na co dzień. Może przy okazji sprawdzenia pokonywanych tras i danych o przejazdach uda się coś poprawić u siebie?