Można zaryzykować stwierdzenie, że po debiucie nowego C4 Picasso stało się jasne, iż wzornictwo vanów wcale nie musi być nudne! Picasso ma być alternatywą dla pudełkowatych aut rodzinnych. Jednak ekscytujący design to nie wszystko. W naszym teście sprawdzimy, czy Citroën C4 Picasso okaże się prawdziwym artystą pośród vanów. Oto starcie „francuza” z Mercedesem klasy B i Fordem C-Maxem.
Citroen C4 Picasso jest najprzestronniejszy
Ambitne wzornictwo wcale nie musi oznaczać ciasnoty i stresu podczas pakowania urlopowego ekwipunku. Chociaż z długością 4,43 m Citroën C4 Picasso przewyższa rywali zaledwie o kilka cm, to dzięki ogromnemu rozstawowi osi (2,79 m) oferuje największą przestrzeń. Co więcej, tylne siedzenia można przesuwać wzdłuż nadwozia, co sprawia, że łatwo się na nich rozsiąść niczym w najbardziej luksusowej limuzynie.
Mercedes klasy B nie może się pochwalić takimi talentami. Wszędzie brakuje mu do Citroëna C4 Picasso po parę centymetrów. Dramatu nie ma, ale taki jest wynik pomiarów. Różnicę odczuwa się szczególnie wyraźnie w pojemności przestrzeni ładunkowej. Już z pięcioma pasażerami na pokładzie w C4 Picasso zmieści się jedna torba podróżna więcej. Po złożeniu miejsc tylnych różnica wzrasta do dużej walizki! Jednak Mercedes klasy B jako jedyny nie cierpi z powodu dużej masy. Chociaż każde z aut waży prawie 1,5 tony, to tylko do bagażnika klasy B możemy wrzucać walizki bez obaw o to, że auto „się przedźwiga” – jego ładowność wynosi 522 kg. C4 i C-Max mogą unieść odpowiednio o 66 i 82 kg mniej.
Ford nie dorównuje konkurentom nie tylko ładownością, lecz także przestronnością. Z tyłu jest węższy od Citroëna i niższy od Mercedesa oraz zapewnia mniej przestrzeni na kolana niż rywale. Także załadunek bagażnika Forda należy raczej do nieprzyjemnych stron urlopowego wyjazdu z rodziną. Przy pięciu miejscach siedzących na bagaż pozostają 432 l. To grozi kłótnią: co i komu wolno wziąć? Łatwiej jest parom bezdzietnym. Po wymontowaniu tylnych foteli (jest to możliwe tylko w Fordzie) C-Maxem można przewieźć ładunek o pojemności 1732 l. To więcej niż w C4 (1709 l).
Ford C-Max jest przekombinowany
Obsługa urządzeń pokładowych w C4 znacznie się zmieniła w porównaniu z poprzednikiem. Dwa monitory (górny 12-calowy z rozdzielczością HD) wyglądają świetnie. Oczywiście, wszystkie polecenia wywołuje się na nich dotykowo. Co ciekawe, funkcje uruchamiane wokół ekranów również działają na dotyk. Tak, tak, nie są to typowe klawisze, lecz sensory.
Taka obsługa okazuje się lepsza niż w Fordzie, w którym denerwuje nadmiar małych przycisków na konsoli środkowej. Trzeba jednak zauważyć, że w porównaniu z konkurentami pod względem obsługi to klasa B sprawia najlepsze wrażenie. Pomimo nisko umieszczonego panelu klimatyzacji i przeładowanej przyciskami dźwigienki kierunkowskazów deska rozdzielcza jest najbardziej uporządkowana.
Zobacz jak jeździ Chevrolet Orlando
Citroën C4 Picasso zaliczyło małe faux pas w przypadku siedzeń. Przednie nie dają żadnego podparcia z boku ani pod udami. Z kolei tylne siedzenia osiągają w najlepszym przypadku wielkość odpowiednią dla dzieci. Dotyczy to szczególnie szerokości. Na szczęście możliwe jest przesuwanie ich wzdłuż nadwozia i składa się je jednym ruchem ręki.
Skomplikowane rozwiązanie zastosowano w Fordzie C-maksie, gdyż siedzenia tylne można nie tylko przesuwać, lecz także złożyć ku przodowi, a nawet całkowicie wymontować. Wymaga to jednak wielu operacji. Poza wielkością foteli, która dyskwalifikuje je do długich podróży, podczas wymontowywania przychodzi na myśl ważne pytanie: co teraz z nimi zrobić?
Najprostsze rozwiązanie znaleźliśmy w Mercedesie. Jednoelementowe siedzisko (denerwujące może być tylko krótkie podparcie ud) plus kładzione na nie dzielone oparcie. Po jego złożeniu nie powstaje wprawdzie płaska powierzchnia ładunkowa, ale za to takie rozwiązanie działa perfekcyjnie, a trzy osoby siedzące z tyłu najwygodniej podróżują właśnie klasą B.
Mercedes robi najlepsze wrażenie. Mały, 1,5-litrowy dynamiczny diesel z Renault pracuje z wysoką kulturą. Bez wartej wzmianki turbodziury napęd B 180 CDI chętnie wchodzi na obroty, czym sprawia największą frajdę kierowcy. Do tego harmonijne, można by nawet powiedzieć: sportowe prowadzenie i odpowiednio wysoki komfort jazdy.
Diesle Forda i Citroëna o pojemności 1,6 litra nie dorównują napędowi Mercedesa. Silnik C4 okazuje się ospały szczególnie w zakresie niskich obrotów. Nawet tuż po przekroczeniu 2000 obr./min, kiedy już wyjdzie z turbodziury i rozpędzi się do 4000 obrotów, nie jest w stanie dotrzymać kroku rywalom. Dobrze, że dzięki odpowiednio zestrojonemu zawieszeniu zaskakuje dynamiką prowadzenia.
Podobne wrażenie sprawia twardy Ford, którego prowadzenie dostarcza sportowych emocji także dzięki bezpośredniemu układowi kierowniczemu. Jego silnik zapewnia słabsze osiągi w próbie przyspieszania niż napęd Mercedesa, daje za to powody do pochwał w testach elastyczności dzięki krótszym przełożeniom skrzyni biegów.
Podsumowanie
Ford C-Max wykazał się najlepszą wszechstronnością. Wprawdzie nie jest tak praktyczny jak rywale, ale w wystarczającym stopniu potrafi służyć rodzinie. Jednocześnie ucieszy z racji dynamicznego prowadzenia, a przede wszystkim dzięki korzystnej cenie przy zadowalającym poziomie wyposażenia standardowego.