Pamiętacie kiedy w filmie „Wilk z Wall Street” Jordan Belfort tłumaczył jak sprzedać długopis? Wiem, że inne sceny z tej produkcji mogły bardziej utkwić w pamięci, ale to właśnie potrzeby zdefiniowały te dwa samochody i sprawiły, ale choć mają podobne osiągi różnią się tak bardzo.
To prawda, trudno udowodnić tezę, że są to niezbędne wytwory ludzkiej wyobraźni, ale okazuje, że Lamborghini i Porsche mają dużo ważniejsze zadania niż transport śmiertelnika z czarną kartą kredytową w portfelu z domu do pracy. Dostarczają tak wyjątkowych przeżyć jak sprint do setki w 2,9 s. Pozwalają zmienić image, zwrócić na siebie uwagę, nawiązać nowe znajomości… lub zerwać stare.
W czasach smartfonów, spotterów i mediów społecznościowych, Lamborghini to świetna promocja z jakiej korzysta choćby Kuba Wojewódzki pojawiając się za kierownicą jaskrawozielonego Aventadora pod popularną restauracją.
Ale przecież są też osoby, które chcą mieć szybki samochód, ale nie szukają rozgłosu. Dlatego postawiliśmy porównać ze sobą szarą myszkę z żółtym statkiem kosmicznym.
Liczą się wrażenia
Nas bardziej interesują wrażenia jakich dostarczają sportowe samochody, ale trzeba zaznaczyć, że posiadanie Porsche lub Lambo niesie ze sobą masę innych konsekwencji.
Najpierw odbieramy z Szymonem Porsche. Tu procedura nie jest skomplikowana. Dostajemy klucze, podpisujemy dokumenty i zmierzamy na parking. Nawet nie trzeba wyciągać kluczyka, by dostać się środka. Tak samo łatwo prowadzi się 911. Wszystkie mechanizmy działają z niewiarygodną precyzją i wyczuciem, widoczność jest bardzo dobra, deska rozdzielcza jest wyrazem samochodowej skromności, a szary kolor powoduje, że Porsche udaje się czasem ukryć w ulicznej dżungli.
Całkiem niepostrzeżenie podjeżdżamy pod warszawski salon Lamborghini, jedyny autoryzowany na terenie Polski. Tu wszystko wydaje się wyjątkowe. Mamy wrażenie, że obsługa patrzy na nas jak na kolesi, którzy zgarnęli jakim dziwnym trafem kumulację w Lotto. Rzeczywiście, do jazd testowych Lamborghini dochodzi znacznie rzadziej niż w przypadku Porsche. – Przy wyjeżdżaniu z parkingu podziemnego podnieście przód przyciskiem na desce rozdzielczej, uważajcie podczas parkowania na felgi i najlepiej byłoby, gdyby na liczniku nie przybyło więcej niż 200 km – usłyszeliśmy zanim położyliśmy łapę na kluczyku od Lamborghini. Mamy wrażenie jakbyśmy odbierali jeden z najbardziej wyjątkowych samochodów na naszej planecie. Chyba Porsche nieco uśpiło trzeźwe postrzeganie świata, bo przecież Lamborghini Aventador to rzeczywiście najwyższa światowa liga. Ma 700 KM i jeśli zapomnimy od wielkiej trójce, czyli LaFerrari, McLarenie P1 i Porsche 918 Spyder to Aventador wydaje się być najbardziej egzotycznym samochodem naszej planety. Tylko Pagani i Koenigssegg mogą dorównać mu kosmicznymi kształtami.
Do widoku Porsche jesteśmy bardziej przyzwyczajeni, ale przecież 911 Turbo S też zalicza się grupy najdynamiczniejszych samochodów globu. Według danych fabrycznych 911 Turbo S Cabrio rozpędza się do setki w czasie 3,0 s, a Aventadorąpotrzebuje jedynie 2,9 sekundy.
Dominuje silnik
W Lamborghini od momentu pierwszej linii na desce kreślarskiej liczył się głównie silnik. Potężny 12-cylindrowy wolnossący agregat zamontowany centralnie dominuje w tym samochodzie. Dlatego kabina pasażerska jest przesunięta maksymalnie do przodu, a poza tym wydaje się przyciśnięta do ziemi płaską przednią szybą. Podoba mi się w Lambo to, że inżynierowie tego auta idą na całość i skrupulatnie wykorzystują każdy element, nawet nietypowy kształt detali, by budzić silne emocje. Mam wrażenie, że od momentu powstania modelu Countach nie ma drugiej marki, która tak mocno epatowałaby ekstrawaganckim podejściem do formy. Nawet Ferrari zachowuje swoich samochodach odrobinę klasycznej elegancji.
Dlatego po uchyleniu kosmicznych drzwi masz wrażenie że wsiadasz do myśliwca Separatystów z Gwiezdnych Wojen. Niemal poziomo ułożona przednia szyba i dach tuż nad głową tworzą egzotyczny klimat, jakiego nie doświadczysz
w żadnym innym sportowym samochodzie. Zanim obudzisz potężne V12 o pojemności 6,5 litra musisz najpierw odbezpieczyć przycisk start, niczym w myśliwcu przed odpaleniem rakiety. Potem słychać elektryczne jęczenie potężnego rozrusznika, który zachęca V12 do aktywności. W Lamborghini trzeba celebrować każdą czynność, a nie jak w Porsche – wsiąść i pojechać.
