Nasze rodzime mistrzostwa w wyścigach płaskich również dostarczyły kibicom zgromadzonym na torze Poznań wielu niezapomnianych wrażeń.

Najbardziej emocjonujące były zmagania w ramach przedostatniej już rundy Długodystansowych Samochodowych Mistrzostw Polski. W cyklu tym startują dwie załogi zespołu Volkswagen Racing Polska: Adam Gładysz i Marcin Gładysz (VW Jetta) oraz Adam Nowacki , Piotr Nowacki i Tomasz Nowacki (VW Golf VI TDI).

Bracia Gładyszowie zaprezentowali się w Poznaniu wspaniale. Przez cały trzygodzinny wyścig utrzymywali się w ścisłej czołówce, odpierając ataki rywali i świetnie radząc sobie w pojedynku z samochodami Porsche i Ferrari. Kolejność stawki podczas tej rywalizacji zmieniała się jak w kalejdoskopie i do ostatnich metrów nie było wiadomo, kto na jakim miejscu ukończy ten pasjonujący wyścig.

Adam i Marcin Gładyszowie ostatecznie ukończyli walkę na czwartym miejscu w całej stawce i, co najważniejsze, na pierwszej pozycji w klasie. Taki rezultat znaczy, że ekipa VW Racing Polska ma dwa punkty przewagi nad rywalami i losy tytułu rozstrzygną się dopiero w ostatniej rundzie DSMP w Brnie (16–18 października). Dodajmy, że w klasyfikacji generalnej załoga VW Jetta plasuje się na czwartym miejscu.

Początkowo nie gorzej jechał drugi samochód zespołu Volkswagen Racing Polska. W trakcie wyścigu trzygodzinnego w samochodzie doszło do awarii i druga załoga Volkswagena nie została ostatecznie sklasyfikowana. Runda w Brnie będzie także decydująca dla Adama, Tomasza i Piotra Nowackich, którzy będą tam walczyć o tytuł wicemistrzowski, na który wciąż zachowali duże szanse.

Poza rywalizacją długodystansową, także w sprincie mogliśmy oglądać zawodnika VW Racing Polska, Piotra Nowackiego. Swój pierwszy sezon startów kierowca z Trzebiatowa zakończył na czwartym miejscem w klasyfikacji Dywizji 4 do 2000 cm3, po tym jak w Poznaniu kończył wyścigi na 3 i 5. miejscu.

Powiedzieli po zawodach

Adam Gładysz: Jechałem wyścig na drugiej zmianie. Pierwsze 10 minut po moim wyjeździe było sucho, ale zbierały się już chmury i niedługo pojawiła się mżawka. Za czasem padało coraz mocniej, a ja jechałem cały czas na slickach. Nie zdecydowałem się jednak na zmianę ogumienia, ponieważ nie były to jeszcze takie warunki, żeby zmieniać opony na deszczowe. Powiem jednak szczerze, że było parę takich momentów, kiedy robiło się już niebezpiecznie. Stwierdziłem jednak, że nie będę jeszcze zjeżdżać, że dam radę utrzymać się na torze. W końcu przestało padać, a ponieważ tor powoli przesychał, mogłem jechać coraz szybciej, równym tempem. Utrzymywałem się na trzecim miejscu w „generalce” i drugim w klasie. Cztery okrążenia przed końcem wyścigu naszym rywalom w Megane wybuchł silnik, w wyniku czego wskoczyłem na pierwszą pozycję w klasie. W tej części toru, gdzie stanął Mateusz Lisowski, pojawiły się żółte flagi. Kiedy dojechałem do tego miejsca, znalazłem się za Picanto, które jedzie dużo wolniej niż nasza Jetta i niestety musiałem cały ten fragment przejechać za nim, żeby nie wyprzedzać na żółtej fladze. Sytuację wykorzystał jadący za mną Robert Lukas, który właśnie wtedy odrobił do mnie stratę. Kiedy tylko pojawiły się zielone flagi, nie miałem większych szans w bezpośrednim starciu z Porsche, które mnie wyprzedziło. Mimo tego jesteśmy bardzo zadowoleni, ponieważ wygraliśmy klasę i w tym momencie prowadzimy dwoma punktami przed Karoliną Czapką i Mateuszem Lisowskim. Wszystko rozegra się więc w Brnie. Zarówno my, jak i zespół Karoliny mamy po dwa zwycięstwa, więc wygrana w ostatniej rundzie będzie kluczowa. W ten weekend startowały w Poznaniu trzy załogi naszego zespołu. Pech w postaci awarii dopadł niestety klan Nowackich. Chciałbym bardzo podziękować całemu teamowi za wspaniałe zawody, mechanikom za świetne przygotowanie samochodu oraz sponsorom za wsparcie.

