Logo
WiadomościAktualnościWszystko na sprzedaż

Wszystko na sprzedaż

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Salon samochodowy różni się od sklepu m.in.

tym, że cena widniejąca na wystawionym w nim aucie jest tylko ceną wyjściową. Aby wyjechać na ulicę, trzeba zapłacić jeszcze za rejestrację, pierwsze tankowanie na stacji, a czasem ubezpieczenie, choć to ostatnie coraz częściej w ramach różnych promocji jest wliczone w cenę. Z reguły w kieszeni wiele mieć nie trzeba, by wziąć kredyt. Jak jednak ma się sprawa z dodatkowym wyposażeniem? Jeśli chcemy od razu dokupić do nowego auta koła zimowe, alarm, który często jest wymagany przez ubezpieczyciela, a nie ma go w standardowym wyposażeniu, chlapacze czy dywaniki? Pojedynczo każdy z tych elementów nie jest drogi, ale wszystkie razem mogą poważnie obciążyć naszą kieszeń.Niemal wszystkie banki odpowiedziały nam, że sfinansują kupno dodatkowego wyposażenia pod jednym warunkiem - kredytowana będzie cena podana na fakturze kupna samochodu. To zaś oznacza, że dilerzy wypisując fakturę, muszą cenę wyjściową samochodu powiększyć o cenę wszystkich dodatków, jakie zamówimy. Wydawać by się mogło, że każdy sprzedawca to zrobi, aby nam ułatwić nabycie samochodu, a sobie zapewnić zysk. Tymczasem natrafiliśmy na kłopoty.Zgłosiliśmy się do kilku poważnych dilerów. U wszystkich zamówliśmy do samochodu hak holowniczy, centralny zamek z alarmem, dywaniki gumowe do wnętrza i bagażnika, nadkola z chlapaczami i komplet opon zimowych na felgach aluminiowych. Prosząc o fakturę na Opla w Abeximie, Volkswagena u Szewczyka i Toyotę u Chodzenia, nie mieliśmy żadnych problemów z otrzymaniem faktury, na której była zsumowana cena auta i dodatków. Odmówiono nam w Fiacie, w Skodzie i u Peugeota. Diler Fiata usprawiedliwiał się tym, że jego auta często objęte są promocjami polegającymi na obniżaniu cen o ustalony procent. Gdyby chciał zapisywać zbiorczą fakturę, to musiałby o promocyjny procent obniżać cenę auta i dodatków, które kupuje i montuje sam poza przedstawicielstwem Fiata. Nie doszliśmy, dlaczego nie mógł najpierw obniżyć ceny katalogowej, a potem dodać do niej ceny dodatkowego wyposażenia. W Skodzie wytłumaczono nam, że nie dopisuje się ceny wyposażenia do ceny auta, ze względu na politykę Skody w Polsce. W odróżnieniu od większości producentów czeska firma oferuje swoje auta we wszystkich salonach w identycznych cenach. Alarmy, haki itp. sprzedawca załatwia sam. Obrotniejszy znajdzie tańszego kontrahenta. Gdyby wypisywać fakturę zbiorczą, wychodziłoby na to, że ceny aut w różnych salonach nie są równe i przedstawicielstwo mogłoby źle to odebrać. Oczywiście można w fakturze rozbić cenę na poszczególne kupowane elementy, a więc na samochód, koła, chlapacze itd., lecz to z kolei nie satysfakcjonowałoby banku i z kredytu nic by nie wyszło. Kto kupuje auto na kredyt, musi się więc liczyć z tym, czy i ile będzie musiał wyłożyć z kieszeni mimo oferty bankowej kredytowania całej wartości auta.

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: