Poinformowała o tym Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. Jak wyjaśniła, młody mężczyzna zgłosił się do wydziału kryminalnego KSP. Powiedział, że jest poszukiwany za zabójstwo, którego dokonał kilka dni wcześniej.

"Zaskoczonym policjantom wyjaśniał, że zabił pod Żyrardowem kierowcę lawety, a później zakopał jego zwłoki w pobliskim lesie" - relacjonowała Kędzierzawska. Funkcjonariusze sprawdzili jego tożsamość i okazało się, że jest poszukiwany przez żyradowską policję, która wyjaśnia okoliczności tej sprawy. 22-latek w ubiegły piątek spotkał się z kolegami i razem pili alkohol. Po północy postanowił wrócić do domu, przejechał jednak zaledwie 400 metrów, stracił panowanie nad autem i wjechał do rowu. Ponieważ nie był w stanie wyciągnąć auta, skorzystał ze stojącej przy pobliskim sklepie lawety - jej kierowca sam mu to zaproponował.

"Gdy doszło do rozliczenia, holownik zażądał od niego 300 złotych. 22-latek oburzył się, że jest to zbyt duża kwota, bo auto odholował kilkaset metrów" - powiedziała Kędzierzawska. Mężczyźni zaczęli się szarpać i doszło do bójki. W pewnym momencie kierowca lawety upadł na ziemię i stracił przytomność. Gdy nie podnosił się przez kilkanaście minut, Bohdan N. postanowił pozbyć się jego ciała. Wywiózł go do lasu i zakopał. Przyczyny śmierci mężczyzny wyjaśni sekcja zwłok.

"W obawie przed zatrzymaniem ukrył się najpierw w Grodzisku Mazowieckim, a następnie uciekł do Warszawy. Żaden z jego znajomych, z którymi się spotykał i opowiadał o tym, co się wydarzyło, nie zgłosił tego policjantom. Dopiero po rozmowie ze swoim bratem mężczyzna zdecydował, że nie ma wyjścia, musi sam zgłosić się na policję i przyznać do zabójstwa" - dodała Kędzierzawska.