Place komisów pękają w szwach, na portalach ogłoszeniowych znajdują się setki tysięcy ofert sprzedaży aut używanych, a handlarze narzekają, że na rynku panuje zastój. W takiej sytuacji znalezienie atrakcyjnego samochodu nie powinno nastręczać żadnych problemów. Niestety, tak dobrze wcale nie jest!

Bez złudzeń

Owszem, komisy są pełne, tyle że głównie aut będących w takim stanie, że czekają one wyłącznie na naiwnych, którzy nie zauważą ich wad. Co z tego, że do Polski wciąż szerokim strumieniem napływają używane auta z Zachodu, skoro większość z nich to egzemplarze, które są zbyt słabe, żeby można było je sprzedać na macierzystych rynkach?

Do jakiego komisu jechać po używane auto? Foto: Auto Świat
Do jakiego komisu jechać po używane auto?

Gdy zaczynasz poszukiwania używanego samochodu, lepiej pozbądź się złudzeń – prawdziwe okazje zdarzają się bardzo rzadko, a specjalistami w ich wyszukiwaniu są zawodowi handlarze. W ciągu ostatnich lat bardzo zmieniła się sytuacja na europejskim rynku samochodów używanych. W Niemczech, czyli kraju, z którego zawsze najwięcej pojazdów trafiało do Polski, dziesiątki tysięcy dobrych aut używanych znalazło się na złomowisku na skutek „premii szrotowej”, czyli państwowych dopłat do nowych samochodów, udzielanych w przypadku zezłomowania starszego pojazdu.

Przez to ceny używanych samochodów wyraźnie wzrosły, a podaż drastycznie spadła. Teraz niemieccy

handlarze sprowadzają auta np. z Francji, Włoch czy Holandii, często znacznie gorsze i droższe od tych, które niedawno zezłomowano! Nie robią tego wcale po to, żeby odsprzedawać je później Polakom – dobrze utrzymane egzemplarze są w Niemczech znacznie droższe niż w Polsce!

Z kolei europejski rynek młodych aut używanych (rocznych, dwu- lub trzyletnich) został praktycznie opanowany przez specjalistyczne firmy, zależne od... producentów aut. Dobre egzemplarze poleasingowe lub wymieniane na nowe auta przez wymagających użytkowników są sprzedawane w ramach oficjalnych sieci dilerskich.

Tanie i dobre?

Skąd więc biorą się tanie auta z małymi przebiegami, które zalewają niezależne polskie komisy? Niestety, znaczna część z nich to egzemplarze, których w innych krajach nie opłacało się naprawiać po wypadkach (u nas koszty pracy blacharzy i lakierników są wciąż niższe niż na Zachodzie, a dostępność podejrzanie tanich części jest większa), a niskie przebiegi są zwyczajnie nieprawdziwe.

W Polsce – o czym powinien wiedzieć każdy nabywca auta używanego – usługi „detailingowe”, czyli polegające na optycznym odmładzaniu pojazdów, są stosunkowo tanie i na bardzo wysokim poziomie. Nie zmieniają one jednak zasadniczo stanu aut.

Zanim pojedziesz

Skoro jest aż tak źle, to jak kupić dobry używany samochód? Zawsze warto stosować zasadę ograniczonego zaufania. To nieprawda, że wszyscy handlarze to oszuści, ale dla własnego dobra lepiej zwykle wychodzić z takiego założenia, nawet jeśli sprzedający wydaje się sympatyczny i godny zaufania – tacy właśnie są najgorsi!

Dla zawodowca najważniejsze jest to, żeby zwabić klienta do siebie – kiedy już będzie na miejscu, być może da się go odpowiednio urobić i wcisnąć mu auto, nawet jeśli nie spełnia ono jego oczekiwań. To dlatego w ogłoszeniach samochody pięknie wyglądają, a przez telefon handlarz próbuje nam wmówić, że w aucie pomalowano jeden element, choć w rzeczywistości tym elementem było... całe nadwozie.

Warto wiedzieć, że naciągacze robią się szczególnie bezczelni, jeśli z rozmowy wynika, że zainteresowany przyjedzie z daleka – wtedy szansa na wciśnięcie kitu jest największa, bo w końcu nikt nie lubi wracać z pustymi rękoma. Ta metoda jest często stosowana np. przez tureckich handlarzy w Niemczech – wystawiają ogłoszenie o sprzedaży wyjątkowo atrakcyjnego auta, przez telefon zachwalają jego stan i zalety, a kiedy już klient dotrze z drugiego końca Europy, mówią, że samochód właśnie sprzedali, ale mają kilka innych propozycji.

Oczywiście, w rzeczywistości atrakcyjne auto nie istniało – był to jedynie wabik. Oglądając ogłoszenia motoryzacyjne, warto zachowywać się jak detektyw, czyli zakładać, że auto ma jakieś wady, i szukać ich śladów. Jeśli oferta wydaje się obiecująca, przed wycieczką po samochód należy telefonicznie dokładnie wypytać sprzedawcę.

