Nowy samochód ciężarowy zbudowany w konwencjonalnym stylu? Przecież pojazdy z silnikiem w kabinie lepiej wykorzystują przestrzeń. Silnik wysunięty przed maskę był niemodny już w połowie poprzedniego stulecia – w 1959 r. zdawało się, że ich era minęła bezpowrotnie. Wtedy Mercedes przedstawił serię „pośrednich” ciężarówek. Kabina była częściowo przesunięta do przodu nad silnik, a tym samym powstawało miejsce na dłuższą skrzynię ładunkową. Oficjalna sprzedaż olbrzymów z zaokrąglonym przodem zakończyła się w Niemczech w 1977 r. Na eksport szły jednak w dalszym ciągu małe serie, które pożądane były na Bliskim Wschodzie oraz w Afryce. Ostatnie takie ciężarówki opuściły taśmę produkcyjną w zakładzie w Wörth dopiero w 1995 r.
Ciężarówka z silnikiem z przodu ma przewagę nie tylko na pustyni i w dżungli. Wykorzystanie takich pojazdów jest wygodniejsze również podczas ekspedycji, w środkach transportu dla służb niosących pomoc, w energetyce i wojsku lub jako wozów technicznych dla straży pożarnej. Prześlizgują się lekko przez las i gąszcz dzięki niskiej masce i zmniejszonej wysokości. Można je łatwiej przewieźć koleją czy samolotem. Zapewniają lepsze warunki dla konstrukcji specjalnych, gdyż nie trzeba uwzględniać odchylanej kabiny kierowcy, a poza tym jest ona niżej położona. A – w końcu – przyjemniej prowadzi się je w terenie.
Wejście do kabiny po trzech schodkach oznacza prawdziwe wspinanie się – jak w przypadku zwykłego samochodu ciężarowego. Kokpit (wiele elementów z Axora) już na pierwszy rzut oka okazuje się funkcjonalny i nowoczesny. Jednak najpiękniejszy jest widok za szybą: potężna maska, zaopatrzona w antypoślizgową powłokę wzbudza zaufanie. Można po niej chodzić, więc łatwo np. umyć szybę. Pagórki i doły, które dla SUV-ów i ciężarówek są nie do pokonania, nikną pod elementami podwozia. Dzięki pozycji siedzącej za osią przednią nie musimy kołysać się tam i powrotem, jak w przypadku samochodu z napędem 4x4 z silnikiem w kabinie kierowcy.
Prawdziwa siła tkwi w spokoju – z 9-biegową skrzynią jest to jeszcze lepiej widoczne niż z opcjonalną, 6-stopniową automatyczną, w przypadku której hamowanie silnikiem jest mniej skuteczne. Prawie lekceważąco spoglądamy na śmieszne małe samochody, które jeżdżą tu po torze terenowym Daimlera w Ötigheim: kilka Unimogów z „ciężkich” serii produkcyjnych. Lecz w rzeczywistości to nie Unimog jest mały, lecz trzyosiowa terenówka tak duża, co daje się zauważyć po wyjeździe na wąskie drogi. Dotyczy to precyzyjnego kierowania, żeby nie zderzyć się z pojazdami z przeciwnego pasa lub ze słupkami na poboczu. Gdy przejeżdża się przez kolejne rondo, dużą i lekko obracającą się kierownicą, trzeba wykonać pieczołowicie ponad 6 obrotów.
Jazda takim „gadem” z napędem 6x6 sprawia nieopisaną przyjemność. Ale na zwykłej drodze łatwiej podróżuje się SUV-em...