O klienta trzeba dbać. Co prawda, niektórzy nie lubią zbyt dużego wyboru, ale dzięki różnorodności oferty, do zakupu z pewnością przekonać można więcej osób. Chyba taki tryb myślenia przyświecał konstruktorom Mitsubishi, którzy opracowali mniejszą wersję Outlandera. Kokpit auta jest niewiele ciaśniejszy, dość wyraźnie ucierpiał za to bagażnik. Ale jeśli komuś na nim zależy, może przecież powrócić do pierwowzoru… Do drobnych minusów modelu ASX zaliczamy nisko unoszącą się klapę bagażnika.
Z pewnością nie trzeba będzie szukać innego auta, gdy ocenie podlegać będzie zawieszenie. Samochód zestrojony jest przyjemnie – nie mamy wrażenia zbytniej sztywności, obawy, że będzie to model z segmentu „pseudosportowego”, są nietrafione.
150-konna wersja silnika wysokoprężnego 1.8 jest bardzo interesującym źródłem napędu. O ile zawieszenie i układ przeniesienia napędu są dość mocno zbliżone do rozwiązań Outlandera, o tyle jednostki napędowe zastosowano zupełnie inne – diesle pochodzą już od Mitsubishi (w starszym „bracie” to produkt Volkswagena lub PSA). Motor przyspiesza praktycznie już od niskich obrotów, przy 2000 obr./min nabierając prawdziwego wigoru. Rzeczywiście (przynajmniej wierząc wskazaniu komputera), możemy spodziewać się niskiego spalania – uzyskanie wyniku średniego około 6 l/100 km nie powinno stanowić problemu.
Trzeba tylko przyzwycaić się do działania kilku pokładowych urządzeń, takich jak system automatycznego wyłączania i włączania silnika. Powróćmy jeszcze do wnętrza. Użyto niezłych jakościowo materiałów, niektórych razić może jednak zbytnia twardość plastików. Podobać może się wyposażenie, tylna kanapa ma np. regulację kąta pochylenia oparcia. Pod względem bezpieczeństwa równorzędnie potraktowano wszystkie wersje już w podstawowej montując m.in. poduszkę kolanową kierowcy oraz system kontroli stabilności.