Mówisz: „Multipla” i od razu na twarzy pojawia się uśmiech – przecież to auto ze względu na niecodzienny design jest obiektem wielu dowcipów. Może właśnie dzięki temu będzie szansa na zakup kompaktowego vana za niewielkie pieniądze? Nie zrażamy się tą opinią, a nawet liczymy na to, że takie postrzeganie modelu da realną szansę na kupno auta wartego uwagi.
Już na wstępie odrzuciliśmy wersję z CNG (może być problem z legalizacją butli) oraz diesle – zmęczony osprzęt jednostki 1.9 JTD z pewnością przysporzy kosztów, choć generalnie to bardzo udany silnik. Pozostał więc przyzwoity pod względem dynamiki, kosztów napraw i spalania benzyniak 1.6.
Wybraliśmy najdroższy egzemplarz spośród wszystkich przedliftingowych Multipli (modernizacja w 2004 r.). Znaleźliśmy go w podlubelskim komisie. Cena wywoławcza? 8999 zł – według notowań Eurotaxu takie auto jest warte ok. 5000 zł i takie też ceny dominują w ogłoszeniach.
Samochód sprowadzony ze Szwajcarii, opłacony, gotowy do rejestracji. Liczyliśmy więc na naprawdę bardzo dobry stan. Co zastaliśmy na miejscu? Pierwsze wrażenie nie jest najgorsze. Auto ma oryginalne szyby, wydaje się kompletne i w pełni sprawne. Niestety, w podwoziu znaleźliśmy sporo korozji – w takim stanie Multipla może nawet nie przejść przeglądu rejestracyjnego. Po samochodzie sprowadzonym ze Szwajcarii spodziewaliśmy się czegoś więcej.
Kolejna sprawa to przebieg. Według zapewnień w ogłoszeniu auto było serwisowane, co miała potwierdzać książka wozu. Rzeczywiście była, ale do jej wypełnienia można mieć pewne zastrzeżenia: pierwszy wpis (już po roku przejechano ponad 20 tys. km) figuruje bez pieczątki i potwierdzenia, kolejnych dokonywano w serwisie… Volkswagena. Z racji, że to mała miejscowość, można takie rozwiązanie wytłumaczyć. Ale dlaczego kolejny przegląd (czy tylko wpis?) wykonano dopiero po trzech latach i prawie 40 tys. km?
Kolejne inspekcje wpisywano również najczęściej co 2 lata, ostatnio w 2013 r. Pozostawiliśmy więc dokumenty i wróciliśmy do auta. Kolorowe wnętrza mają to do siebie, że świetnie wyglądają w nowym aucie, lecz niestety, po latach tracą blask. W Multipli czerwoną tapicerkę znajdziecie też na boczkach drzwi i desce rozdzielczej. Na pewno nie każdemu się to spodoba, proste materiałowe obicie średnio się prezentuje. Gorzej jest jednak ze stanem wielu elementów z tworzyw – wyglądają na mocno zużyte i się kleją.
Korozję podwozia opisaliśmy powyżej, z pewnością większe zaufanie budzi mechanika. Benzynowy silnik daje szansę na zmniejszenie wydatków. Owszem, nie zapalił od razu, ale tak się zdarza w autach komisowych, które niekiedy stoją długo nieodpalane. Co prawda, słychać delikatne terkotanie, stawiamy jednak na zużycie któregoś z elementów wydechu.
Uznaliśmy, że krótka jazda po placu będzie wystarczająca, bo wymiana drobnych elementów zawieszenia nie powinna być droga. Do tego auto nie było zarejestrowane. Na koniec wrócimy do kosztów. Oglądana Multipla może i jest ciekawa, ale daleko jej do ideału. Naszym zdaniem zasługuje na góra 5000 zł – tak jak wskazuje to wartość z Eurotaxu. Wyraźne przepłacanie w tym przypadku nie ma sensu!
Naszym zdaniem
Oglądana Multipla z pewnością nie jest nic niewartym złomem. Z korozją opłaca się walczyć (podłoga w świetnym stanie), mechanika wydaje się sprawna, ewentualne braki można tanio naprawić. Nie jest to jednak idealny egzemplarz, zasługujący na tak wysoką cenę.