- Jednym z podstawowych wydatków związanych z użytkowaniem samochodu jest jego utrata wartości
- Najszybciej spada wartość samochodów elektrycznych, szybko tracą na wartości także pojazdy chińskie. Prawdziwa bomba kosztowa to kupno samochodu elektrycznego chińskiej marki
- Istotny koszt stanowi też ubezpieczenie. Jeśli kupujemy auto na kredyt albo wynajmujemy je długoterminowo, musimy kupić pakiet ubezpieczeń od wszelkich ryzyk
- Do wydatków związanych z posiadaniem nowego samochodu trzeba doliczyć serwis w autoryzowanym warsztacie
- Samochód, który stoi, dziennie kosztuje cię więcej, niż myślisz
- Samochody elektryczne najwięcej tracą na wartości
- Samochody chińskie procentowo tracą bardziej niż europejskie, ale są też wyjściowo tańsze
- Toksyczna kombinacja: chiński elektryk
- Niektóre marki trzymają cenę lepiej niż inne
- Porównaj cenniki, ale zapytaj, ile samochód kosztuje naprawdę
- Samochód musisz ubezpieczyć. Wiesz, ile to kosztuje?
- Pamiętaj, serwis samochodu nie jest darmowy
- To ile kosztuje realnie nowy samochód?
- A oto sposób, by pojeździć nowym samochodem dwa lata prawie za darmo
Ten, kto decyduje się na najem długoterminowy samochodu – na dwa albo trzy lata – często ze zdumieniem odkrywa, jak bardzo może różnić się wysokość miesięcznej raty dwóch różnych samochodów o zbliżonej wartości początkowej. Jest tak dlatego, że podstawowym składnikiem tej raty – poza zarobkiem firmy, która finansuje całą operację – jest przewidywana utrata wartości samochodu. Im przewidywana utrata wartości auta jest większa, tym wyższa musi być miesięczna rata. Ale uwaga: podobny mechanizm dotyczy samochodów, które kupujemy za gotówkę czy na kredyt: im więcej samochód traci na wartości, tym drożej będzie nas kosztować przyjemność jego posiadania.
Samochód, który stoi, dziennie kosztuje cię więcej, niż myślisz
Wyobraź sobie, że kupujesz nowy samochód za 200 tys. zł – w przypadku nowego auta to kwota niespecjalnie wygórowana. Nie jeździsz wyjątkowo dużo, nie robisz stłuczek, dbasz o auto, by wyglądało i jeździło jak nowe. Nawet jeśli jest to średniej wielkości lub kompaktowy SUV – samochód, który co do zasady łatwo spieniężyć w dowolnym momencie – po trzech latach zachowuje on w niektórych przypadkach zaledwie 45 proc. początkowej wartości. Ile to wyjdzie "w monetach"? O przeanalizowanie przewidywanej utraty wartości kilku wybranych modeli aut zwróciliśmy się do firmy Info-Ekspert, która od wielu lat zajmuje się profesjonalną wyceną samochodów. A oto jeden z bardziej szokujących przykładów.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoXPeng G6 – zaawansowany technologicznie chiński SUV – kosztuje w podstawowej wersji ok. 204 tys. zł. Według wyliczeń specjalistów firmy Info-Ekspert po trzech latach i przebiegu 60 tys. km wartość "odsprzedażowa" tego pojazdu spadnie do 45,7 proc. wartości samochodu nowego – czyli osiągnie poziom 93 tys. 240 zł. To oznacza, że w ciągu trzech lat sama utrata wartości tego pojazdu – bez kosztów serwisowania, energii, ubezpieczenia – wyniesie 110 tys. 760 zł. Wychodzi, uwaga, 101 zł dziennie przez trzy lata! Codziennie – bez względu na to, czy auto jedzie, czy stoi. A w innych wypadkach wygląda to tak jak w tabeli poniżej:
Przewidywana utrata wartości wybranych modeli aut – na podstawie wyliczeń analityków firmy Info-Ekspert | |||||
---|---|---|---|---|---|
Model samochodu | Napęd | Wartość początkowa | Wartość rezydualna po 3 latach/60 tys. km | Pozostała wartość w porównaniu do wartości samochodu nowego w proc. (wartość rezydualna) | Utrata wartości w zł w ciągu 3 lat |
MG HS Exite | hybrydowy | 138 tys. zł | 81 tys. 821 zł | 59,3 proic. | 56 tys. 179 zł |
MG4 Luxury Long-Range | elektryczny | 171 tys. 500 zł | 76 tys. 468 zł | 44,6 proc. | 95 tys. 32 zł |
Volkswagen Tiguan 1.5 eTSI | benzynowy (mikrohybryda) | 172 tys. 500 zł | 107 tys. 935 zł | 62,6 proc. | 64 tys. 565 zł |
Toyota CHR 1.8 Hybrid | hybrydowy | 158 tys. zł | 103 tys. 975 zł | 65,8 proc. | 54 tys. 525 zł |
Nissan Qashqai 1.3 DG-T | benzynowy (mikrohybryda) | 142 tys. 500 zł | 86 tys. 224 zł | 60,5 proc. | 56 tys. 276 zł |
Renault Austral E-Tech | hybrydowy | 153 tys. zł | 92 tys. 898 zł | 60,7 proc. | 60 tys. 102 zł |
XPeng G6 Standard Range RWD | elektryczny | 204 tys. zł | 93 tys. 239 zł | 45,7 proc. | 110 tys. 761 zł |
Jaecoo 7 Off Road AWD | benzynowy | 158 tys. zł | 83 tys. 602 zł | 52,9 proc. | 74 tys. 398 zł |
BYD Seal U | elektryczny | 196 tys. zł | 94 tys. 543 zł | 48,2 proc. | 101 tys. 457 zł |
Jak widać, auta tracą wartość w różnym tempie, a to przekłada się na rzeczywisty koszt ich posiadania. W przypadku samochodów elektrycznych koszt jednak można obniżyć, pobierając rządową dopłatę, której wysokość zależy m.in. od dochodów i sposobu finansowania pojazdu.
Samochody elektryczne najwięcej tracą na wartości
Kto w ostatnich latach kupił nowy samochód elektryczny, ten przekonał się, ile to naprawdę kosztuje. Choćby nawet prąd był darmowy (a przecież nie jest), kosztuje to dużo. Wyjątkowo wysoka utrata wartości samochodów elektrycznych jest jednak łatwo wytłumaczalna.
Po pierwsze, wynika ona z szybkiego rozwoju technologii. Samochód elektryczny, który dziś ma trzy-cztery lata, jest w porównaniu do nowych modeli przestarzały, naprawdę stary! Nowe elektryki mają większe baterie, wyższe zasięgi, są bardziej energooszczędne, szybciej się ładują. Z tego względu kupno używanego samochodu elektrycznego za cenę tylko nieznacznie niższą od ceny nowego samochodu byłoby nieracjonalne. A jako że chętnych na zakup używanych, kilkuletnich samochodów elektrycznych nie ma zbyt wielu, ich ceny są odpowiednio niskie.
Po drugie, ceny nowych samochodów elektrycznych spadają. Jeśli tanieje nowy samochód, to tanieć musi także używany. Największy koszt ponieśli ci nabywcy używanych samochodów, którzy kupili je tuż przed obniżką – często były to koszty wręcz szokujące. Ceny elektryków spadają z kilku względów: z racji ekspansji chińskich marek w Europie, z powodu rosnącej konkurencji, wreszcie z tej przyczyny, że niektóre firmy wręcz walczą o życie... obniżając ceny. Ofiarami tej polityki padło m.in. wielu nabywców Tesli, którzy kupili swoje auta tuż przed obniżką. Obniżał ceny także Volkswagen i inni.
- Czytaj także: Kto kupił auto na prąd, temu... drogo wyszło. Policzyliśmy, ile samochody elektryczne tracą na wartości
Po trzecie, sporo zamieszania na rynku czynią też dopłaty do nowych samochodów elektrycznych. Jeśli cenę nowego samochodu elektrycznego o wartości 150 tys. zł można obniżyć o 30 tys. zł, biorąc dopłatę, w praktyce oznacza to, że już w kilka chwil po kupnie wartość takiego samochodu spada o... wysokość rządowego wsparcia, które można dostać na kupno nowego samochodu. Musi tak być, bo dopłaty nie można dostać, gdy kupuje się samochód używany.
Po czwarte, swoje robi przekonanie potencjalnych nabywców (poniekąd słuszne), że każda usterka samochodu na prąd, a zwłaszcza usterka akumulatora, do której dojdzie po zakończeniu gwarancji, może okazać się finansową katastrofą. Akumulatory w samochodach elektrycznych są najczęściej objęte 8-letnią gwarancją. To jednocześnie oznacza, że elektryczny samochód starszy niż 8-letni ma czy też będzie mieć wartość naprawdę znikomą.
Samochody chińskie procentowo tracą bardziej niż europejskie, ale są też wyjściowo tańsze
To, o ile może stanieć samochód w ciągu trzech lat po przejechaniu zaledwie 60 tys. km, może wydać się szokujące. Rok temu prosiliśmy Dariusza Wołoszkę z firmy Info-Ekspert, zajmującej się profesjonalną wyceną pojazdów, o przygotowanie zestawienia szacunkowej utraty wartości kilku modeli chińskich SUV-ów, w tym modeli elektrycznych. Wnioski są proste: auta elektryczne tracą na wartości najwięcej, a chińskie samochody (bez względu na napęd) więcej niż europejskie. Gdy spalinowy czy też hybrydowy SUV europejskiej, japońskiej czy też koreańskiej marki traci 35-37 proc., w tym samym czasie "chińczyk" straci 47-49 proc. wartości. Ale uwaga: kwotowo różnice nie muszą być tak wysokie, jeśli samochód, który traci na wartości procentowo mniej, jest droższy.
Dziś rodzący się rynek używanych samochodów chińskich marek potwierdza to, co przewidywaliśmy kilkanaście miesięcy temu: chińskie auta wyjątkowo szybko tracą na wartości. 2,5-roczny chiński SUV z napędem hybrydowym plug-in wart jest około połowy ceny nowego.
Znaczna utrata wartości niektórych chińskich samochodów jest dość łatwo wytłumaczalna: prestiż związany z ich posiadaniem, jak na razie, jest w Polsce dość niski. Zakup wiąże się też z pewnego rodzaju ryzykiem. Tak naprawdę nie do końca wiemy, jak dobry jest samochód mało znanej w Polsce chińskiej marki. Nie możemy też mieć pewności, czy marka przetrwa na naszym rynku (i czy przetrwa w ogóle – wiele chińskich marek samochodowych ma bardzo krótką historię). Ewentualne problemy producenta mogą gwałtownie przyspieszyć utratę wartości samochodu, który z dnia na dzień może zostać odcięty od serwisu i części zamiennych. A oto dane, które otrzymaliśmy od firmy Info-Ekspert przed rokiem, dotyczące szacunkowej utraty wartości wybranych aut:
Procent przewidywanej utraty wartości w ciągu 3 lat | Wartość początkowa | Utrata wartości w zł | |
BYD Seal U | 52,5 proc. | 203 tys. zł | 106 tys. 575 zł |
Skoda Enyaq | 49,6 proc. | 247 tys. zł | 122 tys. 512 zł |
Forthing T-Five | 49,3 proc. | 130 tys. zł | 64 tys. 90 zł |
Jaecoo 7 | 48 proc. | 140 tys. zł | 67 tys. 200 zł |
MG HS | 47,2 proc. | 138 tys. zł | 65 tys. 136 zł |
Volkswagen Tiguan | 36,9 proc. | 188 tys. zł | 69 tys. 372 zł |
Hyundai Tucson | 36,2 proc. | 194 tys. zł | 70 tys. 228 zł |
Toyota RAV4 | 35,1 proc. | 219 tys. zł | 76 tys. 869 zł |
Toksyczna kombinacja: chiński elektryk
Jeśli największa utrata wartości dotyczy samochodów chińskich marek oraz aut na prąd, to łatwo o wniosek, że najwięcej zapłacą za używanie swoich samochodów ci kierowcy, którzy kupują nowe chińskie samochody elektryczne. Potwierdzają to aktualne wyliczenia ekspertów: w naszym najnowszym zestawieniu przewidywana największa utrata wartości dotyczy elektrycznego MG (ale już nie spalinowego MG), Xpenga G6, który jest elektrycznym SUV-em oraz elektrycznego BYD-a.
Niektóre marki trzymają cenę lepiej niż inne
Używane samochody niektórych marek są w Polsce wręcz nieracjonalnie drogie w porównaniu do innych. Jednocześnie oznacza to, że są modele, które stosunkowo niedużo tracą na wartości, a zatem są tańsze "w posiadaniu" niż inne. W Polsce do takich marek należą między innymi: Toyota, Skoda, Dacia. Eksperci przewidują, że obecnie dobrym zakupem, jeśli chodzi o wartość rezydualną, jest... Tesla. Nowe samochody tej marki ostatnio intensywnie taniały, więc jest szansa, że teraz będą trzymać wartość.
Co z tego wynika? Gdy kupujemy samochód nowy, opłaca się wziąć taki, którego spodziewana utrata wartości jest jak najniższa. W przypadku używanych samochodów jest już nieco inaczej, ponieważ z reguły najwyższą utratę wartości te pojazdy mają już za sobą. W tym kontekście świetną ofertą wydają się także 2-, 3-letnie, doskonale wyposażone chińskie SUV-y oferowane za połowę wyjściowej wartości. Japoński czy europejski odpowiednik w tej samej cenie będzie o 2-3 lata starszy.
Zwróć też uwagę na:
- Model samochodu, który jest na rynku od kilku lat i potencjalnie wkrótce doczeka się następcy, szybciej traci na wartości niż nowy model.
- Droższe, bogato wyposażone wersje tracą na wartości bardziej niż tańsze wersje podstawowe.
- Na poziom utraty wartości różnych modeli wpływa w dużej mierze polityka importera, który np. udziela wysokich rabatów flotowych.
