Czy rzeczywiście tak jest, miałem okazję przekonać się na własnej skórze 15 czerwca br. Otrzymałem zaproszenie od Gryc-Racing na wspólny co-drive (czyli przejażdżkę na prawym fotelu) rajdowym Citroenem C2 R2 z aktualnym Mistrzem Polski w klasie R2B i wice Mistrzem w grupie R - Tomkiem Grycem. Nie zastanawiając się długo, udałem się do Wólki Gruszczyńskiej, małej miejscowości przepełnionej sadami położnej 50 km od Warszawy, gdzie odbyły się testy zespołu.
Lokalizacja nie była przypadkowa. Zabezpieczona pięciokilometrowa trasa, po której jeździliśmy „cytryną”, jeszcze nie tak dawno stanowiła część odcinka specjalnego Rajdu Mazowieckiego. Oznaczało to tyle, że było naprawdę szybko i ostro, a do tego niezwykle wąsko. Przeważały długie proste na podbijającym i brudnym asfalcie z niewidocznymi łukami typy „S”, ale trafiło się też parę ciaśniejszych zakrętów. Dzięki temu można było poczuć kilka elementów składowych rajdowej jazdy.
Spotkanie rozpoczęły słowa powitalne załogi, czyli Tomka Gryca i jego pilota Michała Kuśnierza. Przedstawili swój team, opowiedzieli o planach na tegoroczny sezon oraz jakim pojazdem poruszają się w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski. Ich broń stanowi niepozorny Citroen C2 R2 MAX.
Niewzbudzający żadnych podejrzeń miejski samochodzik (pomijając rajdowe wyposażenie, z zewnątrz zdradza go jedynie rasowy dźwięk, malowanie, a dla wprawnego oka duże przednie tarcze hamulcowe o średnicy 302 mm) pod maską kryje wolnossący silnik 1.6 o mocy 190 KM. Napęd na przednie koła przenosi pięciostopniowa sekwencyjna skrzynia biegów Sadev. Ważące w granicach tony auto do „setki” rozpędza się w ok. 6 sekund, a prędkość maksymalna wynosi niespełna 190 km/h. To w zupełności wystarczy, by dość „żwawo” przemieszczać się po odcinkach specjalnych. Niemal identyczną rajdówkę (egzemplarz testowy w odmianie R2) podstawiono na co-drive.
Po odprawie odbyły się przejazdy zapoznawcze załogi. Po kilku z nich Michał Kuśnierz ustąpił prawy fotel przybyłym gościom. Mnie trafiło się trzecie miejsce w kolejności, a więc w momencie gdy opony były już dość dobrze dogrzane, a Tomek odpowiednio zapoznał się z trasą. Poziom adrenaliny wzrastał z każdą minutą.
Przed wejściem do rajdówki „uzbrojono” mnie w balaklawę oraz kask z intercomem. Wewnątrz „cytryny” jest bardzo głośno i bez niego komunikacja między kierowcą, a pilotem byłaby niemożliwa. Następnie zostałem przypięty szelkowymi pasami do „kubła”, a Tomek szybko przedstawił mi do czego służą odpowiednie przyciski oraz jakie dane wskazuje mu wyświetlacz LCD przed oczami (m.in. obroty silnika, temperaturę i ciśnienie oleju, brak prędkościomierza).
Chwilę później czułem już tylko wibrację, które wywoływał wydech przelotowy oraz działające na mnie siły przeciążenia.Przyspieszenie nie wciskało w fotel, ale było czuć potencjał malutkiego silnika 1.6 niemalże w każdym zakresie obrotów i to jak jednostajnie przyspiesza. Dynamiki dodawała sekwencyjna skrzynia.
Zaskakiwało również prowadzenie oraz przyczepność „cytryny”. Zawieszenie Ohlins’a doskonale radziło sobie z wyboistą drogą (choć odrobinę za twarde i przy prędkości przekraczającej 160 km/h auto delikatnie podskakiwało), a szpera bez zawahania „wyciągała” samochód z zakrętu. Efekt podsterowności (typowy dla przednionapędówki) praktycznie był nieodczuwalny. Oczywiście trzeba mieć na uwadze „obuwie” w jakim przemieszczał się Citroen, czyli rajdowy slick Pirelli.
