Honda mówi, że nowy model został zaprojektowany od początku i prawie nic go nie łączy z poprzednikiem. To chyba kłamstwo, sądząc po wyglądzie, który nie odbiega od tego, co znamy. Jedyne, co jest w miarę fajne, to światełka na chłodnicy w wersji hybrydowej. Jakoś tak w stylu Star Trek to jest, co cieszy moją duszę.
Dla porządku muszę dodać, że patrzymy na amerykańską wersję Hondy Civic i zamiast coupe dostaniemy hatchbacka. Dostaniemy też turbodiesle, bo Amerykanie mają 110 (wersja hybrydowa), 140 lub 200 benzynowych koni.
Dziewiąta generacja Civica jest zapewne lepsza niż poprzednik, ale wygląda nieciekawie, wtórnie, ble. A może Japończycy szykują coś naprawdę ekstra na kolejną, jubileuszową, dziesiątą generację i stąd ten banał przyprawiony mdłością wylewające się z tej wersji? Mam nadzieję, że znowu mnie zwalą z nóg i trzeba będzie mnie cucić.