Marcin Gładysz: Od początku byłem dobrej myśli i wierzyłem w to, że jedziemy tutaj, aby osiągnąć prowadzenie w klasie do 3,5 l. Naszym rywalom życzę oczywiście jak najlepiej. Tym razem dopadł ich jednak pech, na którym my skorzystaliśmy. Podobna, tylko odwrotna, sytuacja miała miejsce w Moście, gdzie u nas wysiadły hamulce i wspomaganie kierownicy. Jechałem na pierwszej zmianie i od razu narzuciłem bardzo szybkie tempo. Mimo nie najlepszej formy fizycznej (przeziębienie i grypa) i ogólnego osłabienia, którego powodem były antybiotyki udało mi się utrzymać po starcie wysokie miejsce. Wszystko układało się po naszej myśli. Szkoda naszego drugiego auta, Golfa. Tak w tym sporcie niestety bywa. Przykładem chociażby wyścig Formuły 1 w Monzie, gdzie Robert Kubica jechał na niezłym miejscu, a przez awarię techniczną musiał się wycofać. Jetta była na ten weekend wspaniale przygotowana, za co należą się ogromne podziękowania naszym mechanikom. Dziękuję także sponsorom, bez których nie moglibyśmy jeździć i mojemu tacie, szefowi teamu, za wspaniałą organizację oraz taktykę. Teraz skoncentruję się na Wyścigu Górskim w Załużu. Będzie naprawdę bardzo ciekawie. Zgłosiłem Jettę. Mam nadzieję, że pogoda będzie mi sprzyjać i nie będzie padało, dzięki czemu mógłbym liczyć na dobry wynik. Jeśli jednak będzie niestety mokro, to przednio-napędowym samochodem raczej nie będę się liczył w „generalce”.

Piotr Nowacki: Pechowo zakończył się ten weekend. Oba wyścigi kompletnie nie potoczyły się po naszej myśli. Treningi i czasówki zarówno w sprincie jak i długim dystansie przebiegały po naszej myśli. Od naszych rywali byliśmy szybsi, wyłączając Tomka Gajewskiego w sprincie. Niestety wyścigi poprzez problemy techniczne samochodu przekreśliły nasze założenia. W sprinciestraciłem szanse na trzecie miejsce, choć do momentu awarii wszystko było pod kontrolą. Co do długiego dystansu to po awarii turbiny jechaliśmy, aby zostać sklasyfikowany. Niestety nie udało się, ale szanse na tytuł wicemistrzowski nadal mamy. W najbliższy weekend w Brnie z zawodach pucharowych SOC wystąpi mój syn Adam. Liczymy, że uda mu się pozytywnie zaprezentować przed czeskim zespołem. Dodatkowo Adam pojeździ na torze w Brnie, co jest dla nas bardzo ważne, biorąc pod uwagę, że finałowa runda DSMP odbędzie się właśnie na tym obiekcie.

Adam Nowacki: Wielka szkoda, bo najprawdopodobniej zabrakło nam niewiele, żeby zostać sklasyfikowanym i dostać jakieś punkty. Weekend był beznadziejny, nie ma co się oszukiwać. Wszystko przechodzi nam koło nosa, mamy ogromnego pecha i nic nie możemy zrobić.Podchodzimy jednak do tego wszystkiego z pokorą, taki jest motorsport i mamy jeszcze czas na sukcesy.

Tomasz Nowacki: Początek wyścigu był dla nas trochę stresujący, ale później wszystko już się układało. Niestety jak się okazało do czasu. Udana walka z Golfem Pachura Motorsport, pokazała nasz potencjał. Nanieszczęście znów pojawiły problemy techniczne i nie ukończyliśmy wyścigu. Mamy po prostu niesamowitego pecha. Nie wiemy jeszcze co będzie z naszym startem w Brnie, ale ważne że zachowaliśmy szansę na tytuł wicemistrzowski. Trzeba myśleć pozytywnie. Gratuluję zespołowi Pachura Motorsport tegorocznego tytułu w klasie, natomiast nam nie pozostaje nic innego jak dobrze zaprezentować się w ostatniej rundzie DSMP i przełamać tam swojego pecha.