Choć niektórzy zwiastują w USA nadchodzący sukces małych aut, za Atlantykiem i tak podstawową miarą pojazdu są jego (duże) gabaryty. I dobrze, bo jeśli chodzio rozmiar, to USA jest klasą samą w sobie (zresztą nie tylko pod względem wielkości samochodów).

Właśnie ze Stanów będzie przypływał nowy GL, który na naszym rynku pojawi się pod koniec bieżącego roku. I zgodnie z mottem Big is beautiful największe i najcięższe auto osobowe Mercedesa jeszcze urośnie – dokładnie o 32 mm, więc będzie mierzyło 5,12 m długości.

Podobnie jak dawca techniki ML, również GL znacznie schudł (dokładnie o 90 kg) i będzie korzystał z najnowszych generacji systemów asystujących. Urządzenie ostrzegające kierowcę o nadmiernym zmęczeniu,radar utrzymujący właściwą odległość od poprzedzającego auta, kamera o kącie widzenia 360 stopnii system automatycznego parkowania, który po naciśnięciu przycisku będzie również potrafił wyjechać z miejsca postoju – te wszystkie rzeczy (po części dostępne opcjonalnie) czynią z GL-a prawdziwy elektroniczny gadżet na kołach i wpływają na cenę.

Najtańsza odmiana w Niemczech ma kosztować 72 471 euro (GL 350 BlueTec). Polskie ceny poznamy tuż przed premierą. Jedyny diesel w ofercie cechuje się ponadprzeciętną kulturą pracy. Nieważne, czy podróżujemy po asfalcie, czy zjechaliśmy w teren, w samochodzie nie słychać w ogóle silnika, a wszelkie nierówności są dokładnie odfiltrowywane. Dla prawdziwych fanów offroadowej jazdy przewidziano pakiet terenowy.

Z dieslem pod maską 2,5-tonowy GL nie należy jednak do rakiet na kołach. Jest dynamiczny, ale wyprzedzanie na jednojezdniowych drogach trzeba dobrze zaplanować. Takiego problemu nie ma, gdy pod maską znajduje się któryś z benzynowych silników V8 (435 lub 557 KM). Wszystkie wersje GL-a łączy wyjątkowo duża dopuszczalna masa przyczepy (3,5 t) i... mało miejsca na wysokości kolan w 2. rzędzie siedzeń.