5 Tdi. Marek - lekarz anestezjolog, często zamieniający biały fartuch na off-roadowe ciuchy. Agnieszka - drobna, zwinna właścicielka rudych warkoczyków, na co dzień pani dyrektor jednej z łódzkich firm medycznych.Rozpalony żarem, niczym nieosłonięty teren to miejsce pierwszych 9 OS (odcinków specjalnych). Dwa prologowe dni przynoszą pierwsze straty, odpada jedna z trzech załóg Tajlandii. Na przedostatniej próbie kłopoty ma Land Rover Polaków. Uderzenie o kamień na stromym podjeździe uszkadza drążek kierowniczy, amortyzator i łożysko. Awaria przez kolejne dni nie daje wytchnienia Romkowi, mechanikowi polskiej ekipy. Królami prologu zostaje malezyjski duet Tan Eng Joo i Lee Yit Kiang w 2,5-litrowym, benzynowym Jeepie.Agnieszka, jedyna kobieta na odcinkach, wzbudza prawdziwą sensację. Bieganina z liną holowniczą to domena twardych facetów, więc drobna postać z rudymi warkoczykami budzi zainteresowanie. Niestety, kolejnych 6 odcinków trzeba spisać na straty. Niesprawnym autem nie daje się nawiązać wali z czołówką azjatyckich ścigaczy, więc następne próby wygrywają Jeepy i Toyoty z Malezji oraz Hongkongu.Stairway to heavenA raczej schody do piekła... Z niebem następne kilometry dojazdu do odcinków mają niewiele wspólnego. 9-kilometrowa wspinaczka po stromym zboczu to 2 dni ciężkiej harówki! Fatalnej w skutkach dla dwóchLand Roverów ze Sri Lanki i Filipin, które pośrodku lasu ukręciły półosie i przeguby. Niektóre ekipy walczyły ze "Schodami" 36 godzin!"Jechać z ledwo zaspawaną osłoną drążka - czy odpuścić?". Marek analizuje wszystkie za i przeciw. "Jak pęknie, będzie problem. I to spory" - ostrzega spec od mechaniki. "Gdzie w środku dżungli znajdziesz spawacza? Trzeba będzie zapuścić się do najbliższej wioski, a to jakieś 3-4 godziny jazdy!". Nie ma rady - 135-konny przeprawowiec zaczyna wspinaczkę. Land Rover ryczy, wrzyna się w zbocze, ziemia pryska z każdej strony i... niestety sprawdzają się czarne wizje Romka. Pęka osłona drążka kierowniczego, auto nieruchomieje i wisi w połowie wzniesienia jednym kołem w powietrzu. Jeśli wierzy się w cuda, łatwiej zrozumieć nagłe pojawienie się w środku zasypiającej dżungli specjalisty z pełnym oprzyrządowaniem. Wyszczerzony uśmiechem człowiek w żółtej koszulce X-Mena wyrasta jak spod ziemi.Snop iskier spod auta sączy się kilkanaście minut. Nie ma szans zmieścić się w czasie, ale za sam start wpada dodatkowe 20 punktów. Kolejna "atrakcja" - na chwilę pęka niebo, doszczętnie zalewając niewielką, otoczoną ścianą drzew dolinę. Na odcinkach 16. i 17. natychmiastrobi się ogromne, błotne rozlewisko. Do startu polska załoga ma jeszcze sporo czasu, rusza dopiero po zapadnięciu zmierzchu. Przez ten czas chińskie Toyoty oraz ścigacze z Malezji i Sri Lanki wykopują ogromne koleiny, zsuwając się tyłem po prawie pionowych podjazdach. Rekordowe 200 punktów pada łupem Malezyjczyków z najbardziej wysuniętego na południe kraju stanu Johor, Duńczycy zdobywają 40 pkt podobnie jakpolska załoga. Dzień ostatniej próbyTeraz do pokonania są ciasne, błotniste odcinki z krótkimi, ostrymi podjazdami i opadami. Tutaj strzałem w dziesiątkę okazuje się wprowadzona przed startem modyfikacja polskiego Land Rovera. Przesunięto w nim środek ciężkości o 20 cm do tyłu, dzięki czemu auto łatwiej radzi sobie z rowami i podjazdami. Montaż aluminiowych intercoolerów z wentylatorami zwiększa moc ciężkiej, przeprawowej maszyny. Konwój wtaczasię w Twilight Zone, nazwane Face Off at The Terminator. Trzydniowaprzeprawa przez najdziksze, niedostępne plątaniny lian, kłujących pnączy, wystających korzeni wysokich palm i krajobraz "Parku Jurajskiego".Zamiast dinozaurów węże, setki pijawek, skorpiony, gigantyczne pająki, masywne drzewa, głębokie, błotne rozlewiska, wystające wysoko ponad powierzchnię skały i kamienie. Rozproszone na 34-kilometrowej trasie auta co kilkaset metrów muszą wyciągać się w górę, za chwilę lecąc w dół w głębokich, prawie pionowych koleinach. Psuje się dosłownie wszystko. Największe problemy to awarie zawieszenia i przeniesienia napędu. Agnieszce i Markowi Twilight Zone znów dostarcza atrakcji. Przy wspinaczce na szczyt wzgórza w Land Roverze nagle pęka przewód hamulcowy. Auto leci jak oszalałe 200 metrów w dół, pokonując 3 zakręty, wplątując się w kłębowisko korzeni i zwisających nad ziemią liści. Gdy ostatecznie udaje się wyhamować silnikiem, z rozpalonego emocjami wnętrza wydobywa się blada Agnieszka. "Taka dawka adrenaliny to za wiele na jedną, niewielką pilotkę!". Poobijany, z ogromnymi luzami w kierownicy polski Land Rover razem z 18 innymi autami zawodników wytacza się późnym wieczorem z mrocznego korytarza dżungli. Zmęczenie nie pozwala niektórym rozbić obozu. Zasypiają pod gołym niebem bez mycia i kolacji z pełną satysfakcją pokonania jednej z najtrudniejszych przepraw w swoim życiu. Marek i AgnieszkaJanaszkiewiczowie zwyciężyli w swojej klasie. Puchar postawią w domu pod Łodzią na honorowym miejscu. I już analizują trasę kolejnej wyprawy...Więcej: www.auto-swiat.plwww.rainforest-challenge.pl
W malezyjskiej dżungli
Polska załoga: Agnieszka i Marek Janaszkiewiczowie z Łodzi. Samochód: Land Rover Defender 2.