Jednak największe wrażenie wywarło na mnie... hamowanie. Rosnący w oczach zakrętach i opóźniony manewr (pytanie jak daleko można jeszcze przesunąć granicę?) za pierwszym razem sprawił, że adrenalina podskoczyła, a zęby mimowolnie się zacisnęły. Dawno nie czułem takiej siły i trudno w tej chwili wyobrazić mi sobie jak wobec tego hamuje auto klasy WRC. Później przyzwyczaiłem się już do możliwości układu hamulcowego i każde kolejne hamowanie powodowało uśmiech na mojej twarzy. Z resztą jak cała jazda.
Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy. Pięciokilometrowa przejażdżka trwała zaledwie kilka minut, ale mógłbym w „ce dwójce” spędzić cały dzień. Auto zrobiło na mnie duże wrażenie i udowodniło jak bardzo różni się od wersji seryjnej. Być może jeszcze kiedyś będę miał możliwość przejechać się C2 R2, jednak tym razem chętniej usiadłbym po lewej stronie.
Po mnie do rajdówki wsiadło jeszcze około dwudziestu osób, ku uciesze Tomka Gryca, który zdobywał kolejne kilometry treningowe. Łącznie pokonał ich podczas piątkowego dnia prawie 150 (dla porównania runda w Mistrzostwach Polski liczy ok. 200 km). Jeśli jednak zakłada powtórzenie sukcesu z zeszłego sezonu (czyli Mistrzostwo Polski w klasie R2B) oraz walkę o tytuł w grupie R, to ciężka praca tylko mu to ułatwi, bowiem konkurencja nie śpi.
W najbliższych planach zespół Gryc-Racing ma zamiar wystartować w czeskim Rajdzie Bohemii, który stanowi eliminację Rajdowych Mistrzostw Europy. Runda odbędzie się w dniach 12-15 lipca. Natomiast w Rajdowych Mistrzostw Polski zobaczymy Tomka Gryca i Michała Kuśnierza w niebiesko-białym Citroenie C2 R2 MAX dopiero na początku sierpnia podczas Rajdu Rzeszowskiego. Tymczasem pozostaje nam śledzić zmagania załóg w RME podczas Rajdu Ypres oraz zawodników WRC w Rajdzie Nowej Zelandii, które równolegle odbędą się w dniach 22-24 czerwca.
Galeria zdjęć
Co-drive Citroenem C2 R2 z Tomaszem Grycem (fot. Radosław Turek)
Co-drive Citroenem C2 R2 z Tomaszem Grycem (fot. Radosław Turek)
Co-drive Citroenem C2 R2 z Tomaszem Grycem (fot. Radosław Turek)
Co-drive Citroenem C2 R2 z Tomaszem Grycem (fot. Radosław Turek)
Co-drive Citroenem C2 R2 z Tomaszem Grycem (fot. Radosław Turek)
Co-drive Citroenem C2 R2 z Tomaszem Grycem (fot. Radosław Turek)
Co-drive Citroenem C2 R2 z Tomaszem Grycem (fot. Radosław Turek)
Co-drive Citroenem C2 R2 z Tomaszem Grycem (fot. Kamil Koza)
Co-drive Citroenem C2 R2 z Tomaszem Grycem (fot. Kamil Koza)
Co-drive Citroenem C2 R2 z Tomaszem Grycem (fot. Kamil Koza)
Co-drive Citroenem C2 R2 z Tomaszem Grycem (fot. Radosław Turek)
Co-drive Citroenem C2 R2 z Tomaszem Grycem (fot. Radosław Turek)
Co-drive Citroenem C2 R2 z Tomaszem Grycem (fot. Radosław Turek)
Co-drive Citroenem C2 R2 z Tomaszem Grycem (fot. Radosław Turek)