O sporządzeniu aktu oskarżenia w tej sprawie poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Katowicach Marta Zawada-Dybek. Sprawą zajmie się Sąd Okręgowy w Katowicach.

Grupa działała od 2003 do 2007 r. Wyłudzała odszkodowania za pozorowane kolizje drogowe lub kolizje, do których w ogóle nie dochodziło. Zdarzało się, że oszuści na czas sfingowanego zderzenia przypinali do samochodów starsze zderzaki, by później w warsztacie przytwierdzić te oryginalne.

"Członkowie grupy kupili blisko 20 samochodów, które umożliwiały im popełnianie przestępstw. Wśród oskarżonych są osoby, na które samochody te były rejestrowane. Dostawali za to po 500 zł. Odpowiedzą teraz za wyłudzanie poświadczenia nieprawdy" - powiedziała Zawada-Dybek.

Za udział w upozorowanej kolizji osoby, na które auta były rejestrowane, dostawali po 1000 zł; ci, którzy się na to zgodzili, odpowiedzą dodatkowo za oszustwa - dodała rzeczniczka.

Według ustaleń śledztwa gangiem kierował czynny wówczas zawodowo policjant z komendy w Tychach oraz mężczyzna prowadzący warsztat samochodowy. Współpracowało z nimi czterech innych funkcjonariuszy, którzy poświadczali nieprawdę w dokumentach dotyczących kolizji. Niektórzy z nich odpowiedzą dodatkowo za to, że w zamian za te przysługi przyjmowali łapówki.

Tak zorganizowany proceder nie byłby możliwy bez współpracy likwidatora szkód komunikacyjnych, który zawyżał skalę zniszczeń i diagnosty, który dopuszczał auta do ruchu.

Prokuratorzy doliczyli się ponad 50 sfingowanych kolizji. Oskarżeni odpowiedzą dodatkowo za zgłaszanie fikcyjnych kradzieży. Według wyliczeń, gang wyłudził w ten sposób z towarzystw ubezpieczeniowych około 600 tys. zł.

Większość spośród 69 oskarżonych przyznała się do winy. Aż 44 z nich chce się dobrowolnie poddać karze. Szefom grupy - którym prokuratura zarzuciła, że z przestępczego procederu uczynili stałe źródło dochodu - grozi nawet 15 lat więzienia.

Spośród oskarżonych w areszcie ciągle są dwaj byli policjanci, na których ciążą najpoważniejsze zarzuty.