Ruszamy w miasto. Już dawno nie prowadziłem tak emocjonalnego samochodu. I wcale nie trzeba Aventadorem jechać szybko, by ciarki przechodziły po plecach. Lambo budzi emocje wyglądem, obsługą podstawowych przycisków, klimatem, ergonomią wnętrza i dźwiękiem. Snujemy się po zatłoczonych miejskich uliczkach, silnik nie wspina się najwyżej do 2,5 tys. obr./min a Aventador wydaje dźwięki jak dziki zwierz uwięziony w jaskini. To specjalny efekt, który nie pozwala, by Lambo przejechało niezauważone nawet kiedy nie ma odpowiedniej przestrzeni, by mogło rozwinąć skrzydła i pokazać jak brzmi 700 KM. W Lambo czuję, że żyję. Inżynierowie i projektanci wykorzystali każdy sposób, by podnieść do potęgi wrażenia jakie mogą zaserwować samochody i chwała im za to.
Zmarginalizowana moc
Całkiem inaczej jest w Porsche. Wydech 911 nie prycha, nie bulgocze. Stara się raczej ukryć potężną moc 580 KM, jaka drzemie w zmarginalizowanym do przestrzeni za tylną osią sześciocylindrowym bokserze. Nie jest w stanie ukryć swojego potencjału kiedy wciśniesz gaz do oporu, ale nawet wtedy nad dźwiękiem detonacji w cylindrach dominuje potężny świst powietrza, które zasysają turbosprężarki i który uwalnia się z metalowych objęć układu wydechowego.
Wymyśliliśmy dwie konkurencje dla naszych samochodów. Pierwsza polega na wjechaniu na jeden z najbardziej nieprzyjaznych i ciasnych parkingów wielopoziomowych w Warszawie, a druga to drag race.
Najpierw ruszamy pod Multikino na Ursynowie. Porsche wjeżdżam na parking bez najmniejszych problemów. Nie ma potrzeby pisania o tym dłużej. Natomiast potężne gabaryty Aventadora powodują, wyjazd ciasnym tunelem garażu podziemnego przypomina manewrowanie czołgiem w składzie materiałów wybuchowych. Tym bardziej, że tylna szyba nie jest większa od wizjera w wozie pancernym. Mimo
wszystkich ograniczeń Szymon podnosi nos Lambo, sunie ciasnymi przesmykami, wspina się na platformę na najwyższym poziomie i z pomocą kamery cofania zajmuje miejsce tuż obok Porsche. Spodziewaliśmy się, że ten parking pokona Lambo, ale tak się nie stało.
Czas na ściganie
Pora na drugą próbę. Znajdujemy odpowiednie miejsce, by sprawdzić który samochód okaże się szybszy w sprincie do 100 km/h. Obydwa auta posiadają systemy launch control, więc na wynik nie ma wpływu technika jazdy. Wystarczy równo puścić hamulec i ruszyć. Koło siebie staje skromne Porsche 911 Turbo S w wersji cabrio, która dodatkowo zwiększa praktyczne zalety tego samochodu i Aventador. Oczywiście obydwa samochody mają napęd na cztery koła, który faworyzuje tył.
911 furczy jak potężny odkurzacz, a z centralnego wydechu Aventadora wydobywa się ryk auta wyczynowego, który całkowicie zagłusza Porsche. I tak w niepewności obydwa samochody czekają na sygnał. Start! Porsche dociska opony umieszczonym za tylną osią silnikiem z taką siłą, że nawet nie zapiszczały. Lambo, którego masa rozmieszczona jest bardziej równomiernie, w osłonie dymnej skrobie oponami asfalt w poszukiwaniu przyczepności. Porsche wychodzi na prowadzenie i nie oddaje go do mety. Widać, było, że kiedy Lambo złapało przyczepność zaczynało zmniejszać dystans. Ale to nie wystarczyło, by dogonić 911.
Trzeba przyznać, że mechanicznie Porsche jest perfekcyjne. Działa z precyzją noża chirurgicznego i jest niewiarygodnie skuteczne. Aventador ma słabostki. Mechaniczna zautomatyzowana skrzynia o jednym sprzęgle odstaje od zaawansowania technicznego całego samochodu. Zmienia biegi z szarpnięciem i nie jest tak szybka jak konstrukcje dwusprzęgłowe. Poza tym bardzo bezpośredni układ kierowniczy też nie daje wyczucia jakie oferuje Porsche 911.
Po włosku czy po niemiecku?
Oto dwa całkiem odmienne sposoby na przyspieszenie do setki w 3 sekundy. Jeden typowo włoski choć w niemieckim wykonaniu. Emocjonalny, krzykliwy, intensywny, egzotyczny… A drugi typowo niemiecki. Wręcz skromny, skuteczny, wygodny i praktyczny. Który wybierasz?
DANE TECHNICZNE - Lambo Aventador Coupé
Silnik: 6498 cm3 V12, benz., 700 KM przy 8250 obr./min, 690 Nm przy 5500 obr./min;
Skrzynia 7-bieg. mechaniczna zautomatyzowana, napęd na cztery koła
0-100 km/h – 2,9 s , maks. 350 km/h; 16,0 l/100 km;
Masa: 1575 kg
Cena: od 399 tys. euro
DANE TECHNICZNE - Porsche 911 Turbo S Cabrio
Silnik: 3800 cm3 B6, benz., 580 KM przy 6500 obr./min, 700 Nm przy 2100-4250 obr./min;
Skrzynia 7-bieg. zautomatyzowana dwusprzęgłowa, napęd na cztery koła
0-100 km/h – 3,0 s , maks. 330 km/h; 9,3 l/100 km;
Masa: 1670 kg
Cena: 1 067 290 zł