Na szczęście nikomu się krzywda nie stała w czasie tej misji zniszczenia. Amarok nie zabił staruszki i małego kotka, co to, to nie. Co więc nabroił? Cztery Amaroki zostały wezwane, by przewrócić 67-metrowy, ponad 140-tonowy komin gdzieś w Wielkiej Brytanii.
Każdy model miał z tyłu linę, która zaczepiona była na szczycie komina. Na sygnał wszystkie egzemplarze ruszyły, a moc czterech 163-konnych turbodiesli rozprawiła się z fabryczną konstrukcją w mgnieniu oka. Tak, wiem, zrobiono to po to, by zapewnić Amarokowi reklamę i tak, wiem, że to nic innego jak tylko marketingowa zabawa, ale i tak jest to na swój sposób fajne, to takie niszczenie.