Porównaj cenniki, ale zapytaj, ile samochód kosztuje naprawdę
Nie jest tajemnicą, że cennik to jedno, a realna kwota do zapłaty za samochód – to drugie. Różne marki mają zupełnie odmienne modele biznesowe. W praktyce, gdy decydujemy się na samochód chińskiej marki, najczęściej za samochód musimy zapłacić dokładnie tyle, ile mówi cennik. Rabat, jeśli w ogóle może być o nim mowa, jest symboliczny. Tymczasem wiele europejskich czy japońskich firm z góry zakłada, że każdy, kto zapyta o ofertę na nowy samochód, dostanie istotny rabat – kilka, a nawet kilkanaście procent opustu. To spora różnica, która przekłada się czasem na to, że samochód marzeń, który jednak teoretycznie wykracza poza ramy naszego budżetu, okazuje się dostępny. A ten tańszy model okazuje się realnie droższy...
Samochód musisz ubezpieczyć. Wiesz, ile to kosztuje?
Na koszt ubezpieczenia samochodu w pełnym zakresie (OC+ autocasco od wszelkich ryzyk) wpływa wiele czynników, w tym historia ubezpieczeniowa klienta. Niemniej można bezpiecznie założyć, że koszt rocznej polisy ubezpieczeniowej samochodu o wartości 200 tys. zł to ok. 6000 zł. Oznacza to wydatek rzędu 500 zł miesięcznie, ok. 16,5 zł dziennie.
Pamiętaj, serwis samochodu nie jest darmowy
Jeśli nie zdecydowałeś się na zakup pakietu "darmowych" przeglądów (one nie są darmowe, ale jako opcja związana z samochodem mogą podlegać finansowaniu kredytem lub leasingiem, mogą też stanowić część raty wynajmu długoterminowego), musisz wziąć pod uwagę koszt przeglądów zapewniających ciągłość gwarancji (potrzebnych też z przyczyn technicznych). Tu ważna uwaga: koszt obsługi taniego samochodu wcale nie musi być niższy niż koszt serwisowania auta z górnej półki. Niby czemu miałby być niższy, jeśli zajmuje się tym nierzadko ten sam autoryzowany warsztat ponoszący te same wysokie koszty? Zdarza się też, że części eksploatacyjne (np. klocki hamulcowe) do chińskich samochodów są droższe niż części do wielu aut europejskich marek – np. 1050 zł za komplet klocków do MG EHS może wydać się zaskakująco wysoką kwotą.
Warto przed kupnem samochodu sprawdzić: jak często wymagane są płatne przeglądy i ile kosztują podstawowe części eksploatacyjne, które nie podlegają gwarancji.
To ile kosztuje realnie nowy samochód?
Warto pokusić się o wyliczenie: ile w ciągu trzech lat będzie kosztować nas nowe auto o wartości, powiedzmy, 160 tys. zł. Jak już wiemy z zestawień umieszczonych wyżej, podstawowy składnik kosztów to utrata wartości, która może być różna. Przy założeniu, że:
- w ciągu trzech lat wartość samochodu spada o 75 tys. zł
- koszt pakietu ubezpieczeń w ciągu 3 lat wynosi 15 tys. zł
- koszt obsługi serwisowej w ASO wynosi 5000 zł
posiadanie samochodu – nie licząc ceny paliwa albo energii elektrycznej – to 95 tys. zł. Może to jednak być mniej lub więcej w dość szerokim zakresie – od ok. 75 tys. zł do ok. 130 tys. zł. Dzienny koszt (nie licząc paliwa) wynosi zatem od ok. 68 zł do ok. 119 zł.
A oto sposób, by pojeździć nowym samochodem dwa lata prawie za darmo
Ten sposób to najem długoterminowy samochodu elektrycznego na dwa lata powiązany z dopłatą z programu "NaszEAuto". Sposób ten zauważyli importerzy samochodów i oferują dość korzystny układ: bierzesz samochód w dość drogi najem długoterminowy (drogi z powodu wysokiej przewidywanej utraty wartości samochodu na prąd), ale dużą część kosztu płaci państwo, oferując dopłatę w wysokości np. 30 tys. zł. W przypadku najtańszych samochodów elektrycznych dopłata ta pokrywa lwią część obciążeń, realnie do zapłaty mamy np. 500-700 zł miesięcznie, licząc już wydatki na ubezpieczenie i serwis samochodu. To niedrogo, zwłaszcza gdy wziąć pod uwagę, że po dwóch latach problem w postaci używanego samochodu elektrycznego pozostaje "na głowie" importera.
Oczywiście, im droższy samochód, tym dopłata do samochodu elektrycznego ma mniejszy udział w całości kosztów.