Motocykl może być wszystkim, czego tylko zapragniesz, np.:
Fabryką endorfin
Jazda motocyklem, mimo że sama w sobie jest podobno niebezpieczna, jest lekiem, balsamem dla duszy. Może to górnolotnie brzmi, ale tak jest w istocie. Jadąc motocyklem skupiasz się tylko i wyłącznie na jeździe, na tym co jest tu i teraz, na czerpaniu frajdy z każdego kilometra nawiniętego na koła. Po dłuższej przejażdżce jesteś zrelaksowany, masz przewietrzony umysł, czujesz się wolny, spokojny, a twój organizm wprost rozsadzają endorfiny.
Sprytnym transportem
W zatłoczonych miastach naszego kraju nie ma lepszego środka transportu niż motocykl. Dotrzesz nim praktycznie wszędzie, nie stresujesz się korkami, parkowaniem, tym czy zdążysz. Jeżdżąc motocyklem zawsze jesteś przed czasem, masz w sobie luz, który wręcz widać.
Magnesem towarzyskim
I nie chodzi tu tylko o płeć przeciwną do twojej – choć to oczywiste, że motocyklista jest bardziej atrakcyjny dla większości zdrowych, młodych kobiet, niż gość w garniturze jadący tramwajem. Jeżdżąc motocyklem bardzo łatwo znajdziesz grupę osób, która też kocha to robić, a że większość z nas nie lubi jeździć samemu, to o nowe znajomości raczej już nigdy nie będziesz musiał się martwić.
Neutralizatorem nudy
Motocyklista nigdy się nie nudzi. Jak jest pogoda, to jeździ. Jak nie ma pogody, to albo jeździ, albo grzebie przy motocyklu. A jak nie jeździ i nie grzebie przy motocyklu, to czyta książki o technice jazdy, albo gra w gry motocyklowe. Taka jest teoria. Albo inaczej… motocyklista jeździ motocyklem, a jak nie jeździ, to nadrabia zaległości w szeroko pojętym życiu rodzinnym. Tak czy inaczej, na pewno się nie nudzi.
Sposobem na podbudowanie ego
Motocykl może być bardzo silnym narzędziem autopsychologicznym, które podnosi samoocenę i samoakceptację. Gdy kupisz motocykl, niejako od razu dostajesz po kilkanaście punktów do szacunku na dzielni, wyglądu, a co za tym idzie do atrakcyjności u płci przeciwnej oraz oczywiście do szybkości.
Motywacją
Tak, i oczywiście, że pojechać w świat da się, a nawet może i łatwiej jest, wybrać się samochodem, ale motocykl wyprawowy niejako do tego służy. Posiadanie turystycznego enduro, albo dużego sport-turystyka zobowiązuje cię do tego, abyś ruszył się zagranicę. Mając ZZR1400 albo R1200GS naprawdę nie wypada mówić, że najdalsza podróż jaką odbyłeś i to kilka lat temu to 400 km na Hel… I tak jest z każdym typem motocykla – każdy prosi o coś innego. Enduro – o wycieczkę w terenie, trial – o skoki przez przeszkody, ścigacz – o wizytę na torze, supermoto – o najdłuższego kapcia, jakiego tylko da się zrobić. Każdy typ motocykla motywuje swojego właściciela do zrobienia czegoś nowego…
Pretekstem
„Idę na motocykl” – rzucasz przez ramię wychodząc z domu. Nie jest ważne czy mówisz to dziewczynie, żonie, mężowi, ojcu, matce, babce czy kochance – każdy rozumie je tak samo – daj mi spokój na kilka godzin, po prostu mnie nie będzie. Nie musisz się tłumaczyć, opowiadać z kim, gdzie i na ile wychodzisz. Po prostu jesteś na motocyklu i już. Motocykl jest doskonałym pretekstem do zdystansowania się do otaczającego cię świata i ludzi, których kochasz, ale przez jakiś czas masz ochotę ich nie widzieć.
A czym dla ciebie jest twój motocykl?