Cyfrowe wyświetlacze na deskach rozdzielczych samochodów nie są wynalazkiem XXI wieku. Co prawda dziś producenci chętnie chwalą się nimi jako rozwiązaniem innowacyjnym, ale w gruncie rzeczy chodzi o jedno – obniżenie kosztów wytwarzania. Ładny, analogowy zegar jest drogi, a wyświetlacze coraz tańsze. Ale nie zawsze tak było.
Pierwsze cyfrowe zegary pojawiły się w produkcyjnych autach już w latach 70., a dekadę później to rozwiązanie zyskało nieco na popularności, choć nigdy nie stało się prawdziwym hitem. Pamiętacie Golfa II GTI czy Opla Kadetta GSI? Choć dziś stosowana wtedy technika kojarzy się z efektami specjalnymi z "Gwiezdnych Wojen", to z dzisiejszej perspektywy jest ona fascynująca.
Poniżej galeria zdjęć z ciekawymi rozwiązaniami kokpitów, nie zawsze korzystającymi z elektronicznych wyświetlaczy, ale zawsze czymś zaskakującymi. Który podoba się Wam najbardziej?
W przypadku Opla Kadetta cyfrowe wyświetlacze były zarezerwowane do 156-konnej wersji GSi. W zaprezentowanym w 1983 roku sportowym kompakcie oprócz prędkości za pomocą elektronicznego wyświetlacza pokazywana była też prędkość obrotowa silnika, poziom paliwa i oleju. Cyfrowe wyświetlacze montowano też w Monzy i Senatorze B.
Chevrolet Corvette C4 nie tylko pochodził z tego samego koncernu, ale został też zaprezentowany w tym samym roku. Wyświetlacz też był bardzo podobny, tyle że wzorem amerykańskich upodobań bardziej kolorowy (żeby nie powiedzieć pstrokaty).
W latach 1984-86 Chevrolet oferował także jeden z wariantów Camaro Berlinettę wyposażony w cyfrowe zegary. Slogan reklamowy auta brzmiał „the digital Camaro” albo „Starship Camaro”. Rzeczywiście kokpit wygląda niczym z filmowego statku kosmicznego.
Od 1983 roku także Audi w modelu Quattro stawiało na elektronikę. Najważniejsze dla kierowcy informacje były pokazywane na trzech oddzielnych zegarach. W legendarnych B-grupowych autach wyścigowych Quattro S1 stosowano jednak analogowe wskaźniki.
Od 1986 roku także kierowcy Golfa mogli mieć na pokładzie cyfrowe wskaźniki. Volkswagen Digifiz (skrót od Digitales Fahrer-Informations-Zentrum – cyfrowe centrum informacji kierowcy) był opcjonalnie dostępny dla odmiany GTi. Kuriosum tego rozwiązania: mimo elektronicznego wyświetlacza przebieg auta był wyświetlany do stanu 299 999 km. Przy 300 tys. km na wskaźniku pojawiały się po prostu kreski. Ze względu na małe zainteresowanie przed laty dziś wyświetlacz VW Digifiz jest jednym z najbardziej poszukiwanych części do Golfa.
Studyjny Mercedes Auto 2000, bazujący na klasie S W126 został pokazany w 1981 roku i miał prezentować kierunki, w których pójdzie motoryzacja na przełomie wieków. Elektroniczny wyświetlacz pasował więc jak ulał – tak się przynajmniej wtedy Mercedesowi wydawało. Na ekranie można było zobaczyć też wskazania raczkującej dopiero nawigacji.
Jeszcze kilka kroków dalej Stuttgart poszedł z modelem F200 Imagination, który pokazano w 1996 roku. Wyświetlacz rozciągał się w nim na całą szerokość deski rozdzielczej i przypomina trochę dziś stosowane przez Mercedesa systemy. Sterowanie auta joystickiem.
Volvo Tundra pokazuje, jak w 1979 roku według szwedzkiej firmy wyglądała przyszłość. Zaprojektowany przez Bertone concept car okazał się jednak zbyt futurystyczny. Dlatego nieco zmieniony projekt studio sprzedało ostatecznie Citroenowi. Francuzi wykorzystali go przy modelu BX.
Przy Citroenie BX cyfrowy kokpit pojawił się w 1985 roku w wersji specjalnej Digit. Na środkowym wyświetlaczu pokazywana jest prędkość, a z lewej i prawej strony znalazła się cała armada kolorowych kontrolek. Zastępujące dźwigienki pod kierownicą włączniki po obu stronach zegarów wyglądają futurystycznie i stosowano je we wszystkich BX-ach.
Kokpit Lamborghini Athon przypomina mocno wnętrze Volvo Tundry. Nic dziwnego – ten samochód również zaprojektowało studio Bertone i pokazało w 1980 roku. Opracowany przez firmę Veglia wskaźnik miał nawet dotykowe funkcje!
Buick Riviera z 1986 roku był pierwszym seryjnym modelem posiadającym dotykowy ekran. Graphic Control Center służył m.in. do obsługi radioodtwarzacza i klimatyzacji. Wtedy nie znalazło się zbyt wielu naśladowców, dziś większość aut ma podobne rozwiązania.
W pierwszym Twingo Renault stawiało na minimalizm. W zaprezentowanym w 1993 roku aucie prędkość, poziom paliwa i przebieg były pokazywane na małym wyświetlaczu na środku deski rozdzielczej. Wygląd ekranu można było zmieniać.
Pierwsze doświadczenia z cyfrowymi wyświetlaczami Francuzi z Renault mieli na koncie już w 1983 roku, gdy wprowadzono Renault 11 TSE Electronic. Kolorowe wskaźniki nie pomogły jednak w odniesieniu przez auto międzynarodowego sukcesu.
Studyjny Quasar z 1984 roku bazował na B-grupowym Peugeocie 205 T16. Auto wyposażono w 600-konny silnik turbo. Zwariowany pomysł na kokpit świetnie pasował do całej koncepcji auta. Na środkowej konsoli znalazł się wyświetlacz dla nawigacji.
Cadillac Allante był niezwykłym autem z kilku powodów. Produkowany w latach 1987-93 pojazd zanim dotarł do klienta przynajmniej dwukrotnie pokonywał Atlantyk samolotem – podwozie z fabryki GM trafiało do Włoch, tam auto karosowano, a na ostateczny montaż wracało do Stanów. Elektroniczne wskaźniki przypominały analogowe, ale klientom chyba za bardzo się nie spodobały, bo od 1988 roku ta opcja była bezpłatna.
Aston Martin Lagonda Series 2 z 1976 roku również miał cyfrowe zegary, a do tego dotykowe włączniki. Rozwiązanie było jednak mocno zawodne i sprawiało problemy.
Frankfurcki tuner Buchmann w 1982 roku stworzył luksusową wersję VW Polo – bb VW Paris. Oprócz cyfrowych zegarów na pokładzie znalazło się zdalne sterowanie radioodtwarzaczem.
Spektakularny koncept Citroena Karin z 1980 roku. Oprócz cyfrowego prędkościomierza auto wyposażono w ułożone nad nim dotykowe klawisze. Na kierownicy umieszczono klawisze telefonu – później podobna klawiatura służyła w Citroenie do obsługi kodowego immobilisera.