Samochody terenowe od zawsze cechowała prostota Nie mogą posiadać odstających elementów, a wszelkiego rodzaju przetłoczenia i zdobienia karoserii są zbędne. W trakcie manewrowania między drzewami bryła samochodu musi być łatwa do wyczucia. Wydaje się to logiczne, a patrząc na niemalże niezmienny kształt Jeep'a Wranglera czy Land Rovera Defendera ta logika znajduje odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Jednak czy przyszło wam na myśl, że banalnie prosty i niezmiennie brzydki Defender może okazać się ładny? Bollinger to marka szampana preferowana przez samego agenta 007. Jak się okazuje nie tylko. Taką nazwę nosi producent pierwszej terenówki z napędem elektrycznym. Pewnie chodzi wam teraz po głowie, jak samochód na prąd może brodzić w wodzie? Inżynierowie ręczą, że to nie stanowi problemu.
Jak informuje producent baterie są w szczelnym zamknięciu mogącym wytrzymać 30 min pod wodą o głębokości do 1 m. W teorii brzmi obiecująco, a to nie koniec. B1 charakteryzuje się rewelacyjnymi możliwościami jazdy w terenie. Kąt natarcia i zejścia wynosi odpowiednio 56 i 53 stopnie a kąt rampowy 33 stopnie. Jest to zasługą bardzo dużego prześwitu wynoszącego minimum 39 cm, który dzięki regulowanemu, samopoziomującemu, hydropneumatycznemu zawieszeniu można zwiększyć o kolejne 12 cm. Dla porównania absolutny lider wśród fabrycznych terenówek – Jeep Wrangler, charakteryzuje się i tak ponad przeciętnymi wartościami dla natarcia i zejścia odpowiednio 42 i 33 stopnie oraz 25,8 stopnia na rampie, nie mówiąc już o prześwicie, nie będziemy go pogrążać?
Prócz zaawansowanego technologicznie zawieszenia Bollingera cechuje prosta konstrukcja, której podstawa wykonana jest z aluminium, a klatka bezpieczeństwa ze stali. Dzięki lekkiej podłodze dociążonej akumulatorami i dwoma silnikami elektrycznymi (podobnie jak w Tesli, po jednym na oś) masa pojazdu nie przekracza 1770 kg. Silniki generują łączną moc 365 KM i 640 Nm. Te imponujące parametry pozwalają, aby rozpędzić samochód o kształcie sześcianu do 100 km/h w czasie 4,5 s i rozwinąć prędkość maksymalną znacznie ponad 200 km/h. W życiu nie podjęlibyśmy się tej próby, nie w czymś wyglądającym jak Hummerhead Eagle i-Thrust.
Wnętrze jak przystało na auto off-road'owe jest banalnie proste, tak więc nie będziemy się na nim skupiać. No może poza jednym wyjątkiem. Jest to chyba pierwszy na świece samochód, w którym bagażnik jest większy niż on sam. Nie żartujemy, jest to auto osobowe, którym możemy przewieźć przedmioty znacznie dłuższe niż jego długość własna. Taką możliwość otrzymujemy dzięki idealnie płaskiej podłodze bez tunelu środkowego, w końcu nie ma wału napędowego ani wydechu. Nie ma również silnika pod maską w związku z tym po otwarciu przedniej klapy w normalnych samochodach pełniącej funkcję grilla, oraz klapy bagażnika otrzymamy przestrzeń ładunkową „na przestrzał”. Możemy zabrać z lasu drzewo do kominka. Cały las.
Produkcja Bollingera B1 ma się rozpocząć za 19 miesięcy, za dystrybucje w początkowej fazie będzie odpowiadać sam producent przy współpracy z salonami Tesli natomiast finalnie, planowane jest otwarcie samodzielnej sieci sprzedaży w dużych miastach USA. Na ten moment nie ma informacji o cenie ale tak szczerze, czy kogoś z was ona interesuje?
Zapraszamy do komentowania.