D-Max nie jest szczególnie popularny w Europie, ale na świecie to jeden z najchętniej wybieranych terenowych pikapów „jednotonowych”. Czym może poszczycić się nowa generacja Isuzu D-Maxa? Pikap został całkowicie przebudowany, ale zachował swój charakter: jest w miarę prostym pojazdem nastawionym na trwałość i użyteczność.
Zmodernizowane wnętrze może być świetnie wyposażone – przygotowano m.in. skórzaną tapicerkę, automatyczną klimatyzację, 6 airbagów, zestaw multimedialny. Odmiana z „półtorej kabiny” (z niepełnowartościowymi miejscami w drugim rzędzie) otrzymała dodatkowe, małe drzwi otwierane „pod wiatr”, które znacznie ułatwiają zajmowanie miejsc z tyłu. Wnętrze jest przyzwoicie wykonane, obszerne i funkcjonalne – ma liczne schowki i dzieloną kanapę tylną z kładzionym na płasko oparciem.
Na europejski rynek przewidziano turbodiesla 2.5. Inne nie są potrzebne – ten okazuje się wystarczająco mocny, a przy tym ekonomiczny. Nowością są skrzynie biegów – i manualna, i automatyczna zyskały po jednym przełożeniu (brak był szczególnie odczuwalny w „automacie”). Zawieszenie pozostało klasyczne – z przodu są kolumny resorujące (niezależne), z tyłu resory piórowe (oś sztywna).
Auto prowadzi się pewnie (możemy liczyć na pomoc systemu ESP), zaś w terenie docenimy zalety potężnego wykrzyżu, dzięki któremu koła długo pozostają w kontakcie z nawierzchnią (co z kolei poprawia trakcję). W układzie 4x4 (są też wersje tylko tylnonapędowe) znajdziemy prosty system z dołączaną na sztywno osią przednią.
Nie znamy jeszcze cen nowego modelu. W polskich salonach Isuzu (jest ich już 25) powinien pojawić się on na przełomie czerwca i lipca.