Trzeba mu jednak zadawać konkretne pytania. Jeżeli w ogłoszeniu znajduje się informacja o tym, że auto było serwisowane, należy spytać, gdzie i kiedy odbył się ostatni przegląd. Jeśli sprzedawca twierdzi, że samochód jest bezwypadkowy, warto dopytać, czy rzeczywiście żaden element nie był naprawiany.

Poproś też o podanie numeru VIN – na jego podstawie można czasem poznać historię serwisową auta w bazie producenta, choć zwykle wymaga to zaprzyjaźnienia się z kimś z serwisu, bo zdobycie informacji oficjalnie często jest niemożliwe.

Kupuj tylko od prawowitego właściciela

Handlarze działający w szarej strefie  zwykle dbają o to, żeby formalnie nic ich ze sprzedawanym autem nie łączyło. Stąd bardzo często samochody sprzedawane są „na Niemca” – nabywca ma wpisać swoje dane do umowy, która rzekomo została wypisana przez sprzedawcę in blanco.

Jeśli sprzedający nie jest właścicielem auta albo nie ma dokumentu, który go upoważnia do przeprowadzenia transakcji (np. potwierdzone notarialnie upoważnienie, umowa komisowa), to należy zrezygnować z zakupu – to może być próba oszustwa!

Auto używane z komisu dilerskiego

Komis przy autoryzowanym salonie to zwykle najdroższe źródło aut używanych, ale też i obarczone najmniejszym ryzykiem. Najmniejszym, jednak i tak istotnym – nawet w takich miejscach zdarzają się samochody z ukrytymi usterkami lub przekręconymi licznikami.

Polski komis, czyli kupujesz - ryzykujesz Foto: Auto Świat
Polski komis, czyli kupujesz - ryzykujesz

Warto się też zawsze upewnić, kto tak naprawdę sprzedaje auto. Zdarza się, że przysalonowe komisy w rzeczywistości są prowadzone przez firmy formalnie z salonem niezwiązane – w razie wpadki autoryzowany diler umywa od wszystkiego ręce, a „firma-słup” znika.

Niezależny komis, ale czy uczciwy?

Sprzedawcy samochodów solidnie zapracowali sobie na nie najlepszą opinię – czarne owce w tym fachu zdarzają się wyjątkowo często. Nasza rada: nigdy nie należy wierzyć ani w treść ogłoszenia, ani w deklaracje sprzedawcy – wszystko trzeba dokładnie sprawdzić, bo ryzyko utraty pieniędzy jest duże.

Jak przygotować auto do sprzedaży?

Chcesz sprzedać auto za dobrą cenę? To nie takie proste, bo na rynku twoja oferta będzie konkurowała z ogłoszeniami wystawianymi przez zawodowych handlarzy.

Uwaga! To, że sprzedawca oferuje gwarancję na jakieś auto, wcale nie musi oznaczać, że jest aż tak pewny stanu danego egzemplarza – gwarancje komisowe to zwykle tylko pełne wyłączeń ubezpieczenia od wybranych usterek.

Czy auta z Niemiec rzeczywiście są lepsze?

Jeśli samodzielnie wybierzecie się po auto używane do Niemiec, prawdopodobnie będziecie niemile rozczarowani – większość używanych samochodów jest tam droższa i ma wyższe przebiegi niż te, które są oferowane w Polsce.

Auta w rozsądnych cenach sprzedaje się zwykle w pokątnych komisach, często z zastrzeżeniem, że są przeznaczone na eksport. To znak, że sprzedawca nie chce odpowiadać za ich ewentualne wady. Uwaga! W ostatnich latach plaga przekręcania liczników dotarła również do Niemiec – kombinują już nie tylko tureccy handlarze!

Co opłaca się przywieźć z USA?

Samochody w Stanach są o wiele tańsze niż w Europie – to prawda. Niestety, po doliczeniu kosztów transportu, podatków i niezbędnych przeróbek okazuje się, że różnica się zaciera. Z Ameryki opłaca się sprowadzać głównie bardzo młode auta, ale tak rozbite, żeby tam nikomu nie chciało się ich naprawiać.

Uwaga! Część egzemplarzy pochodzących z USA tam wyrejestrowano i przeznaczono na złom. W świetle prawa takie wraki przestają być autami, a stają się odpadem, którego nie wolno było do Polski sprowadzać – urząd może zatem unieważnić ich rejestrację!

Odpowiedz, zanim pojedziesz oglądać auto:

- Czy dokładnie obejrzałeś ogłoszenie i dołączone do niego zdjęcia?

- Czy opis samochodu zgadza się z załączonymi w ogłoszeniu zdjęciami?

- Czy podczas rozmowy telefonicznej ze sprzedawcą potwierdziłeś opis auta?

- Czy sprzedawca jest właścicielem samochodu?

- Skąd pochodzi auto (sprowadzone czy z polskiego salonu)?

- Czy sprzedawca zgadza się na podanie numeru VIN pojazdu oraz na oględziny samochodu w serwisie?

- Czy poszukałeś w sieci opinii o sprzedawcy?