Co my tu mamy? Skoda Fabia – małe kombi z dużym bagażnikiem (505 l) i Seat Ibiza ST – model, który nie jest może zbyt funkcjonalny (pojemność bagażnika 430 l), ale za to uwagę przyciągają ostre rysy nadwozia. Ale uwaga, uwaga: oto na scenę wjechał właśnie trzeci przedstawiciel tego rzadkiego gatunku – Renault Clio Grandtour.
Francuskie kombi to ten typ pojazdu, który kusi już na pierwszy rzut oka. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że swoją stylistyką, ze zwężającymi się ku tyłowi bocznymi szybami, przypomina nieco atrakcyjnie wyglądającego Range Rovera Evoque’a coupé. Zresztą całe nadwozie prezentuje się wyjątkowo zgrabnie, a nawet można się w nim doszukać cech sportowych.
Niestety, udana stylistyka nie idzie w parze z praktycznością. Owszem, cieszy podwójna podłoga bagażnika, ale już jego pojemność wynosząca 443 l – niekoniecznie. To wprawdzie więcej niż w hatchbacku, ale i tak nie pozwala ze spokojem myśleć o urlopowym wyjeździe całą rodziną. Po powiększeniu kufra do dyspozycji mamy 1380 l. W takiej konfiguracji powody do zadowolenia daje też możliwość transportowania przedmiotów o maksymalnej długości 2,48 m – to zasługa pełniącego po złożeniu funkcję stolika oparcia przedniego prawego fotela.
Rozczarowuje niestety ilość miejsca na tylnej kanapie. Tak, tak, wiemy, że to auto klasy B, ale to nie zmienia faktu, że wygodnie będzie w nim tylko niskim pasażerom. Jest to tym bardziej denerwujące, że konkurencyjne firmy potrafią lepiej zaprojektować tę część pojazdu. W Clio nie można za to narzekać na: ilość miejsca z przodu, łatwość obsługi urządzeń pokładowych oraz widoczność i wygodne siedzenia.
Podróżujący Grandtourem docenią też 90-konnego diesla. Płynne rozwijanie mocy sprawia, że auto bez problemu rozpędza się od startu aż do szybkości autostradowych. Przy tym cieszy jego cicha, mrukliwa praca. Żadnych zastrzeżeń nie zgłaszamy również do skrzyni biegów. Wszystkie z pięciu przełożeń włącza się precyzyjnie i bez haczeń.
Zawieszenie pojazdu uwzględnia przede wszystkim potrzeby rodziny. A to oznacza dobre tłumienie wszystkich nierówności oraz cichą pracę układu jezdnego. Częste zakręty? Nie ma sprawy, z tym Clio Grandtour również świetnie sobie radzi i nie dopuszcza do nieprzewidzianych i niebezpiecznych sytuacji. Zresztą w trakcie pokonywania łuków pomocą służy precyzyjny układ kierowniczy.
Clio Grandtour jest już dostępne, a jego ceny zaczynają się od 43 950 zł za 75-konnego benzyniaka 1.2 w wersji Authentique. Odmianę 90-konną, ale z bogatszym wyposażeniem Expression, wyceniono na 52 500 zł. Najtańszy diesel o mocy 75 KM kosztuje 53 450 zł (Authentique), a 90-konna wersja – minimum 60 250 zł (Expression). Pod koniec marca paletę silnikową uzupełni 120-konny benzyniak, wyposażony w dwusprzęgłową skrzynię.
Konstruktorzy Grandtoura nie zapomnieli o kierowcach lubiących multimedialne gadżety. W standardzie odmian Expression i topowej Dynamique znalazło się Media Nav, zawierające: nawigację z 7-calowymekranem, Bluetooth, radioodtwarzacz CD i gniazdo USB. Z kolei za 1600 zł do Dynamique można dokupić R-Link, który w porównaniu z seryjnymi multimediami ma tablet, nawigację TomTom oraz odtwarzacz z przestrzennym dźwiękiem 3D Sound by Arkamys.