Z Zientarskim nie ma jednak wciąż kontaktu. Prokuratorzy, którzy chcą go przesłuchać i ustalić, czy to on kierował autem, będą musieli długo poczekać na rozmowę. "Może mieć uszkodzony mózg" -powiedział informator dziennika.pl.

Podobno dziennikarz reaguje co prawda na bodźce, otwiera oczy i sprawia wrażenie, że rozpoznaje bliskich, ale może mieć uszkodzony mózg. Nie jest wykluczone, iż w najlepszym wypadku wszystkich życiowych czynności będzie musiał uczyć się od nowa.

Prokuratorzy w zeszłym tygodniu otrzymali od lekarzy raport o stanie zdrowia dziennikarza, z którego wynika, iż na przesłuchanie trzeba będzie długo poczekać, a nawet istnieje obawa, że taka rozmowa w ogóle może się nie odbyć.

Zientarski nie jest w pełni przytomny, ale farmakologiczna śpiączka to już dla niego przeszłość. Na dziennikarzu goją się rany, wiadomo też, iż potrzebna też będzie długa rehabilitacja i ćwiczenia lewej strony jego ciała - ma tam lekki niedowład.

Czerwone ferrari 360 modena 27 lutego uderzyło o betonowy filar wiaduktu na warszawskim Ursynowie. W spalonych szczątkach samochodu znaleziono zwłoki dziennikarza "Super Expressu" Jarosława Zabiegi. Maciej Zientarski w bardzo ciężkim stanie trafił do szpitala.

Źródło: dziennik.pl

Na ten temat: