Okazało się bowiem, że aby wprowadzić auto w kontrolowany poślizg, wcale nie trzeba posiadać samochodu napędzanego na tylną oś. Skutecznie ślizgać się można także przednionapędówką.

Wprowadzenie auta przednionapędowego w kontrolowany poślizg jedynie przy użyciu pedału gazu, jest czynnością niewykonalną, sprowadzającą się ostatecznie do silnej podsterowności - tak przynajmniej podpowiadała do tej pory motoryzacyjna logika. Przednionapędówka może zarzucić tyłem w dwóch sytuacjach. Na skutek gwałtownej zmiany kierunku jazdy (np. podczas slalomu) i zaciągnięcia hamulca ręcznego. Jednak sama forma tych poślizgów i tak daleko odbiega od tego co potrafią auta typu RWD.

W garażach firmy Getrag, specjalizującej się w konstrukcji układów przeniesienia napędu powstał jednak prototyp, który skutecznie przeciwstawia się dotychczasowej teorii. Inżynierowie firmy Getrag na bazie MINI Coopera S opracowali mechanizm, dzięki któremu ta rasowa ośka wpada w poślizgi z wielką ochotą. Rzuca kufrem od lewa do prawa nie wytracając przy tym diametralnie prędkości.

Cud? Nie, boska ingerencja nie była w tym przypadku w ogóle potrzebna. Getrag opracował swój projekt wykorzystując tylko i wyłącznie dotychczasową fizykę, oddziaływującą na pojazd. Technicy tej firmy w prototypie MINI zamontowali mechanizm o nazwie TWINSTER+: Torque-Vectoring-Powershift, który na życzenie pozwala mu pokonywać zakręty z taką nonszalancją, jaka dotąd zarezerwowana była tylko i wyłącznie dla aut RWD i niektórych, dobrze wyważonych modeli 4x4.

W teorii działanie tego systemu jest bardzo proste - w trakcie wprowadzania Coopera S w poślizg poprzez mocniejsze uderzenie w przepustnicę, przednie koło znajdujące się po zewnętrznej stronie zakrętu przyspiesza szybciej niż koło wewnętrzne. Wewnętrzny pneumatyk pełni w tym czasie rolę opornika. Z kolei większa siła napędowa przekazana na koło zewnętrzne pozwala wyprowadzić z równowagi tył samochodu, w efekcie doprowadzając do poślizgu.

Czas trwania poślizgu uzależniony jest od siły nacisku na pedał gazu. Tak jak w RWD. Im większy, tym samochód przez dłuższy dystans będzie w stanie wykorzystać powstający w ten sposób efekt ślizgu. Zakres możliwości mechanizmu TWINSTER+, jak twierdzą inżynierowie Getraga, jest naprawdę imponujący. Według nich prototypowy egzemplarz MINI może pokonywać zakręty zachowując się w pełni neutralnie. Może też pokusić się o efektowny drifting.

Konstrukcja TWINSTER+ zamiast często spotykanego w mocnych przednionapędówkach dyferencjału, wykorzystuje hydrauliczny mechanizm złożony z dwóch sprzęgieł lamelkowych. Dzięki nim możliwa jest separacja momentu obrotowego na każde z przednich kół. Co ważne, montaż tego mechanizmu nie wymusił na technikach nadzwyczajnych zmian w konstrukcji napędu auta. Tym samym udało się zaimplementować go nie zwiększając masy auta i bez uszczerbku na miejscu w kabinie. Cały system koordynowany jest przez elektronikę i jak pokazały pierwsze jazdy testowe, daje pewniejsze odczucia z prowadzenia samochodu, niż w przypadku zastosowania pasywnych mechanizmów różnicowych. Getrag twierdzi, że MINI nie tylko daje teraz więcej przyjemności z jazdy ale także jest bezpieczniejsze i bardziej przewidywalne w prowadzeniu.

Podobno technologią Niemców zainteresowanych jest już kilku producentów samochodowych, których to przedstawiciele już odbyli pierwsze testy. Pozostaje zatem tylko czekać, która z marek zaserwuje swoim klientom tylnonapędową przyjemność z jazdy w ośce.