Temperatury grubo poniżej zera, śnieg gdzie tylko wzrokiem sięgnąć i wyjątkowo trudne warunki do jazdy samochodem. Nie, nie jesteśmy tym razem na polskich drogach. Zdjęcia w galerii pochodzą z czterotygodniowej ekspedycji naukowców indyjskiego centrum NCAOR, zajmującego się badaniem Arktyki i oceanów. Drogę na Biegun Południowy i z powrotem pokonali „specjalistą” od zadań ekstremalnych: Toyotą Hilux 3.0 D-4D, przygotowaną przez islandzką firmę przerabiającą auta 4x4 – Arctic Truck.
Wysięgnik, mocniejsze zawieszenie oraz wał napędowy, dodatkowe ogrzewanie, tzw. biegi pełzające oraz przeogromne opony napompowane jedynie do 2 barów, to tylko niektóre modyfikacje czterech samochodów Toyota Hilux uczestniczących w wyprawie. Pojazdy miały do pokonania trasę o długości 4600 km, przebiegającą na wysokości 3400 m n.p.m., w temperaturze -56 stopni Celsjusza.
I pokonały ją brawurowo, obchodząc się przy tym oszczędnie z paliwem. Pikapy Toyoty musiały tankować tylko raz, 1500 km po starcie. Wszystko za sprawą przepastnego zbiornika paliwa o pojemności 1280 l, który napełniono specjalnym olejem napędowym. Z uwagi na ekstremalnie niskie temperatury uszlachetniono go dodatkowymi środkami smarującymi.
Obecna, siódma generacja Toyoty Hilux, podobnie jak poprzednie produkowane od 1967 roku, udowodniła, że jest wyjątkowo mocnym samochodem. Hiluxy uczestniczące w ekspedycji o masie własnej 2,2 ton wiozły "na pace” 1,5 tony ładunku, kolejne 3 tony ciągnęły na przyczepie. Dla pikapa Toyoty to nie pierwsza taka wyprawa: jakiś czas temu Hiluxy dotarły na Biegun Północny i legendarny islandzki wulkan Eyjafjallajökull.