Wydawać by się mogło, że uruchomienie numeru alarmowego to idealne rozwiązanie. Nieważne, czy będziemy w Polsce, czy innych krajach Unii Europejskiej – wszędzie w razie niebezpieczeństwa wystarczy wybrać w telefonie numer 112 i powiedzieć operatorowi, co się dzieje. Ten już będzie wiedział, jakie służby trzeba zawiadomić oraz ilu ratowników należy wysłać na miejsce zdarzenia.
Niestety, w Polsce to wciąż tylko teoria. Choć prace nad wdrożeniem systemu trwają od blisko 6 lat, to nadal nie wiadomo, kiedy zacznie on sprawnie funkcjonować. Trudność z dodzwonieniem się pod 112 to według osób, które wybierały numer alarmowy, jeden z największych problemów. Taki wniosek wyciągnęła też Najwyższa Izba Kontroli, która w swym raporcie wytknęła wiele niedociągnięć związanych z funkcjonowaniem numeru alarmowego.
Z dokumentu wynika, że co 10. próba połączenia się z numerem 112 z sieci Telekomunikacji Polskiej była bezskuteczna. Czasami nie można też połączyć się z tym numerem z telefonów komórkowych. Nawet kilkukrotnie ponawiane próby nie przynoszą efektu.
Przyczyn tego może być wiele. Jedną z nich jest zapewne to, że w Polsce połączenia z numerem 112 obsługiwane są przez straż pożarną (telefonia stacjonarna) i policję (telefonia mobilna).
Według NIK ponad połowa jednostek policji jest technicznie nieprzygotowana do natychmiastowego przekazywania informacji o zdarzeniach innym służbom. Po skontrolowaniu województwa mazowieckiego okazało się, że stanowiska kierowania komend powiatowych nie mogły bezpośrednio przekierować zgłoszenia do innych służb – według policji: z powodów technicznych.
Z kolei w wielu innych komendach, nawet gdy ktoś już się do nich dodzwonił, nie słyszał komunikatu o uzyskaniu połączenia i konieczności oczekiwania na zgłoszenie operatora.Sytuację mogłoby zmienić planowane przez MSWiA stworzenie na terenie kraju 16 wojewódzkich centrów obsługi zgłoszeń alarmowych oraz jednego, oddzielnego dla Warszawy. Na razie jednak pozostaje to tylko w sferze planów.
Trzeba jeszcze wspomnieć o jednym problemie. Niezwykle istotna w sytuacji zagrożenia życia jest szybkość udzielenia informacji. Z tym też są kłopoty. Dostęp do danych lokalizacyjnych osób dzwoniących pod numer 112 dotyczy tylko abonentów Telekomunikacji Polskiej i operatorów telefonii komórkowej. Pominięto natomiast pozostałych operatorów telefonów stacjonarnych, czyli niemal 27 proc. abonentów. W sieci Play jedynie 20 proc. połączeń pozwoliło uzyskać informację o tym, gdzie znajduje się osoba dzwoniąca, lepiej było w sieciach Orange i Plus – 60 proc.
Jakie praktyczne informacje dla kierowców i świadków wypadków wynikają z raportu NIK? W sytuacji zagrożenia życia nadal lepiej dzwonić pod stare numery alarmowe: 997, 998 i 999. Jeśli jednak zdecydujesz się skorzystać z numeru 112, upewnij się, że operator wie, gdzie się znajdujesz. Podaj nazwę miejscowości, w której zdarzył się wypadek, informując ponadto, w jakim województwie do niego doszło. Jeżeli nie znasz dokładnych danych, podaj ostatnio zapamiętaną nazwę miejscowości.
Jeżeli masz wątpliwości, czy przekazane przez ciebie informacje dotarły natychmiast do właściwych służb ratowniczych, zadzwoń bezpośrednio do nich. Lepiej zawiadomić straż czy pogotowie ratunkowe o jeden raz za dużo niż o jeden za mało. Nikt z tego powodu nie może cię obciążyć kosztami, nie wiążą się z tym także żadne konsekwencje. Pamiętaj: w sytuacji zagrożenia działaj szybko, ale bez paniki.