Logo
Iveco Massif 3.0 hpi Forest: Silny charakter

Iveco Massif 3.0 hpi Forest: Silny charakter

Autor Andrzej Jedynak
Andrzej Jedynak

Terenówka nie musi czarować elegancją ani bogatym wyposażeniem, ma być za to prosta, praktyczna i trwała. Czy właśnie takimi cechami jest w stanie przekonać nabywców Massif? To najprostsze auto na rynku!

Iveco Massif 3.0 hpi Forest: Silny charakter
Zobacz galerię (5)
Auto Świat
Iveco Massif 3.0 hpi Forest: Silny charakter

Łatwo wskazać, w jakiej roli Iveco Massif zupełnie się nie sprawdzi: jako rodzinny pojazd do jazdy po asfalcie czy też „szpanerska” bulwarówka. Cztery resory piórowe, rama, najprostszy układ napędowy i wyposażenie, takie jak blokada tylnego dyferencjału czy opony MT mówią same za siebie – to bezkompromisowa terenówka! Do ciężkiej pracy w terenie nadaje się szczególnie testowana wersja pikap.

Zacznijmy jednak od rodowodu. Sylwetka Massifa przypomina Defendera i rzeczywiście Land Rovery odnajdziemy w „drzewie genealogicznym” terenowego Iveco, z tym że bliżej mu do Serii III niż współczesnych modeli brytyjskich. Przejawem nowoczesności jest tu oczywiście silnik, który musi przecież spełniać surowe normy ekologiczne. Dlatego pod maską znajdziemy turbodiesla 3.0, takiego jaki trafia również do Iveco Daily. Common rail, turbina (bez modnych, ale zawodnych łopatek kierujących przepływem spalin, z klasycznym zaworem upustowym), intercooler i duża pojemność – to wszystko przekłada się na niesamowitą siłę motoru. Lektura parametrów (maksymalny moment w zakresie 1400-2800, moc od 3000 do 3500 obr./min) wiele obiecuje, a auto ze wszystkiego wywiązuje się na drodze.

W Iveco Massif start z 2. biegu to nie kłopot, podobnie jak „zejście” z obrotami w okolice 1000. Atrakcyjnie przedstawia się spalanie – nowoczesny silnik, odłączany napęd i sprzęgiełka w piastach przednich owocują wynikiem minimalnym 8,7 l/100 km. Pomaga też 6. bieg, z którego korzystać można nawet przy 70 km/h.

Silnik to nie wszystko. W podwoziu mamy ramę i sztywne mosty na resorach piórowych. Czy z tym da się w ogóle jeździć? Rzeczywistość pozytywnie zaskakuje. Nie ma mowy o komforcie, ale spodziewaliśmy się dużo twardszej „taczki”. Tylko podczas jazdy w terenie zawieszenie nie nadąża z wybieraniem nierówności, ale wystarczy zwolnić i po kłopocie. Jeżdżenie tak wyekwipowanym autem ma sens tylko wtedy, gdy wykorzystamy je w terenie. Jeśli nie zjedziemy z asflatu – szkoda mordęgi.

Prostota dotyczy też nadwozia. Zacznijmy od skrzyni. Zamiast plastikowej kuwety – gumowa wykładzina. Nadbudowa? Dokupimy tylko plandekę (z okienkami lub bez), o bogactwie zabudów takim jak u „japończyków” nie ma co marzyć. Bardziej doskwiera jednak brak zaczepów do mocowania towaru. Do utylitarnej tylnej klapy przytrzymywanej łańcuchami (które oczywiście hałasują i przy okazji obijają lakier) łatwo się przyzwyczaić.

Jak na pojedynczą kabinę trudno chwalić długość skrzyni, wejdzie tu jedna europaleta. Wystająca w górnej części kabina dodatkowo zmniejsza długość skrzyni. Trochę rozczarować może ładowność. Auto waży więcej niż w dokumentach, przez co na ładunek pozostaje tylko niespełna 800 kg. W wąskiej kabinie nie ma zbyt wiele miejsca. Kto liczy na przestrzeń za fotelem (co sugeruje szybka za drzwiami) ten się rozczaruje – ledwo wsuniemy tam teczkę. Proste wykończenie wnętrza również doskonale współgra z charakterem samochodu.

Iveco Massif to auto solidnie zbudowane, dobrze przygotowane do terenowych zadań. Podwozie jest masywne a prześwit potężny. Trudno znaleźć przeszkodę godną tego modelu. Jeśli kupujący wykorzysta pojazd właściwie, to wybór może okazać się trafny. Testowy egzemplarzem o niewielkim przebiegu był jednak w kiepskim stanie (problemy m.in. z hamulcami, skrzynią biegów) – nasuwa się pytanie: czy auto ma problemy z trwałością, serwis z naprawami czy też testujący przed nami byli zbyt agresywni? Wszak każde auto można zniszczyć, nawet Massifa...

Autor Andrzej Jedynak
Andrzej Jedynak
Powiązane tematy: