Samochód został kupiony zaledwie pół roku temu. Już pod koniec listopada ub.r. silnik odmówił posłuszeństwa. Właściciel skontaktował się z dilerem Lamborghini w Qingdao i Gallardo zostało odtransportowane do serwisu. Problemy z silnikiem nie zostały rozwiązane, a do tego podczas transportu zostały uszkodzone zderzaki i podwozie. Zdegustowany właściciel feralnego auta zgłosił swój żal dilerowi, ale ten nie poczuwał się do odpowiedzialności. Rozzłoszczony nabywca Gallardo uderzył do Stephana Winkelmanna, szefa przedstawicielstwa Lamborghini w Chinach. Ale i tutaj nic nie wskórał, i poczuł, że jego konsumenckie prawa są ignorowane. Uznał więc, że najlepszym sposobem na zwrócenie uwagi na swoje kłopoty będzie zniszczenie swojego auta 15 marca. Wtedy wypada Światowy Dzień Praw Konsumenta. Właściciel wynajął ludzi, którzy publicznie zniszczyli jego auto młotkami. Protest miał na celu skłonienie producenta do respektowania praw konsumenckich. Wszystkich zainteresowanych do obejrzenia tego oryginalnego protestu odsyłamy do naszego działu wideo.

Warto dodać, że w Chinach za Lamborghini Gallardo trzeba zapłacić od 529 tys. dolarów do 757 tys. dolarów, wszystko zależy od specyfikacji. Trzeba przyznać, że zniszczenie auta to dość kosztowny protest i drogi sposób wyrażania swojego niezadowolenia. Ale kto bogatemu zabroni?