Hondzie CR-V nie przypisywano nigdy zbyt dużych talentów terenowych – auto bardziej nadawało się na samochód rodzinny niż pojazd do pokonywania bezdroży. Jeśli chodzi o przeznaczenie, kolejna generacja nie będzie się specjalnie różniła od poprzedniej.
Nowa Honda CR-V jest o 3 cm niższa od poprzednika, a mimo to w 2. rzędzie siedzeń wygospodarowano więcej przestrzeni. Dzięki obniżeniu poziomu podłogi i głębszemu wyprofilowaniu boczków drzwiowych siedzący z tyłu mogą poczuć się jak w vanie.
W Hondzie CR-V bardzo praktyczna jest tylna kanapa. Co prawda, możliwość przesuwania wzdłużnego i regulacji kąta ustawienia oparcia nie jest dostępna, ale za to po każdej stronie bagażnika umieszczono uchwyty, których pociągnięcie powoduje przesunięcie siedziska do przodu i złożenie oparcia. Powstała w ten sposób powierzchnia ma o 14 cm większą długość niż w poprzedniku, a pod względem pojemności kufer Hondy CR-V jest największy w klasie.
Układ jezdny Hondy CR-V został twardo zestrojony, co pozytywnie wpływa na stabilność pojazdu, ale obniża też poziom komfortu. Aktywny asystent utrzymywania pasa ruchu automatycznie przywróci właściwy kierunek jazdy, jeśli spróbujemy skręcić kierownicą bez włączenia migacza. Podobnie jak za tempomat z regulacją odległości od poprzedzającego auta (z funkcją awaryjnego hamowania), za system trzeba będzie dopłacić.
Dwulitrowy, robiący wrażenie nieco ospałego silnik benzynowy (155 KM) będzie dostępny tylko z napędem na przód. O wiele bardziej podobał nam się turbodiesel 2.2/150 KM z napędem 4x4 – dołączanie tylnej osi odbywa się znacznie szybciej, niż miało to miejsce w poprzedniku. Do tego jednostka wysokoprężna okazuje się cicha i bardzo równomiernie rozwija moc.